Słyszą "cześć" na szlaku i stają jak wryci. To nie jest zwykłe powitanie

kobieta.gazeta.pl 6 godzin temu
Dlaczego w górach mówi się "cześć"? Pozdrowienie na szlaku to nie tylko uprzejmy gest, ale także część kultury wędrowania. Jedno słowo wypowiedziane do spotkanych ludzi niesie ze sobą tradycję i poczucie wspólnoty. Niewielu wie, iż ma również praktyczne znaczenie związane z bezpieczeństwem.
Kto po raz pierwszy rusza w góry, gwałtownie zauważy, iż panują tu trochę inne zasady niż w mieście. Spotkanie na szlaku nie kończy się tylko na minięciu się ramionami. Zwykle pada krótkie "cześć", "hej" albo "dzień dobry", a wypowiedziane słowa stają się symbolicznym mostem między ludźmi idącymi w przeciwnych kierunkach. W miejskim tłumie taki gest byłby zaskoczeniem i mógłby wzbudzić podejrzliwość, w górach natomiast jest czymś naturalnym. To fragment turystycznej kultury, który przetrwał mimo rosnącej komercjalizacji. Skąd jednak wziął się ten zwyczaj?


REKLAMA


Zobacz wideo Ustroń lepszą wersją Zakopanego? Sprawdziliśmy to!


Dlaczego w górach mówi się "cześć" na szlaku? Nie tylko o grzeczność tu chodzi
Witanie się na szlakach ma kilka wytłumaczeń, a każde z nich brzmi przekonująco. Pierwsze mówi o solidarności ludzi gór. Dawniej na wędrówki ruszali tylko ci, którzy mieli świadomość trudu i ryzyka. Powitanie stawało się wtedy cichym znakiem, mówiącym: rozumiem, co przechodzisz, jestem taki sam, jak ty. Druga teoria wiąże się już bezpośrednio z bezpieczeństwem.
W górach pogoda potrafi zmienić się w kilka minut, a samotny wędrowiec łatwo może znaleźć się w opałach. Krótka wymiana grzeczności pozwalała upewnić się, iż druga osoba czuje się dobrze. jeżeli ktoś nie odpowiadał, reagował chaotycznie albo wyglądał na zagubionego, mogło to być ostrzeżeniem, iż potrzebuje pomocy. Bywało, iż dzięki temu prostemu gestowi udawało się uniknąć tragedii. Trzecia teoria ma już bardziej romantyczny charakter. Pozdrowienie traktowano jako życzenie spokojnej drogi, dobrego widoku i szczęśliwego powrotu.


Dziś powitania przybierają różne postaci. Jedni rzucają koleżeńskie "hej", a starsi turyści chętnie używają tradycyjnego "szczęść Boże". Sama forma nie ma jednak większego znaczenia, bo liczy się sam gest. To właśnie on sprawia, iż choćby w samotnej wędrówce czujemy obecność drugiego człowieka. I choć to drobiazg, potrafi dać poczucie bezpieczeństwa, odmienić nastrój czy dodać otuchy na stromym podejściu. Jak wiadomo, w górach te kwestie mają spore znaczenie, dlatego nie bójmy się witać innych na szlaku.


turyści w górach (Zdj. ilustracyjne)Poike/istock


Co zrobić, gdy spotkasz niedźwiedzia na szlaku? Zapamiętaj kilka zasad
Szlaki wiodące przez góry to nie tylko przestrzeń spotkań z ludźmi. Zdarza się, iż turysta natrafi również na mieszkańców lasu, łosia, niedźwiedzia lub wilka. Choć brzmi to niecodziennie, w Bieszczadach czy Tatrach takie sytuacje wcale nie należą do rzadkości. Zwierzęta zwykle unikają człowieka, ale zdarzają się momenty, gdy pojawiają się w pobliżu ścieżki albo choćby zabudowań.
Warto wiedzieć, jak się zachować. Najważniejsze jest, by nie zaskoczyć zwierzęcia, dlatego wędrując z kimś, warto rozmawiać, gwizdać, czasem choćby nucić. Dzięki temu niedźwiedź usłyszy nas z daleka i nie podejdzie. Gdy widzimy tropy, nie podążajmy ich śladem. Omijajmy gęste krzaki, a psy zawsze trzymajmy na smyczy. Dokarmianie czy zostawianie resztek to najgorsze, co można zrobić. Przyzwyczaja drapieżniki do obecności ludzi i stwarza realne zagrożenie.


Co, jeżeli mimo ostrożności staniemy z niedźwiedziem oko w oko? Zachowajmy spokój. Nie wolno uciekać, bo biegnący człowiek prowokuje pościg. Trzeba powoli wycofać się, unikając kontaktu wzrokowego. W skrajnej sytuacji można odwrócić uwagę zwierzęcia plecakiem czy kurtką, a w razie ataku przyjąć pozycję embrionalną, chroniąc głowę i kark. To wiedza, która może uratować życie, a jednocześnie pozwala zrozumieć, iż w górach jesteśmy gośćmi w świecie fauny i flory. Jakie powitanie najchętniej stosujesz na szlaku? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału