Sprzedajesz w sieci? Szykuj się na kontrolę! Tysiące Polaków na celowniku skarbówki

warszawawpigulce.pl 4 godzin temu

Skarbówka wzięła pod lupę Polaków sprzedających w sieci. Fiskus rozpoczął masowe kontrole osób handlujących na platformach takich jak Vinted, OLX czy Allegro. Ci, którzy sprzedają regularnie i z zyskiem, muszą liczyć się z wezwaniem do urzędu i obowiązkiem złożenia wyjaśnień. Nowe przepisy unijne dały urzędnikom bezpośredni dostęp do danych sprzedawców – choćby za poprzednie lata.

Fot. Warszawa w Pigułce

Skarbówka rusza na łowy. Polacy zarabiający w sieci pod lupą urzędów skarbowych

Polacy coraz chętniej sprzedają ubrania i przedmioty w popularnych aplikacjach takich jak Vinted, OLX czy Allegro. Dla wielu z nich to już nie tylko sposób na porządki w szafie, ale stałe źródło dodatkowego dochodu. Teraz jednak skarbówka zaczęła dokładnie przyglądać się takim transakcjom. Kontrole trwają, a osoby, które sprzedają regularnie i z zyskiem, muszą liczyć się z wezwaniem do złożenia wyjaśnień.

Aplikacja, która zmieniła rynek – i przyciągnęła uwagę fiskusa

Platformy sprzedażowe zrewolucjonizowały sposób, w jaki Polacy handlują używanymi rzeczami. Według danych aż 40 proc. użytkowników aplikacji Vinted ma w swojej szafie głównie rzeczy z drugiej ręki, a handel używaną odzieżą urósł do rangi zjawiska społecznego. Problem w tym, iż dla części sprzedających to już nie hobby, ale regularny biznes – często prowadzony bez rejestracji i bez podatków.

To właśnie na takich użytkowników zwrócił uwagę fiskus. Ministerstwo Finansów od lipca 2024 roku wdrożyło unijną dyrektywę DAC7, która zobowiązuje platformy sprzedażowe do raportowania danych swoich użytkowników. Oznacza to, iż urzędy skarbowe otrzymują szczegółowe informacje o osobach, które w ciągu roku sprzedały więcej niż 30 przedmiotów lub przekroczyły próg 2000 euro przychodów.

Masowe kontrole i wezwania do urzędów

Zgodnie z nowymi przepisami platformy takie jak Vinted czy Allegro przekazują skarbówce dane nie tylko za bieżący rok, ale również wstecznie – za 2023 i 2024. Urzędnicy analizują te dane i typują osoby, których sprzedaż może nosić znamiona działalności gospodarczej. W pierwszej kolejności wezwania do złożenia wyjaśnień trafiają do osób, które sprzedają dużo, regularnie i z zyskiem.

W praktyce oznacza to, iż jeżeli ktoś prowadzi sprzedaż na większą skalę – choćby nieświadomie – może zostać uznany za przedsiębiorcę i być zobowiązany do zapłaty zaległego PIT oraz VAT wraz z odsetkami. W poważniejszych przypadkach w grę wchodzą też sankcje karno-skarbowe.

Ile można zarobić bez podatku?

Sprzedaż prywatnych rzeczy nie zawsze wymaga rozliczenia z fiskusem. Zgodnie z ustawą o PIT, sprzedaż używanych przedmiotów jest zwolniona z podatku, jeżeli nastąpi po upływie co najmniej sześciu miesięcy od momentu zakupu. W przeciwnym wypadku dochód trzeba wykazać w zeznaniu PIT-36.

Osoby, które sprzedają częściej, mogą skorzystać z tzw. działalności nierejestrowanej – pod warunkiem iż ich miesięczne przychody nie przekraczają 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. W 2025 roku limit ten wynosi 3499,50 zł brutto. Po jego przekroczeniu należy w ciągu 7 dni zarejestrować firmę w CEIDG.

Czynny żal może uratować przed karą

Urzędy skarbowe zachęcają osoby, które do tej pory nie rozliczały się z dochodów ze sprzedaży internetowej, do skorzystania z tzw. czynnego żalu. Złożenie takiego oświadczenia przed wykryciem nieprawidłowości pozwala uniknąć kar finansowych i odpowiedzialności podatkowej.

Kontrole fiskusa to pierwszy tak szeroko zakrojony etap walki z szarą strefą w handlu internetowym. Choć dla wielu Polaków sprzedaż w sieci wciąż wydaje się niewinna, nowe przepisy jasno pokazują, iż granica między hobbystycznym handlem a działalnością gospodarczą praktycznie przestała istnieć.

Idź do oryginalnego materiału