SMOKI
Nie potrafiłem powstrzymać inwazji latających smoków. A wydawało mi się, iż umiem kształtować fabułę i atmosferę moich snów.
Smoki – duże, średnie i całkiem małe –
błyskawicznie opanowały Ziemię. Ludzi było coraz mniej, jakby w miejsce
człowieka wyrastał smok. Niebawem przeniknęły do władz, wojska, gospodarki,
nauki, kultury. Przerażony zauważyłem, iż zostałem jedynym człekokształtnym na
świecie, otoczony przez
gady. Co
najdziwniejsze – mianowały mnie swoim królem. Musiałem założyć smoczą maskę, więc
założyłem.
Miałem problem z rządzeniem, bo smoki były
skłócone ze sobą; duże pogardzały średnimi i małymi, średnie zazdrościły dużym
i podważały ich wielkość, małe bez przerwy spiskowały, buntowały się,
strajkowały i zatruwały wodociągi…
Dopiero mój budzik przegnał je wszystkie,
gdzie pieprz rośnie, a ja znowu wróciłem we władanie demokratycznie wybranych
ludzi…