"Stan splątany" 17. Międzynarodowe Triennale Tkaniny

magazynszum.pl 1 rok temu

W Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi można oglądać wystawę 17 edycji Międzynarodowego Triennale Tkaniny.

Międzynarodowe Triennale Tkaniny, odbywające się niemal od 50 lat, jest jednym z najważniejszych na świecie wydarzeń, ściągających do Łodzi twórców i miłośników tkaniny artystycznej ze wszystkich kontynentów. To jednocześnie przegląd najważniejszych tendencji i dokonań we współczesnej sztuce tkaniny.

Ekspozycja prezentuje 56 prac wyłonionych przez międzynarodowe jury spośród niemal pół tysiąca nadesłanych zgłoszeń z całego świata.

Tematem przewodnim 17 MTT jest „Stan splątany” i choć opisuje zjawisko znane w mechanice kwantowej, posłużył uczestnikom do nowych poszukiwań w dziedzinie medium tkaniny oraz tworzenia szerszych interpretacji i znaczeń.

Zapraszamy do lektury tekstu Marty Kowalewskiej – kuratorki wystawy.

STAN SPLĄTANY

Patrzymy wstecz, na trzy lata, które upłynęły od poprzedniej edycji Międzynarodowego Triennale Tkaniny, i uderza nas tempo zmian. jeżeli upływ czasu rozumiemy liniowo, co adekwatne dla kultury Zachodu, uznając następstwo wydarzeń, ewolucję i postęp, możemy bez żadnych wątpliwości orzec, iż świat nie jest już taki sam. Gdy jednak spojrzymy z innej perspektywy – charakterystycznego dla Wschodu postrzegania czasu jako koła – dostrzeżemy cykliczność wydarzeń. Świat nawiedziły znane z historii kataklizmy, jak pandemia czy wojny.

Niezależnie od punktu widzenia zgodzimy się w jednym: mało kto spodziewał się takiego obrotu spraw. Upojeni możliwościami, jakie przyniósł postęp technologiczny i rozwój nauki, straciliśmy czujność. Nie byliśmy przygotowani na te zbiorowe, często traumatyczne doświadczenia, zmieniające sposób patrzenia na splątany zależnościami świat. W ciągu trzech ostatnich lat boleśnie dotykało nas poczucie zagrożenia i niepewności, doświadczenie izolacji i samotności. Skierowaliśmy swoją uwagę na to co lokalne, intymne i osobiste.

Ponownie okazało się, iż tkanina z całym bogactwem tradycji i nowych możliwości kreacji zarówno w warstwie formalnej, jak i znaczeniowej, jest doskonałym medium opisu świata. Co najmniej od dekady obserwujemy szczególne zainteresowanie artystów tkaniną. Żadne inne medium nie ma tak silnych asocjacji z tym co osobiste, bliskie ciału, sensualne, organiczne, ale także ulegające zniszczeniu, co dziś nabiera szczególnego znaczenia.

W czasach niemal apokaliptycznych wydarzeń właśnie ona daje nieograniczone możliwości transpozycji emocji i stanu ducha na wizualny język sztuki. Co więcej, uwaga twórców kieruje się ku tkaninie również z powodu specyfiki technik służących do jej wytwarzania, wymagających czasu i skupienia. Sam proces wyciszenia podczas wielogodzinnej pracy nie jest bez znaczenia. Towarzyszy mu niejednokrotnie refleksja nad tym, co właśnie się wydarza, co minęło i co przed nami.

Melania Toma, Wirhina. Z serii Córki Pachy (Świata), Włochy 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Michiyo Igarashi, Krzewienie, Japonia 2020, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Tanyu Lu, Inicjatywa 30 na 30, Tajwan 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Rieko Yashiro, Prezent od morza, Japonia 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Nowa rzeczywistość

W czasie pandemii świat sztuki zadawał sobie pytania o sens działań. Rozważaliśmy ten problem w kontekście funkcjonowania muzeów i instytucji powołanych do opieki nad kulturą materialną, ale i wystawienniczych. Bo przecież aktywność twórców nabiera zasadności z chwilą pojawienia się odbiorcy-obserwatora. Jaki sens ma wystawa bez widza?

Dyrektorka warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Joanna Mytkowska, pisała: „[…] Przemyślenia wymaga kwestia samej produkcji artystycznej i jej celów. Dyskusja, która toczy się od pewnego czasu w temat nadprodukcji w czasach późnego kapitalizmu, ze sfery teorii na naszych oczach przenosi się w praktykę. Priorytetem staną się relacje, współpraca, animacja i edukacja […]. Wreszcie, jak widać z obecnego doświadczenia kwarantanny, może nastąpić gwałtowne przyspieszenie rozwoju komunikacji cyfrowej oraz form obecności kultury w sieci […].”

Tak też się stało. Jedną z odpowiedzi na wymuszone pandemią zamknięcie instytucji kultury była próba przeniesienia świata materialnego do przestrzeni wirtualnej. Odkryliśmy wiele fantastycznych możliwości dzielenia się wiedzą, dotarcia ze sztuką do szerokiego grona odbiorców poprzez podcasty, webinary, dyskusje on-line.

Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi włączyło się w ten nurt. Od dwóch lat współtworzymy projekt Textile Culture Network, zainicjowany przez Mizuki Takahashi, dyrektorkę Centre for Heritage, Arts and Textile w Hongkongu, która jest także jedną z jurorek tegorocznego Triennale w Łodzi. Wspólnie z Textiel Museum z Tilburga oraz Lottozero z Prato organizowaliśmy wystawy on-line z udziałem kuratorek i kuratorów z różnych kręgów kulturowych. TCN stało się platformą współpracy, wymiany doświadczeń, prezentacji różnych punktów widzenia, a także interpretacji związanych z medium tkaniny. Przez dwa lata wzajemnie się inspirowaliśmy i uczyliśmy od siebie nawzajem.

W sierpniu tego roku w Hongkongu została otwarta wystawa We are Textile Culture Net! (kuratorki: Sjouk Hoitsma, Marta Kowalewska, Alessandra Tempesti, Eugenia Low, Mizuki Takahashi) w tradycyjnym formacie. Działania w sieci znalazły swe urealnienie w salach wystawowych, gdzie materialna natura tkaniny mogła w pełni wybrzmieć, bowiem internet, choć dał nam szerokie możliwości, nie zaspokoił potrzeb żywego kontaktu ze sztuką, w którym mogą uczestniczyć wszystkie nasze zmysły. Filipa Ramos, współkuratorka Biennale w Szanghaju w 2020 roku, zauważyła, iż nie da się w pełni odtworzyć warunków potrzebnych do odbioru projektów przeznaczonych do bezpośredniego doświadczania w alternatywnej rzeczywistości. Internet jest inną, rządzącą się swoimi prawami przestrzenią wystawienniczą, dlatego wymaga wypracowania nowego formatu.

Podsumowaniem tych trudnych doświadczeń, które skłoniły cały świat sztuki do redefinicji swojej misji i metod działania, są słowa kuratorki 59. Biennale w Wenecji, Cecilii Alemani: „Podczas tych niekończących się miesięcy spędzonych przed ekranem zastanawiałam się nad tym, jaką rolę powinna odgrywać międzynarodowa wystawa sztuki w tym historycznym momencie, a najprostsza i najszczersza odpowiedź, jaką udało mi się znaleźć, to ta, iż Biennale podsumowuje wszystko, czego tak bardzo brakowało nam w ciągu ostatnich dwóch lat: swobodę spotykania się ludzi z całego świata, możliwość podróżowania, euforia ze wspólnego spędzania czasu, praktykę różnicy, tłumaczenia, niezrozumienia i wspólnoty.”

Taka idea przyświeca również łódzkiemu Triennale Tkaniny. To przecież nie tylko wystawa sztuki, ale miejsce spotkań, forum wymiany myśli, przestrzeń konfrontacji i kontemplacji.

po prawej Katja Felle, Stop-Szyj-Reset, Słowenia 2021 (praca nagrodzona brązowym medalem), fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Monika Gromadzińska, Et in Arcadia Ego, Polska 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Cykle zdarzeń

Wypowiedź Alemani można potraktować jako głos w toczącej się dyskusji na temat wystaw o charakterze cyklicznym. W 2016 roku, jeszcze przed pandemią, Charles Green i Anthony Gardner w książce Biennials, Triennials and documenta: The Exhibitions that Created Contemporary Art przyjrzeli się historii i roli tego formatu prezentacji sztuki. Popularność tego rodzaju imprez łączy się z wieloma czynnikami, w tym polityką i ekonomią. W latach 90. XX wieku zyskały niezwykłą popularność, szczególnie w Azji. Autorzy, pisząc o masowym zjawisku organizowania takich wystaw, używają określenia „biennalizacja sztuki”. Zjawisko to stało się trwałym elementem krajobrazu w świecie sztuki. Teraz, imprezy cykliczne, po okresie przymusowego wstrzymania ich organizacji i niepewnej przyszłości, na powrót stały się wyczekiwane.

Łódzkie Triennale, pomimo światowych zawirowań, zachowało swój trzyletni rytm. W tym roku ponownie skupia artystów, krytyków, miłośników medium tkaniny. Od ponad pięćdziesięciu lat jest ważnym forum wymiany idei, polem rejestracji zmian zachodzących w kształtowaniu języka tkaniny przez twórców i jego odczytywaniu przez odbiorców. Ponadto – co szczególnie istotne – daje możliwość antycypacji tego, jak tkanina będzie się przeobrażać w rękach artystów w przyszłości, pozostając ważnym, wyrazistym i uniwersalnym nośnikiem treści, w którym stale odnajdywane jest bogactwo elementów formalnych i znaczeniowych.

Międzynarodowego Triennale Tkaniny nie należy więc traktować wyłącznie w kategoriach cyklicznego podsumowania tego, co wydarzyło się w minionych trzech latach. MTT jest zapowiedzią tego, czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie. W tym kontekście „Stan splątany”, tegoroczny temat przewodni, nie bez powodu ujawnia wielość znaczeń. Szczególnie ważne jest to, jak silnie łączy się tu przeszłość z przyszłością.
MTT pozwala pierwszej wybrzmieć, a drugiej rozbłysnąć.

Karo Akpokiere, Nigeryjska Świątynia Mistycznej Wizy, Nigeria 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Małgorzata Markiewicz, Pimoa Chthulu, Polska 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Stan polisemiczny

Zaczerpnięte z teorii fizyki kwantowej pojęcie „stanu splątanego” otwiera artystom szerokie pole do interpretacji. Pozwala na sformułowanie ciekawej definicji naszej codzienności, której na bieżąco doświadczamy, a często nie rozumiemy. Termin opisuje zjawisko, w którym dwie cząstki są ze sobą tak silnie powiązane (w sposób trudny do zdefiniowania, bowiem może je dzielić choćby przestrzeń międzygalaktyczna), iż zmiana adekwatności jednej z nich natychmiast powoduje zmianę adekwatności drugiej. Relacja między nimi jest tak potężna, nieograniczona przestrzenią i czasem, iż niemal nic nie może jej zniszczyć. Wystarczy jednak, iż w tę relację wkroczy obserwator, który dokona aktu pozornie obojętnego – zaobserwuje ją, a połączenie między cząstkami ulega zerwaniu. Od tego momentu, już niezależnie od siebie, zaczynają określać swoje cechy.

Ta zadziwiająca korelacja nasuwa cały ciąg skojarzeń i analogii do świata, który znamy. W świetle tematu 17. Triennale interesujące jest, na ile nasze obserwacje – a adekwatnie przyjmowana przez nas poza niezaangażowanego obserwatora – mają wpływ na rzeczywistość. Czy naprawdę możemy pozwolić sobie na komfort indyferentyzmu? Wszak choćby bierna obserwacja czyniona z daleka ma wpływ na wydarzenia. Współczesność wyjątkowo głośno podnosi tę kwestię, a wojna w Ukrainie szczególnie silnie określa nowe wartości na skali między biernością a zaangażowaniem.

Wyzwań, z którym dziś się zmagamy, jest znacznie więcej. Zmiany klimatyczne i ich skutki przybierające dramatyczny wyraz, globalne zagrożenie epidemiologiczne, problemy wynikające z narastającymi nierównościami społeczno-ekonomicznymi, pozostająca wciąż bez pomysłu na rozwiązanie kwestia braku dostępu coraz szerszych grup ludzi do podstawowych zasobów naturalnych, takich jak choćby woda pitna. To wszystko implikuje problemy i zwiastuje kryzysy, których katastrofalny wzrost przewidywany jest w niedalekiej przyszłości.

Jaką rolę przyjmiemy wobec tych wydarzeń? Czy muzea jako magazyny pamięci zbiorowej powinny myśleć o zmianie formatu? Jaka powinna być ich rola w zmieniającym się, pełnym zagrożeń świecie? Jakim językiem ma opowiadać sztuka o horrorze wojny, gdy ta już wypełnia rzeczywistość traumą?

Rolą kuratora wystaw było niegdyś budowanie narracji poprzez dobór różnych wypowiedzi artystycznych. Natomiast dziś kurator powinien przede wszystkim zadawać pytania i uważnie słuchać. Ma budować konteksty, konfrontować postawy i problemy. Także kuratorka takiego wydarzenia jak łódzkie Triennale Tkaniny – imprezy o otwartej formule, w której artyści nadsyłają swoje propozycje, a jury kolektywnie je selekcjonuje – powinna wsłuchiwać się w głosy twórców i na ich podstawie budować spójny przekaz tego, co chcą wyrazić i jaką snuć opowieść o dzisiejszym świecie. Z nici tego wielogłosu tkana jest tkanina pełna symboli, będącą językiem znaczeń zrozumiałym na całym świecie.

Bowiem, jak wiemy, sztuka nie pozostaje obojętna na wydarzenia teraźniejszości. Uwrażliwia nas, przypomina o tym, co ważne. To szczególnie istotne w sytuacji, gdy media epatują migawkami brutalnych obrazów, podsycają uwagę widza, niejednokrotnie zwiększając poziom akceptacji dla okrucieństwa. Jest też ważnym środkiem procesu mediatyzacji, jak nazywamy kształtowanie rzeczywistości społecznej poprzez sposób opowiadania o niej. Artyści – także ci biorący udział w tegorocznym Triennale – uczestniczą w tym procesie, zmuszając stale do weryfikowania naszej postawy i odpowiedzi na najważniejsze pytania.

Narracja wystawy skupia się wokół czterech wielowątkowych tematów. Jest przestrzenią dialogu, ale i lustrem, w którym odbijają się nasze emocje i obawy w kontekście wydarzeń ostatnich miesięcy. To opowieść o strukturze otwartej, której wątki przenikają się, i która pozwala obserwatorom je kontynuować.

Maja Gecić, Przemysł: ośmiel się nosić to, co niezaangażowane, Serbia 2019, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Ya-Chu Kang, Dywan z pyłu nr 9 – Taitung, Tajwan 2020, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Karolina Lizurej, Życie płonne i wspaniałe, Polska 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Ucywilizowanie

Wisława Szymborska pisała, iż w przestrzeni kontrastów, „między łoskotem a ciszą” porusza się nienawiść. Ale czy tylko? To bardzo pojemna przestrzeń. Ileż mieści w sobie odcieni emocji i stanów… Choćby poczucie niepewności, tak dziś charakterystyczne. Doświadczamy właśnie gruntownych przemian, które również oznaczają chaos, destrukcję i niewiadome jutro. Dopiero co pandemia COVID-19 zdemolowała relacje społeczne, a już przypomnieliśmy sobie o tym, czym jest wojna. Nie tylko ta, która boleśnie dotknęła Europę, tak bezpieczną, jak się dotąd wydawało.

Prace artystek z Ukrainy przejmująco krzyczą o tej tragedii. A co z wojnami, które toczą się od lat? Świat o nich zapomniał, ale pamiętają artyści. Przypominają nam o Syryjczykach umierających po cichu każdego dnia, ale i o tych ludziach, którzy zginęli w wojnach już minionych. Ostrzegają, iż o terrorze wojny nie wolno zapominać, trzeba mówić o nim głośno, tak by nie stać się biernym obserwatorem, nie przyzwyczaić się do cierpienia innych i uznać za normę życie w strachu.

Stan zagrożenia to nie tylko wojna i niebezpieczeństwo śmierci. To on zmusza ludzi do poszukiwania lepszego miejsca do życia lub choćby poprawy jego warunków. Nie zawsze przecież pragnienie bezpieczeństwa wiąże się z unikaniem konfliktów. Niekiedy jest to potrzeba budowania relacji, które dają wytchnienie i wewnętrzny spokój. Prace w tej grupie pokazują, jak mocno są ze sobą związane zagrożenie i poczucie bezpieczeństwa. Choć przeciwstawne, istnieją nierozłącznie, stając się źródłem impulsów do działań motywowanych nadzieją. To zagadnienie ma znacznie szerszy kontekst. Artyści definiują bezpieczeństwo również jako możliwość zachowania własnych tajemnic, zgodę na „opakowanie wnętrza” i odseparowanie go od tego, co zagraża naszej tożsamości.

Opowieść ta skłania ku refleksji nad przyszłością kultury, ale również jej historią. Stanley Kubrick w filmie 2001: Odyseja Kosmiczna przedstawia wizję początku cywilizacji, który następuje w chwili wynalezienia narzędzi zagłady. Wspomniana wcześniej Cecilia Alemani przywołuje prozę Ursuli K. Le Guin, która za świt cywilizacji uznaje moment wynalezienia narzędzi opieki i bezpieczeństwa. Dziś musimy zastanowić się, jaką cywilizację tworzymy i jaką przyszłość dla niej wybieramy.

Kate Sechrist, W dialogu, USA 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Robert Gschwantner, Zbiór z plaży północnej III, Austria 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Stany uobecnione

Zagadnienie pamięci jest fascynującym obszarem badań w obszarze nauk ścisłych, medycznych i humanistycznych. Kto jednak najlepiej, jeżeli nie artyści, potrafi oddać złożoność nieuchwytnej natury pamięci? Wiemy, gdzie znajdują się w mózgu jej ośrodki, ale tajemnicą pozostaje efemeryczny świat obrazów, który pozwala nam łączyć czas teraźniejszy z minionym.

Twórców inspiruje złożoność emocji, temperatura wspomnień ulegająca ciągłym zmianom, intensywność przeżyć, które towarzyszą nam przez całe życie. Pamięć jest cennym pomostem, pozwalającym ocalić więzi również z tymi, którzy odeszli, uobecnić tych, których nigdy nie zdążyliśmy poznać. To ona splata nas na zawsze z tymi, których kochamy.

Plastyczność naszych wspomnień jest tematem wielu analiz. Zagadką wciąż pozostają procesy budowania tożsamości w oparciu o wspomnienia z dzieciństwa. Dr Julia Shaw w książce Oszustwa pamięci przypomina, iż u dzieci dopiero pomiędzy ósmym a dziewiątym rokiem życia zaczynają się rozwijać obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć trwałą, co znaczy, iż wspomnienia z wczesnego okresu życia są iluzją, modelowaną na podstawie zasłyszanych historii. Czy zatem kraina szczęśliwości, z jaką kojarzy się dzieciństwo, jest ułudą? choćby jeżeli wspomnienia te nie są do końca prawdziwe, czy obrazy Arkadii nie kształtują naszego doświadczenia i nie są podstawą relacji z innymi?

Pamięć ma też szerszy, społeczny wymiar. Służy jako głos sprzeciwu wobec zacierania zjawisk, które budowały tożsamość grup społecznych czy kulturę materialną narodów. Jak ocalić od zapomnienia miejsca, które stopniowo, na naszych oczach, nikną wskutek działań cywilizacji? Zanikanie jest immanentną cechą pamięci, zarówno w sensie biologicznym, jak i metaforycznym. Artyści pytają, jak trwałe są wspomnienia przekazane osobom, które nie były uczestnikami wydarzeń. Co z ich autentycznością? Czy osoby przechowujące cudze wspomnienia są obserwatorami, którzy zaburzają ich korelację z rzeczywistością?

Karolina Lizurej, Życie płonne i wspaniałe, Polska 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Tanyu Lu, Inicjatywa 30 na 30, Tajwan 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Ukorzenienie

Troska o niepewne jutro, zagrożone konfliktami zbrojnymi, katastrofą klimatyczną i epidemiologiczną, skłoniła artystów do przyjrzenia się gatunkowi ludzkiemu w perspektywie sieci globalnych powiązań międzygatunkowych. Jesteśmy częścią skomplikowanego ekosystemu, gdzie rośliny i zwierzęta stoją na równi z człowiekiem, a świat ożywiony przenika się z nieożywionym. W centrum wszelkich odniesień nie stoi już człowiek, pojmowany – według wielowiekowej zachodniej tradycji – jako miara wszechrzeczy.

Artyści patrzą szerzej i głębiej: widzą sieci powiązań, sojusze międzygatunkowe, związki pomiędzy istotami żywymi i mistycznymi. Wracamy do archetypów, mitologii i wierzeń, do świata organicznego, w którym życie istot naziemnych ściśle łączy się z tym podziemnym. Przyglądamy się relacjom, symbiozom, zależnościom i wpływom. Zaglądamy do podziemnego świata, który splata korzenie w system wymiany substancji odżywczych i informacji. Zjawisko mikoryzy jest siłą napędową wzrostu i modelem współpracy.

Ostatnie lata przyniosły potrzebę wsłuchania się w rytmy natury, odbudowania więzi zerwanych w dobie agresywnej industrializacji. Wciąż daleko nam do zrozumienia wszystkich mechanizmów rządzących światem przyrody, niemniej dostrzegamy konieczność dbania o środowisko naturalne, widząc w nim nie tylko podstawowe źródło zasilania naszej egzystencji, ale też liczne metafory opisujące nasze życie. W ten sposób natura staje się językiem uniwersalnym, przenikającym wszelkie aspekty naszej aktywności i duchowości. Coraz częściej staje się też językiem adekwatnym do opisywania kultury i rządzących nią zależności.

June Lee, Gapie, Korea Południowa 2019, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa
Yentele, Otchłań, Francja 2021, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Horyzonty rzeczywistości

Jak pisał Aleksander Wassilew w tekście Technologie informacyjno-komunikacyjne a sieciowość we współczesnym społeczeństwie, granice widziane od wewnątrz są trudne do uchwycenia, bowiem, tak jak horyzonty, „oddalają się przy każdej próbie zbliżenia”. Podobnie jest z pojęciem wirtualnego i realnego świata. Dziś zacierają się granice między tymi rzeczywistościami, a próby ich określenia są działaniem przeciwskutecznym. Światy te należy traktować jak rzeczywistość splątaną, gdzie reakcje zachodzące w jednym, odbijają się echem w drugim. Zjawisko mediatyzacji w tym obszarze zainteresowań jest szczególnie wyraźne. Wiąże się ono z procesem danetyzacji polegającym na gromadzeniu i przetwarzania danych, a następnie wykorzystaniu ich w celu wpływania (świadomego lub nie) na strukturę społeczną.

Artyści badają granice doświadczania rzeczywistości. Zadają pytanie, czy góry przestają istnieć, gdy nie dostrzega się ich w deszczowe i mgliste dni? Już Platon twierdził, iż doświadczenia zmysłowe nie mogą być źródłem realnej wiedzy, bo istnieje wyższa, prawdziwa idea.

Sztuka staje się dla współczesnych twórców metajęzykiem opisującym świat na różnych poziomach, pozwala badać własną osobowość, jest środkiem poznania siebie i umożliwia im tworzenie własnych portretów, które nie bazującą na wizualnej wierności, ale na usystematyzowaniu dowodów codziennej aktywności.

Poszerzanie horyzontów to także działania między grupami społecznymi. Splatanie rzeczywistości nie musi bowiem oznaczać wyłącznie sfer realnej i wirtualnej. Niekiedy realia życia grup społecznych czy etnicznych istnieją poza horyzontem naszego zrozumienia.

Płynne stapianie światów dotyka również sfery religii. Wydaje się, iż metafizyka, tak ważna w kontekście naszej realności, zyskuje nowy wymiar w świecie wirtualnym. Budujemy kult informacji, tworzymy nowe byty i światy, kreujemy awatary o możliwościach niespotykanych w realnym świecie. Wreszcie, osiągamy nieśmiertelność, póki co dostępną w grach komputerowych, ale twórczość z gatunku science-fiction już dostarcza nam wizji bytów cyfrowych, które – dziedzicząc świadomość konkretnych ludzi – kontynuują ich życie w świecie cyfrowym. Czy skoro życie można wyrazić w języku binarnym, to sferę naszej duchowości również?

Granice tego, co poznawalne są zatem kluczowym motywem w działaniach artystów. Niekiedy dostrzegają oni niebezpieczeństwa wynikające z poszerzania rzeczywistości, innym razem pokładają nadzieję w tym, co wiąże ze sobą ludzi, choćby jeżeli jest to tak nieuchwytne, jak dalekosiężne i nieprzewidywalne skutki naszych działań i słów.

Nazhen Hu, Szczerość, Chiny 2020, w tle Alexandra Neacsu, Więź, Rumunia 2019, fragment wystawy 17. MTT, fot. HaWa

Materia niejednoznaczności

Każda z grup tematycznych zawiera wielość wątków i znaczeń. Już samo to jest dowodem tego, jakie bogactwo środków wypowiedzi oferuje twórcom tkanina. Żadne inne medium nie pozwoliłoby tak mocno wybrzmieć tematom poruszanym przez artystów. To właśnie materialność tekstylna z wdrukowanymi kodami kulturowymi, organicznością, pokrewieństwem z ciałem, a choćby poddanie się procesom upływu czasu, zwielokrotnia moc przekazu.

Ważnym pytaniem zadawanym sobie przez jurorki 17. MTT było to o zasadność użycia przez artystkę lub artystę tego właśnie medium, o jego rolę w sferze formalnej, jak i ikonograficznej. Wybór języka wypowiedzi jest kluczowy, a tkanina – w dobie niepewności i braku stabilności – z całym szeregiem cech jej przynależnych, jest nie tylko doskonałym surowcem i narzędziem w rękach artystów, ale i niewyczerpanym źródłem inspiracji.

W świecie przenikania i splątania rzeczywistości, relacji i działań, które rezonują w czasie i przestrzeni, MTT niezmiennie pełni istotną rolę pola prezentacji sceny artystycznej z jej różnorodnością form wypowiedzi, gdzie medium tkaniny jest językiem uniwersalnym. Z jednej strony pozwala na dokonanie podsumowań, z drugiej zaś na spojrzenie w przyszłość.

W świecie metaprzekształceń MTT jest metamedium łączącym szerokie zestawy technik, kodów, treści, które precyzyjnie opisują świat, choć najczęściej unikają jednoznaczności. To ważne, bo trzeba powtarzać za Simone de Beauvoir (przywołaną przez Kate Sechrist), iż niejednoznaczność nie jest absurdem.

Autorką tekstu jest Marta Kowalewska – kuratorka 17 MTT i główna kurator Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.

Idź do oryginalnego materiału