Słychać choćby własne mruganie. W najcichszym miejscu na świecie można zwariować. I to dosłownie

g.pl 19 godzin temu
Człowiek nie jest w stanie przebywać w tym miejscu dłużej niż 45 minut. To wynik należący do najwytrwalszych osób, które były w stanie pokonać własne lęki i dezorientację. Okazuje się bowiem, iż choćby cisza bywa od nas silniejsza. Dowodem na to jest specjalna komora, która powstała Orfield Laboratories w Stanach Zjednoczonych. Zapisała się choćby na kartach Księgi Rekordów Guinnessa.
Komora bezechowa (bezodbiciowa) to specjalne pomieszczenie zaprojektowane w taki sposób, aby całkowicie pochłaniało fale dźwiękowe. To oznacza, iż nie odbijają się one od podłogi, ścian, sufitu, czy innych elementów wystroju, przez co panuje tam ponadprzeciętna cisza. Takich miejsc na świecie jest sporo, ale jedno z nich wyróżnia się na tle swojej konkurencji. Choć budzi ogromne zainteresowanie, spędzenie tam większej ilości czasu jest wręcz niemożliwe. Przebywający w komorze człowiek jest w stanie usłyszeć bicie własnego serca, a choćby wychwycić moment mrugania.


REKLAMA


Zobacz wideo Sztuczna macica to szanse, nadzieje i kontrowersje. Ektogeneza namiesza bardziej niż aborcja?


Najcichsza komora bezechowa na świecie. Orfield Laboratories odzyskało swój tytuł
Za najcichsze miejsce na naszej planecie uznawana jest komora bezechowa znajdująca się na terenie Orfield Laboratories w Minneapolis. Poziom hałasu mierzony jest w ujemnych decybelach, czyli poniżej progu słyszalności człowieka. Po raz pierwszy przedstawiciele Księgi Rekordów Guinnessa zainteresowali się tym miejscem w 2004. Wówczas doszło do obicia pierwszego rekordu z odczytem szumu na poziomie -9,4 decybeli. Z czasem jednak komora straciła swój tytuł na rzecz siedziby Microsoftu w Waszyngtonie. W 2015 roku zbadano znajdujące się tam pomieszczenie i uzyskano wynik równy -20,35 decybeli. Orfield Laboratories jednak się nie poddało. Po licznych modernizacjach udało się pokonać światową konkurencję. W 2021 roku znów podjęto próbę pobicia rekordu i wówczas zarejestrowano poziom hałasu wynoszący dokładnie -24,9 decybeli. W efekcie pomieszczenie znów uznano za najcichsze miejsce na świecie i wpisano do Księgi Rekordów Guinnessa. Ustalono także, iż komora z Minneapolis jest w stanie pochłonąć oraz wytłumić niemalże wszystkie dźwięki dochodzące z zewnątrz.
Pomieszczenie tłumi 99,99 proc. dźwięków dzięki klinom akustycznym z włókna szklanego o grubości jednego metra, a także podwójnym ścianom z izolowanej stali i 30 centymetrów betonu
- informują przedstawiciele Księgi Rekordów Guinnessa.


Najcichsze miejsce na ziemi nie daje nam żadnych szans. "Rzucamy ludziom wyzwanie"
Choć niekiedy wydaje nam się, iż spokój jest wart więcej niż góra złota, rzeczywistość bywa nieco bardziej skomplikowana.
W komorze bezechowej sam stajesz się dźwiękiem
- twierdzi autor komory powstałej w 1971 roku, Steven Orfield, cytowany przez Księgę Rekordów Guinnessa. To nie jest żart. Wewnątrz jest tak cicho, iż osoby, którym udało się wejść do środka, były w stanie usłyszeć choćby krew przepływającą przez żyły, pracę płuc oraz dźwięk towarzyszący mruganiu. W efekcie człowiek zaczyna czuć dezorientację, a z czasem zanika orientacja przestrzenna, co nie jest łatwe do przeskoczenia. Sam Steven Orfield zdecydował się kiedyś na takie wyzwanie. Udało mu się spędzić w komorze 30 minut i wtedy pierwszy raz usłyszał dźwięki wydawane przez sztuczną zastawkę znajdującą się w jego sercu. Najwytrwalsi są w stanie natomiast spędzić w niej około 45 minut.


Sprawdź również: Delfiny i orki wydają te same odgłosy, co Kim Kardashian. Tak polują na swoje ofiary
Rzucamy ludziom wyzwanie, by usiedli w komorze w ciemności - jedna osoba wytrzymała tam 45 minut. Kiedy robi się cicho, uszy się adaptują. Im ciszej w pomieszczeniu, tym więcej rzeczy dotrze do twoich uszu. Usłyszysz bicie swojego serca, czasami możesz usłyszeć pracę płuc, usłyszysz choćby głośne bulgotanie żołądku
- wyjaśniał w rozmowie z Daily Mail Steven Orfield. Taka "przyjemność" ma jednak swoją cenę. Aby wejść do komory samemu, trzeba zapłacić 600 dolarów, czyli ponad 2 tysiące złotych. Wycieczka w grupie kosztuje zaś 90 dolarów, a więc około 325 złotych.
Źródła: guinnessworldrecords.com, g.pl, Daily Mail


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału