Spotkanie Absolwentów. Opowieść.

newskey24.com 1 godzina temu

Obawiał się, iż nie rozpozna jej. Ostatni raz, kiedy Igor Kowalski widział Jadwigę, mieli po piętnaście lat, a teraz już po trzydzieści. Nie mógł wyobrazić sobie, jaką stała się w tym małym mieście Kaliszu.

Na pewno ma troje dzieci i mężaalkoholika pomyślał z goryczą.

Złość wobec Jadwigi nie miała sensu, bo to on wyjechał, a nie ona.

Powitanie było tak ostentacyjne, jakby Igor był sławnym aktorem. Poczuł się nieco niezręcznie. Jadwiga nie pojawiła się wśród absolwentów, więc uznał, iż to lepiej po co jej nostalgia, kiedy nie potrzebuje już Jadwigi?

Aż w końcu ją dostrzegł.

Miała smukłe dłonie z niebieskimi żyłkami, twarz ostry jak liska, puszyste jasne włosy krótkie i lekko przykręcane, przypominające nieco przygniecione mlecze. Wydawała się Igorowi niezwykle piękna i kiedyś, niechcący, wykrzyknął:

Jaka piękna Jadwiga

Jego kolega ze szkoły, Paweł Głowacki, roześmiał się i rzucił:

Ty też tak mówisz! A Zofia jest piękna, spójrz na jej długie włosy i gładką skórę. Jadwiga ma za to skórę bladożółtą i kilka pryszczy.

Prawda, na twarzy Jadwigi były drobne wypryski, ale Igor uważał, iż nie psują jej urody. Zgodził się więc z przyjacielem:

No tak, pewnie.

Nie wiedział, jak zaprzyjaźnić się z Jadwigą: dziewczyny już nie rozmawiają z chłopakami tak, jak kiedyś, a podchodząc i rozpoczynając rozmowę, od razu spotkasz się z drwiną.

Pomysł wpadł Paweł, kiedy zaprosił chłopaków na swoje urodziny. Jego mieszkanie nie było tak spore jak mieszkanie Igora, ale było przytulnie. Mama Pawła wymyślała zagadki, a później grali w transformery, które dostał od kolegów największy z nich wybrał Igor.

Mamo, powiedział dzień przed urodzinami. Czy mogę zaprosić całą klasę?

Całą klasę? zdziwiła się mama. Gdzie ich pomieścimy?

Proszę, mamo!

Nie przyjdą wszyscy, doradził tata z innego pokoju. Zróbmy bufet, niech się kręcą, nie przy stole muszą siedzieć.

A rodzina?

Na inny dzień, odparł tata. A przy tym potrzebujemy obrusu, serwetek i siedmiu dań

Tak postanowiono. Igor bał się, iż Jadwiga odmówi przyjścia, bo nie ma pieniędzy na prezent. Wszyscy wiedzieli, iż pochodzi z dużej rodziny; matka była bibliotekarką, a ojciec pijanowicie błąkał się po barach. Słodycze Jadwiga dostawała tylko przy okazji świąt, a kurtki pożyczała od starszej siostry. Kiedy więc Igor podszedł do Jadwigi, by zaprosić ją na urodziny, wymamrotał:

Czy mogłabyś narysować dla mnie okładkę płytki?

Jadwiga nie zrozumiała, co ma zrobić, więc Igor wyjaśnił, iż pies Burek rozdarł płytkę, a jedyna okładka jest biała, co mu nie odpowiada.

Nie macie magnetofonu? zapytała niepewnie, bo wszyscy znali, iż ojciec Igora prowadzi sieć restauracji w całym mieście i ma najnowszy sprzęt.

Mamy, odrzekł Igor. Lubię gramofony. Narysujesz?

Jadwiga dostała piątkę z rysunku i jej prace wystawiano nie tylko w szkole, ale i w lokalnych galeriach.

Dobrze, zgodziła się. Narysuję.

Podczas przyjęcia połowa chłopaków grała na konsoli, reszta oglądała film na wideomagnetowodzie. Igor pokazał Jadwidze, Michałowi i dwóm dziewczynom swój gramofon i płyty. Najbardziej kochał Beatlesów, tak jak jego ojciec, a ich okładka była podarta przez Bureka.

Jadwiga początkowo nie była zachwycona: nowoczesny gramofon nie robił wrażenia, ale gdy zaczęła lecieć muzyka, stała jak wryta, wsłuchując się w każdy dźwięk, jakby to był marsz. Michał znudził się i wrócił do konsoli, a dziewczyny rozkręciły małą dyskotekę. Inni goście zaczęli się wygłupiać, podskakiwać, a Jadwiga siedziała spokojnie na brzegu łóżka.

Kilka dni po przyjęciu podeszła i zapytała:

Czy mogę posłuchać tej płyty? Obiecuję, iż będę ostrożna!

To tatowy egzemplarz, odruchowo odpowiedział Igor. Nie wolno go nikomu dawać. Ale możesz przyjść do mnie i posłuchać, kiedy chcesz.

Trochę mi niewygodnie, westchnęła Jadwiga.

Nie wygodnie nosić spodnie na głowie i spaść z półki, sparodiował Igor. Reszta wygodna, więc przyjdź, nie myśl o niczym.

Tak zaczęła się ich przyjaźń, najpierw z powodu wspólnej miłości do legendarnych zespołów, a potem jako prawdziwa, bez ukrytych intencji relacja.

Igorze, naprawdę podoba ci się ta dziewczyna? dopytywała mama. Ona nie ma nic, patrzy w twoją twarz i kiwa głową przy każdym słowie. Chłopaki lubią takie rzeczy, ale to już przesada. Co macie wspólnego? Ona jest biedna! dodała, mówiąc, iż trzeba go przenieść do liceum.

Mamo, nie chcę jeździć na drugi koniec miasta, jęknął Igor. Moja szkoła jest dobra, nauczyciele świetni, a sam nauczyciel języka powiedział, iż mam dobrą wymowę i rozbudowany zasób słów.

Mama już nie raz wspominała o liceum, ale Igor nie chciał tam przechodzić, nie tylko przez Jadwigę, ale i dlatego, iż naprawdę lubił swoją szkołę.

Niech dziewczyny kręcą mu głowę, odparł tata, to młodzieńcze sprawy.

Nic nie kręcę! wpadł w gniew Igor, a jego uszy zaróżowały się jeszcze bardziej.

Dzięki temu kłótniowi zyskał prawie rok wolności: mama przewracała oczy, kiedy przyprowadzał Jadwigę do domu, ale o liceum przestała już wspominać. W dziewiątej klasie mama weszła do pokoju, gdy Igor studiował anatomię Jadwigi, i wtedy wszystko się zaczęło.

Najpierw Igor pomyślał, iż to przeżył, bo Jadwiga uciekła do domu, a mama nic mu nie powiedziała. Wieczorem wrócił ojciec i było cicho. Trzy dni później ojciec oznajmił:

Igorze, przeprowadzamy się do Warszawy.

Do Warszawy? nie zrozumiał Igor.

Rozwijam sieć restauracji, otwieram nowy lokal w stolicy. Ty też powinieneś studiować w Warszawie, tam jest większa konkurencja. Zająłem już dla ciebie liceum i znalazłem korepetytorów.

Nie pojedę odparł chłopak.

A gdzie się wybierzesz?

Nie było dokąd iść. Jadwiga, gdy dowiedziała się, płakała. Igor obiecał, iż dokończy szkołę i przyjedzie po nią. Jadwiga, dorosła już, westchnęła:

Nigdy już nie wrócisz

Na pożegnanie podarował jej tę samą płytkę, której okładkę narysowała, i przy niej po raz pierwszy się pocałowali.

Wszystko wskazywało, iż pomysł przeprowadzki wymyśliła mama. Igor poczuł się zdradzony, zarówno przez mamę, jak i tatę. Kiedy w dziesiątej klasie kolega wyjechał na studia do Londynu i powiedział ojcu:

Też chcę do Londynu.

Matka zaczęła płakać, obawiając się, iż zostanie sama. Igor pamiętał, iż miał starszego brata, który zmarł w pierwszym roku życia z powodu wrodzonej choroby serca, a po nim mama długo nie mogła zajść w ciążę. Wiedział, iż matka boi się go stracić, choć odczuwał to z pewnym satysfakcjonującym smutkiem.

W Londynie podziwiał wszystkie miejsca związane z ulubionymi zespołami, zaczął palić, zmienił fryzurę i zmieniał dziewczyny co tydzień. Chciał zapomnieć Jadwigę, więc szukał zupełnie innych typów, ale każda z nich gwałtownie go nużyła.

Po powrocie do Polski pomógł ojcu w restauracjach. Do tego czasu miał dwa poważniejsze związki: z Greczynką, która trzymała się go jak pająk, oraz z brytyjską koleżanką Jane, bladą dziewczyną o puszystych blond włosach.

Mama, gdy tylko wrócił, zaczęła szukać mu odpowiedniej żony. Igor przestał wracać do domu, zamieszkał w mieszkaniu, które ojciec podarował mu na osiemnaste urodziny. Mama dzwoniła, a Igor nie odbierał. Ojciec prosił, by był łagodniejszy, a Igor odpowiadał:

Ona chciała, żebym odniósł sukces? Mam go. Nie mogę się z nią ożenić, niech sobie to przyzna.

Kiedy Michał napisał do Igora, nie rozpoznał go od razu zdjęcie profilowe nie przypominało twarzy ze wspomnień. Kiedy wyjaśnili sytuację, Igor z euforią przyjął zaproszenie na spotkanie absolwentów, choć nie był już uczniem.

Patrzyła na niego z uśmiechem, nie gniewała się, w przeciwieństwie do Igora.

Cześć wymamrotał. Wciąż taka sama.

To prawda, Jadwiga wciąż była szczupła, blada, z niebieskimi żyłkami na dłoniach. Tylko włosy były dłuższe.

Od tego momentu Igor nie zauważał już nikogo innego. Rozmawiali i rozmawiali. Jadwiga była już zamężna, ale rozwiedziona, i miała jedynego dziesięcioletniego syna, którego również nazwał Igor. Gdy usłyszał własne imię, poczuł się nieco zawstydzony, ale nie mógł ukryć przyjemności.

Jedź ze mną nagle zaproponował, myśląc, jak to brzmi śmiesznie. Zabierz syna i jedźmy do Warszawy, wszystko tam lepsze niż tutaj.

Zostałaś marzycielką, smutno odparła.

Czy to znaczy nie? spytał.

Jadwiga nie odpowiedziała, ruszyła w stronę domu. Igor nie mógł jej zatrzymać, nie znalazł słów, by ją przekonać.

Ja też pojedę z tobą zaśmiała się Zofia. W jakim hotelu się zatrzymałaś?

W Centrum, oczywiście.

Chodź, odprowadzę cię żartobliwie dodała.

Igor nie musiał pytać. Zadzwonił po taksówkę i odjechali.

Kiedy pukał do drzwi pokoju, pomyślał, iż to sprzątaczka, ale był zaskoczony tak późno. Może ktoś się pomylił pomyślał.

Na progu stała Jadwiga, w tym samym stroju, włosy związane w kucyk, nozdrza wciągnięte z wściekłości.

A gdzie ona?

Kto?

Zofia! Najpierw wzięła mojego męża, a teraz przychodzi po ciebie?

Igor roześmiał się.

Nie ma tu żadnej Zofii. Chcesz sprawdzić?

Odsunął się, a Jadwiga weszła do pokoju, rozejrzała się, usiadła na krześle.

Yulka zadzwoniła i powiedziała, iż wyjechaliście razem.

Zawoziłem ją taksówką, jak dżentelmen, i to wszystko.

choćby się nie pocałowaliście?

Podniósł ręce i żartobliwie wykrzyknął:

Niewinny!

Co tak? Ma ona wypełnione usta i jeszcze coś.

Nie przyjechałem po to, odparł Igor.

Po co więc? Żeby ze mną się spotkać po piętnastu latach i przypomnieć obietnicę?

A więc czekałaś?

Ból mam! Zapomniałaś mnie już jutro!

No i super, ja też nie pamiętam długo.

To idę?

Idź. Tylko może najpierw posłuchajmy płyty?

Płyty?

Tak, przyniosłem gramofon.

Jadwiga zmrużyła oczy, spojrzała na niego z udawaną drwiną i zapytała:

Czyli mnie zapomniałeś, ale gramofon przywiozWtedy oboje zrozumieli, iż prawdziwa wartość życia nie tkwi w przeszłości ani w przedmiotach, ale w wspomnieniach i uczuciach, które noszą w sercach.

Idź do oryginalnego materiału