BESTIA
Nikt tej BESTII nie widział, ale wiadomo było, iż śpi wysoko w górach – w zbudowanym przez siebie skalnym szałasie.
W szkołach, w urzędach, na ulicach, w sklepach, na stadionach, a choćby w niektórych mieszkaniach widniały duże napisy: SPOKÓJ! NIE BUDZIĆ BESTII!
Hałas karany był mandatami, zabroniono głośnych zabaw, wesel i okrzyków stadionowych; cicho rozbrzmiewała delikatna muzyka Mozarta.
Co miesiąc spośród dorosłych obywateli losowano strażnika, który miał pilnować, aby nikt nie obudził bestii.
I w maju los wybrał mnie. Poszedłem w góry, z duszą na ramieniu, z plecakiem pełnym prowiantu. Już z daleka usłyszałem straszliwy ryk. To bestia sama się obudziła. A może obudziły ją moje nieostrożne kroki?
Ukryłem się w kosodrzewinie i patrzyłem, jak pognała w doliny, aby szerzyć nienawiść wśród ludzi.
Zamieszkałem w bestialskim skalnym szałasie. Był wygodny i urządzony w nieprawdopodobnym luksusie. Jakiś czas byłem bezpieczny…