SNY NIEDOBUDZONE - 57 (z książki - 2015 r.)

michalwronski45.blogspot.com 23 godzin temu

MARIONETKA

Nagle wydało mi się, iż jestem marionetką, poruszaną dzięki niewidzialnych sznurków przez kogoś na wysokościach.

- Protestuję! Jestem wolnym człowiekiem! – krzyknąłem, a echo powtórzyło: człowiekiem, ekiem, ekiem…

Zachmurzyło się znienacka, zaczął padać deszcz.

Zmoknięty brnąłem w błocie ku oświetlonej rzęsiście chacie, bardzo dalekiej, pod lasem. Wyobraziłem sobie, iż tam jest ciepło, jasno i przytulnie. Kłody drewna palą się w wymarzonym kominku, a na stole czeka wykwintna kolacja ze świecami, przygotowana przez zachęcająco uśmiechniętą nieznajomą kobietę – jaką widziałem wczoraj na ulicy, gdy kupowała lody.

Szedłem z mozołem, ale nie zbliżałem się do chaty, ani chata nie zbliżała się do mnie.

Miałem dosyć. Wyjąłem z kieszeni małe nożyczki-talizman, pozostałe po mojej babci Michalinie, które zawsze nosiłem przy sobie i poprzecinałem wszystkie niewidzialne sznurki.

Niebo pojaśniało, deszcz przestał padać, ale zniknął także obraz z kominkiem, wykwintną kolacją i wymarzoną kobietą.

Siedziałem przy stole w kuchni, jadłem samotnie moją codzienną jajecznicę z trzech jaj na maśle…




Idź do oryginalnego materiału