Spałam w japońskiej "trumience". Hostel kapsułowy nie jest dla wszystkich [RELACJA]
Zdjęcie: Spędziłam noc w hostelu kapsułowym w Hiroszimie w Japonii, 7.04.2025 r.
Na wejściu, zgodnie z japońską etykietą, ściągam buty. W środku panuje cisza, jakby wszystko działało tu w zwolnionym tempie. Czuję się podekscytowana, ale też lekko spięta. Wnętrze przypomina statek kosmiczny albo magazyn – uporządkowany, chłodny, wyraźnie zorganizowany. Rzędy czarnych kapsuł ciągną się wzdłuż korytarza, jakby ktoś poukładał gigantyczne szuflady w ścianie. Choć spałam już w wielu "dziwnych" miejscach, to czuję, iż to doświadczenie zostanie ze mną na długo.