Zaraz następnego dnia chciałam zdjąć ten poprzedni post, albo chociaż uczynić go niewidzialnym, prywatnym, czy co tam jeszcze, bo po co komu taka laurka, jak laureat choćby nie przeczyta. Ale okazało się, iż nie umiem tego zrobić, no i tak juz zostało, a niech tam.
Wczoraj oddałam pierwszy rozdział. Kosztowało mnie to dużo, na koniec siedziałam bite dziewięć godzin na zmienianiu i dopisywaniu zakończenia, ja to się nigdy nie nauczę systematyczności, wieczna studentka.
Dziś za to siedzę nad studenckimi esejami, na szczęście nie wszystkie są pisane przez AI, co wraca mi wiarę w ludzkość.
Zaraz zabieram się za swój esej, czym się różni stan psychotyczny od nie-psychotycznego, brzmi ciekawie, ale muszę podłubać, bo na razie pojęcie mam mgliste.
Powoli kupuję prezenty bożonarodzeniowe, najbardziej dumam, co by tu kupić mojej synowej in spe. Książkę? zmywacz do makijażu? Z kosmetykami wiadomo, iż nigdy się nie trafia – zawsze jak dostaję coś od moich sióstr, to nie jest akurat to, co lubię i używam. A wtedy one mówią, ale spróbuj, to jest super, to próbuję i dalej nie lubię, wrzucam do pudełka z kosmetykami i tak leży i się przeterminowuje.
Mo zrobiła już miesiąc temu długą listę, z której cztery pozycje to ‘niespodzianka’, a teraz codziennie dopisuje jeszcze ‘mały drobiazg’. Kupiłam hurtem parę rzeczy na chińskim portalu, aby sfinalizować zakupy musiałam jeszcze coś dodać, więc wrzuciłam 8 kłębków brzoskwiniowego moheru i różowo-zieloną wełnę skarpetową, ahoj przygodo!
Mam jeszcze 3 tygodnie na napisanie eseju i refleksji, nic choćby nie zaczęte, więc przez następne 21 dni oczywiście nie ma mnie dla nikogo.
Dziś Mo porwana przez brata i jego dziewczynę do kina, ma z nim naprawdę bosko, bo Re jest dla niej taką prawdziwą starszą siostrą. Razem oglądają filmy, robią ozdoby halołinowe, malują oczy i plotą warkoczyki. Co będzie jak się rozstaną z Adkiem staram się nie myśleć.
My odpoczywamy pracujemy, tzn. ja pracuję, a Mi leży do góry brzuchem, po tym, jak odwiózł Mo na zajęcia plastyczne.
Powinnam pójść na spacer, bo nie można cały dzień pisać w łóżku.
Nastawiłam chleb.
Wróciłam na dietę bez świrowania i udawania (co to za wegetarianin co wpierdala schabowy jak śpiewał swego czasu Kazik, więc już nie udaję, iż serek żółty to nie nabiał) i noga chyba (odpukać) przestaje boleć. Od dwóch dni spałam bez nurofenu.