Smutna historia zdjęcia z 1948 roku. Dzieci pozują przy tabliczce, matka odwraca wzrok. Jaki los ich spotkał?

gazeta.pl 1 tydzień temu
Jest rok 1948. Chicago. Młoda, 24-letnia matka stoi na schodach prowadzących do domu i chowa twarz w dłoniach. Odwraca wzrok, bo wstydzi się tego, co właśnie zrobiła. Z pewnością nie było jej łatwo, jednak wierzyła, iż ta decyzja, sprawi, iż jej dzieciom będzie żyło się lepiej. Czy tak się stało?
Sześcioletnia Lana, pięcioletnia Rae, czteroletni Milton i dwuletnia Ellen - są wystawieni na sprzedaż. Ten sam los czeka również jeszcze nienarodzone dziecko. W momencie robienia tej fotografii Lucille Chalifoux była w ciąży. Dlaczego rodzice zdecydowali się na taki krok? Z braku środków do życia. Rodzinie Chalifoux grozi eksmisja z mieszkania, dlatego Lucille i Ray. Wierzą, iż ich dzieci trafią do dobrych domów i będzie żyło im się lepiej, niż klepiąc z nimi biedę. Tak się jednak nie stało. Po latach sprzedane dzieci opowiadały o piekle na ziemi i okrutnym losie, który zgotowali im nowi rodzice.


REKLAMA


Zobacz wideo Michalina Sosna o pracy na planie "The Voice Kids". "Wcześniej nie byłam widoczna" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


"Czwórka dzieci na sprzedaż"
Lucille i Ray Chalifoux wraz z czwórką dzieci mieszkali skromnie. Nie stać ich było na luksusy, jednak dla wszystkich zawsze znalazł się kawałek chleba. To jednak zmieniło się, gdy ojciec maluchów stracił pracę. Był kierowcą ciężarówki rozwożącej węgiel. Długo nie mógł znaleźć innej posady, toteż małżeństwo podjęło trudną i niezwykle dramatyczną decyzję. Chcieli sprzedać swoje dzieci, by dać im szansę na lepsze życie, ale również zarobić pieniądze. Środki z handlu miały pokryć długi związane z wynajmem mieszkania, bo nad rodziną ciążyło widmo eksmisji.


Maluchy trafiły do nowych rodzin. Rae i jej brat Milton zostali sprzedani rodzinie Zoeteman 27 sierpnia 1950 roku. Ich imiona zostały zmienione na Beverly i Kenneth. Tam jednak zabrakło miłości. Dzieci były kupione tylko po to, by stać się tanią siłą roboczą. Rae i Milton pracowali od świtu do zmierzchu, jedli resztki, a nocą byli przywiązywani łańcuchami w stodole, aby nie uciekli. To nie koniec ich dramatycznych losów, bo kiedy Rae miała 16 lat, została zgwałcona. Zaszła w ciąże i by nie plamić honoru nowej rodziny, odesłano ją do domu dla samotnych matek. Tam urodziła dziewczynkę, jednak dziecko zostało jej zabrane, a ją samą odesłano na farmę. Udało jej się jednak uciec. Rae zaczęła życie na własnych warunkach.


Milton za to swoją młodość spędził w zamkniętym ośrodku dla osób psychicznie chorych, bo po latach bicia i wykorzystywania, stał się bardzo agresywnym chłopcem. W szpitalu przebywał przez kilka lat, opuścił go w 1967 r. i od tamtego momentu zaczął prowadzić normalne życie.
Na zamieszczonej fotografii widzimy jednak jeszcze dwie dziewczynki. - Rodzeństwo nie wiedziało, co stało się z Laną i Sue Ellen, jednak po latach udało im się ponownie nawiązać z nimi kontakt za pośrednictwem mediów społecznościowych. Lana zmarła w 1998 roku na raka, ale Sue Ellen Chalifoux, kiedy została odnaleziona przez pozostałą trójkę, wciąż żyła - podaje angielskojęzyczny portal rarehistoricalphotos.com.


jeżeli chodzi o losy najmłodszego dziecka rodziny Chalifoux - tego, który był jeszcze w łonie matki w chwili robienia zdjęcia - można powiedzieć, iż "wygrało los na loterii". To David. Trafił do rodziny, która sama nie mogła mieć dzieci. Po latach przyznał, iż jego rodzice byli bardzo surowi, ale kochali go i wspierali.


"Kim jesteśmy, by osądzać?
Sprzedane dzieci miały wielki żal do swoich rodziców, za to, co zrobili. Każde z nich nosiło w sobie piętno porzuconych, niekochanych i wykorzystanych dzieci. Kiedy Sue Ellen była na łożu śmierci, jej siostra Rae odwiedziła ją i zapytała, co myśli o ich biologicznej matce. Umierająca kobieta nie mogła mówić ze względu na chorobę krtani. Napisała krótko na kartce: "Powinna płonąć w piekle".
Jedyną osobą, która w pewnym stopniu broniła biologicznej matki, był chłopiec - David. On również został sprzedany jeszcze jako niemowlę. Miał jednak więcej szczęścia niż pozostali. Trafił do kochającej, ale też surowej rodziny. - Wtedy chodziło o przetrwanie. Kim jesteśmy, by osądzać? Wszyscy jesteśmy ludźmi. Wszyscy popełniamy błędy. Mogła myśleć o dzieciach. Nie chciała, żeby umarły - powiedział David, cytowany przez rarehistoricalphotos.com.
Idź do oryginalnego materiału