Stacja Narciarska Czarny Groń. Sprawdziliśmy, jak się jeździ w Beskidzie Małym (ZDJĘCIA)

krknews.pl 18 godzin temu

Redakcja KRKnews.pl nie zwalnia tempa w odkrywaniu najlepszych miejsc do zimowej rekreacji. Po odwiedzinach na Szklanej Górze w Harbutowicach, na Górze Chełm w Myślenicach, w Szczyrk Mountain Resort, w słowackim Malinô Brdo oraz w Tyliczu, tym razem wybraliśmy się niedaleko Krakowa. Położony w dolinie Pracicy, na południe od Andrychowa, Czarny Groń to nowoczesny ośrodek oferujący kompleksowe atrakcje dla miłośników białego szaleństwa.

Czasem po prostu wiesz, iż dzień na stoku będzie udany. Już w drodze z Krakowa, kiedy promienie zimowego słońca przebijały się przez chmury, a mijane pola pokrywał biały puch, czuło się w powietrzu dobrą energię. Do Czarnego Gronia dotarliśmy po nieco ponad godzinie jazdy. Droga była przyjemna, a im bliżej celu, tym więcej samochodów z nartami na dachach – znak, iż nie tylko my mieliśmy ten sam pomysł na spędzenie dnia.

Po dotarciu do Rzyk wystarczyło skręcić w boczną drogę, by nagle znaleźć się w scenerii rodem z zimowej pocztówki. Przejazd przez dwa wąskie mostki wymagał odrobiny uwagi, ale nie sprawiał większych trudności. Na końcu doliny czekał duży parking – mimo sporej liczby samochodów bez problemu znaleźliśmy miejsce. Stamtąd regularnie kursowały darmowe skibusy, przestronne i wygodne.

Nie musieliśmy długo czekać – gdy tylko byliśmy gotowi, jeden z nich podjechał i sprawnie dowiózł nas pod stok. W kasach też wszystko poszło gwałtownie – zero kolejek, zero stresu. Wybraliśmy karnet 4-godzinny: 140 zł dla dorosłych, 98 zł dla juniorów. Ośrodek oferuje jazdę zarówno rano, jak i wieczorem, co sprawia, iż Czarny Groń to miejsce, gdzie warto spędzić cały dzień.

Trafił nam się piękny, słoneczny dzień. Temperatura sięgała 7°C, jednak trasy przez cały czas były w świetnym stanie. Śnieg, choć nieco cięższy niż w mroźne dni, był dobrze przygotowany. Na stoku działały dwie koleje – 6-osobowa „Czarny Groń Express” oraz 4-osobowa – obie sprawnie i bez najmniejszych problemów. Kolejki były minimalne, co pozwalało cieszyć się tym, co w narciarstwie najlepsze: wsiadasz, zjeżdżasz, powtarzasz.

Najdłuższa trasa ma 750 metrów i średnie nachylenie 20%. Zaczyna się łagodnie, następnie przechodzi w płaski odcinek, by na końcu zaskoczyć całkiem stromą ścianką. To może nie alpejski lodowiec, ale wystarczająco, by poczuć dreszczyk emocji.

Warto pamiętać o przerwie na ratrakowanie – od 15:00 do 17:00 stok jest zamknięty, żeby przygotować go na wieczorną jazdę. Z jednej strony trochę szkoda przerwy, z drugiej – po powrocie warunki są jak nowe, więc to dobra okazja na regenerację.

Jeśli zwykła jazda to dla Was za mało, warto zajrzeć do Tiger Energy Snowpark – miejsca, które przyciąga przede wszystkim snowboardzistów. Podczas naszej wizyty to właśnie oni dominowali na stoku. To idealna opcja dla tych, którzy szukają skoków, trików i odrobiny adrenaliny.

Snowpark jest świetnie przygotowany, a przeszkody rozmieszczone w kilku liniach o różnym poziomie trudności, dzięki czemu zarówno początkujący, jak i zaawansowani znajdą coś dla siebie. Dodatkowym atutem jest oświetlenie i możliwość jazdy aż do 21:00, co pozwala cieszyć się atrakcjami także po zmroku.

Dzięki codziennym raportom w mediach społecznościowych jeszcze przed wyjazdem można sprawdzić aktualne warunki na stoku. Ekipa shaperów dba o to, by każda przeszkoda była bezpieczna i dobrze przygotowana – to naprawdę robota na najwyższym poziomie. My co prawda freestyle’owcami nie jesteśmy, ale obserwowanie narciarzy i snowboardzistów wykonujących efektowne skoki to atrakcja sama w sobie.

Po kilku godzinach jazdy postanowiliśmy wpaść na coś ciepłego do Knajpy pod Stokiem. Jedzenie było smaczne, czas oczekiwania krótki, a obsługa miła i profesjonalna. Następnym razem z pewnością zjemy tam ponownie.

Ci, którzy wolą bardziej relaksujące zakończenie dnia, mogą skorzystać z centrum spa & wellness albo spróbować swoich sił na lodowisku. Basen i sauna to świetna opcja, żeby rozgrzać się po zimowym szaleństwie.

Plusy:

  • szybka obsługa w kasach, brak kolejek
  • darmowe skibusy, łatwy dojazd z Krakowa
  • różnorodne trasy – zarówno dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych narciarzy.
  • nowoczesne wyciągi (6-osobowa „Czarny Groń Express” i 4-osobowa kolej).
  • snowpark – doskonałe miejsce dla fanów freestyle’u, oświetlony i otwarty do 21:00.
  • dodatkowe atrakcje – spa, wellness, lodowisko.

Minusy:

  • przerwa na ratrakowanie – od 15:00 do 17:00 stok jest zamknięty, co przerywa ciągłość jazdy
  • mniejsza różnorodność tras – dla zaawansowanych narciarzy może być zbyt mało wymagających tras.

Czarny Groń to świetny wybór na jednodniowy wypad na narty. Choć ośrodek przyciąga przede wszystkim snowboardzistów, narciarze – zwłaszcza ci spragnieni adrenaliny – również znajdą tu coś dla siebie. Bliskość, dobra organizacja, świetnie przygotowane trasy i dodatkowe atrakcje sprawiają, iż chce się tu wracać. jeżeli planujecie narty w Beskidzie Małym, to miejsce zdecydowanie warto odwiedzić. My już myślimy o kolejnym wyjeździe.

Idź do oryginalnego materiału