Kolorado pogrążone jest w żałobie po śmierci 18-letniej Alexis „Lexi” Arguello, która zmarła w wyniku powikłań po nieudanej aborcji w 22. tygodniu ciąży. Tragiczna śmierć młodej kobiety, którą można było zapobiec, rzuca kolejne światło na szokujące praktyki stosowane przez kliniki aborcyjne.
Według organizacji Operation Rescue, Planned Parenthood nie tylko nie zapewniło Lexi odpowiedniej opieki medycznej, ale również opóźniło jej transport do szpitala, co przyczyniło się do tej strasznej tragedii.
Dramatyczny finał aborcji w drugim trymestrze
6 lutego Lexi udała się do kliniki Planned Parenthood w Fort Collins, by poddać się aborcji w zaawansowanej ciąży. Początkowo informowano, iż była w 20. tygodniu, jednak zeznania przed Colorado Health and Human Services Committee potwierdziły, iż jej dziecko miało już 22 tygodnie. To oznaczało, iż zabieg wiązał się z ogromnym ryzykiem, o którym prawdopodobnie nikt jej nie uprzedził.
„Ta młoda kobieta była w szóstym miesiącu ciąży” – powiedział Troy Newman, prezes Operation Rescue. „Czy ktokolwiek poinformował Lexi o niebezpieczeństwach związanych z późną aborcją? Czy zdawała sobie sprawę, iż to może kosztować ją życie?”
W trakcie aborcji u Lexi wystąpił zator płynem owodniowym (AFE) – niezwykle groźne powikłanie, które może prowadzić do zatrzymania akcji serca i masywnego krwotoku. Klinika nie była przygotowana na taką sytuację, a mimo to zwlekała z wezwaniem karetki.
„Zbyt długo czekali” – przerażające zaniedbania Planned Parenthood
Podczas przesłuchania w komisji dr Keri Kasun ujawniła szokujące fakty dotyczące działań kliniki Planned Parenthood w obliczu zagrożenia życia Lexi.
„Lekarze powiedzieli rodzinie, iż przeniesienie Lexi nastąpiło zbyt późno” – relacjonowała. „Nie otrzymała natychmiastowej opieki, której tak desperacko potrzebowała”.
Co gorsza, personel kliniki kazał ratownikom wyłączyć syreny podczas transportu do szpitala. To znana taktyka stosowana przez placówki aborcyjne – wszystko po to, by zatuszować skalę zagrożenia i nie wzbudzać zainteresowania opinii publicznej.
Według świadków, karetki przyjeżdżające do Planned Parenthood zawsze kierowane są na boczne wejścia, by unikać rozgłosu.
„Planned Parenthood nie przejmuje się zdrowiem kobiet” – podkreślił Newman. „Gdyby naprawdę troszczyli się o pacjentki, natychmiast wezwaliby karetkę i zadbali o szybki transport Lexi do szpitala. Zamiast tego zwlekali, narażając jej życie”.
„To było piekło” – dramat dziadków Lexi
Dziadkowie dziewczyny dopiero w szpitalu dowiedzieli się, iż była w ciąży i poddała się aborcji. Z przerażeniem patrzyli, jak lekarze walczą o jej życie, podając kolejne dawki epinefryny i przetaczając siedem litrów krwi.
„Widziałem twarz mojej wnuczki i wiedziałem, iż to koniec” – powiedział jej dziadek, cytowany przez Operation Rescue.
Lexi zmarła, pozostawiając pogrążoną w bólu rodzinę. Razem z nią straciło życie również jej nienarodzone dziecko.
Aborcja – przemysł śmierci, który zbiera kolejne ofiary
Ten dramatyczny przypadek po raz kolejny ujawnia prawdziwe oblicze branży aborcyjnej – pełnej zaniedbań, lekceważenia zdrowia pacjentek i cynicznej gry o ukrycie własnych błędów. Lexi nie była pierwszą, która straciła życie w wyniku nieudanej aborcji – i, jeżeli ten proceder nie zostanie powstrzymany, nie będzie ostatnią.
Operation Rescue zapowiada dalsze dochodzenie oraz podjęcie działań prawnych przeciwko Planned Parenthood.
„Nie spoczniemy, dopóki osoby odpowiedzialne za tę tragedię nie zostaną pociągnięte do odpowiedzialności” – zapowiada Sarah Neely, dyrektor operacyjna organizacji.
Planned Parenthood od lat próbuje kreować się na instytucję „pomagającą kobietom”. Jednak rzeczywistość pokazuje, iż jest to przemysł śmierci, który nie waha się ryzykować życiem pacjentek, by realizować swoją agendę. Tragedia Lexi to kolejny mroczny dowód na to, iż aborcja nigdy nie jest „bezpieczna”, nigdy nie jest ok! – ani dla dziecka, ani dla matki.
jb
Źródło: www.niedziela.pl, infocatolica.com