Zdzisław, znowu wróciłeś ze szkoły w podartych spodniach! krzyczała matka na syna. Znowu się biłeś, pewnie z Darkiem, co? Ile można się kłócić, przecież jesteście w jednej klasie!
Tak, mamo, znowu z Darkiem, ale tym razem wygrałem odpowiedział chłopak z dumą. I tak w ogóle, to on zaczął. Mówi, iż Kinga przyjaźni się tylko z nim. Zobaczymy jeszcze machnął pięścią w stronę okna trzynastolatek.
Tym razem Darek dostał porządnie, chociaż ostatnio to on Zdzisława zwalił z nóg, podkładając mu nogę nieuczciwie. Chłopak się przewrócił, a Darek rzucił się na niego. Od dzieciństwa ci dwaj rywalizowali o względy ślicznej Kingi, ich koleżanki z klasy. Dziewczyna wróciła tego dnia równie wściekła i na pytania matki odburknęła:
Zdzisław znowu się pobił z Darkiem i teraz Darek będzie chodził z siniakiem pod okiem. A Zdzisław podarł spodnie na kolanie, dostanie od mamy i dobrze mu tak! Po co on ciągle zaczepia Darka? I dlaczego Darek musi z nim walczyć, żeby mnie zostawił w spokoju? Nie lubię Zdzisława
Córciu, takie rzeczy zawsze się zdarzały, zdarzają i będą się zdarzać choćby w dorosłym życiu. Dziewczyna po prostu musi dokonać wyboru. Który jej się bardziej podoba. A chłopcy zawsze będą się tłuc mówiła matka, trochę zmartwiona, iż córka niedługo dorośnie i faktycznie stanie przed decyzją.
Mamo, nie lubię Zdzisława! Już mu tysiąc razy mówiłam ten okularnik mi nie pasuje. Darek jest lepszy, szybszy i przystojniejszy. Nigdy nie polubię Zdzisława. Nigdy!
Oj, córeczko, nigdy nie mów nigdy. Życie potrafi zaskakiwać. Bóg jeden wie, co cię jeszcze czeka. Daj Boże, żeby wszystko ułożyło się dobrze mówiła smutno matka, kręcąc głową.
Mamo, co tu ma do rzeczy Bóg? Po prostu Darek podoba mi się bardziej niż Zdzisław, nie rozumiesz? denerwowała się Kinga, ale matka i tak myślała już o swoim.
Zbliżała się matura. Kinga wciąż trzymała się z Darkiem, a Zdzisław cierpiał w milczeniu. Wiedział, iż wyglądem przegrywa z rywalem, więc już się nie bili. Było jasne, iż Kinga wybrała nie jego. Chłopaki czasem się kłócili, ale do bójek nie dochodziło.
Wieczorami Kinga z Darkiem spacerowali i marzyli.
Wiesz, Darku, chcę dużą rodzinę. Jak się pobierzemy, kupimy okrągły stół, żeby wszyscy się zmieścili. A ja będę uczyć w szkole, wiesz, iż chcę iść do pedagogiki. Latem pojedziemy całą rodziną nad morze mówiła Kinga, opierając głowę na jego ramieniu.
Darek słuchał w milczeniu, ale nie do końca się zgadzał.
Kinga, fajnie mieć dużą rodzinę, ale wtedy będę musiał harować dzień i noc, żeby was wszystkich utrzymać uśmiechał się. I kiedy w takim razie na to morze?
Darku, przecież ja też będę pracować, pomagać, zarabiać. Nasze pensje wystarczą przekonywała poważnie.
Co ty? Ty nie będziesz pracować. Będziesz w domu, zajmować się dziećmi i czekać na mnie po robocie stwierdził stanowczo.
Dlaczego niby mam siedzieć w domu?! zdziwiła się.
Bo jesteś kobietą i tak ma być. Mężczyzna to głowa rodziny, zapamiętaj. Jak powiem, tak będzie.
Kingi ta rozmowa nie ucieszyła. Bała się kłótni, więc machnęła ręką i poszła do domu, zostawiając Darka drapiącego się po głowie.
Co ja takiego powiedziałem? zastanawiał się.
Pod jej domem czekał Zdzisław z czerwoną różą w ręku.
Cześć, to dla ciebie.
Kinga prychnęła. Była w złym humorze.
Zdzisław, znowu ty! Czego ode mnie chcesz? Zostaw mnie w spokoju! Przecież wiesz, iż wybrałam Darka!
Bo bardzo mi na tobie zależy, tak samo jak jemu. Weź różę prosił, ale dziewczyna odeszła, choćby na nią nie spojrzawszy.
Następnego ranka znalazła różę na progu. Choć była zła, wzięła ją do ręki.
Jaka piękna choćby nie zwiędła pomyślała.
Potem Zdzisław już do niej nie podchodził, ale czasem zostawiał różę wieczorem. Rano Kinga ją znajdowała i wiedziała, od kogo jest. Nie podobał jej się ten wysoki okularnik, ale gdy widziała kwiat, czuła się mile, iż ktoś tak romantycznie ją kocha.
Po szkole Kinga i Darek wzięli ślub. Ona zaczęła zaoczne studia pedagogiczne, on czekał na powołanie do wojska. Na weselu gości było niewielu. Zdzisław też przyszedł, siedział na końcu stołu, patrzył na pannę młodą, wznosił toast, ale nie pił. Wyszedł cicho. Wyjechał do innego miasta, na politechnikę.
Życie rozrzuciło trójkę przyjaciół. Niedługo potem Darka zabrali do wojska.
Darku, jak ja bez ciebie wytrzymam? płakała Kinga.
Nie martw się, królowo, czas gwałtownie zleci. Tylko mnie czekaj głaskał ją po ramieniu.
Rzeczywiście, czas minął szybko. Zanim Kinga zdążyła trzy razy pojechać na sesję, Darek wrócił. Ich miłość znów rozkwitła. Wydawało się, iż nie ma szczęśliwszej rodziny.
Urodził się im syn, Kacper, a Kinga marzyła jeszcze o córce. Darek był dobrym mężem i troskliwym ojcem. Wszyscy to widzieli, a niektórzy choćby jej zazdrościli.
Ale dobre rzeczy kiedyś się kończą. Pewnego dnia Kinga z niepokojem patrzyła, czy mąż wróci trzeźwy. Po trzech latach małżeństwa coś się w Darku zmieniło. Może po prostu pokazał, jaki jest naprawdę. Tamten czuły Darek zniknął. Ich szczęście gwałtownie się skończyło, a on zaczął krzyczeć:
Zamknij wreszcie tego bachora! Jak się nie uspokoi, to wyjdę! Ja się w robocie męczę, a tu jeszcze on! Po co mi takie życie?!
Zaczął uciekać do matki, ale po jakimś czasie wracał. Kinga nie rozumiała:
Co się z nim stało? Kto go opętał? Czy zawsze taki był?
A on tylko tłumaczył:
Jak jestem pijany, to mnie nie obchodzi, czy Kacper ryczy czy nie. Więc nie licz, iż przestanę pić. Tak będzie spokojniej, żono. I pamiętaj, już ci