Słuchałam matki i zostałam bez męża. Jak myślisz, dlaczego jej się nie podobał?

polregion.pl 3 dni temu

Teraz mieszkam sama w dobrze urządzonym dwupokojowym mieszkaniu, które zostawili mi rodzice. Znajduje się ono w centrum miasta i jest bardzo wygodne. Mam 35 lat i nigdy nie byłam związana z nikim na poważnie, ale mam dobrą pracę i wiernych przyjaciół, którzy nie pozwalają mi się nudzić. Pierwszy i ostatni raz, kiedy chciałam wyjść za mąż, to było dwanaście lat temu, gdy byłam studentką. Zakochałam się bez pamięci w koledze. A moja mama wciąż żyła i dała mi naukę na przyszłość: „Córko, kochanie, pochodzi z dobrze ustawionej rodziny. Wiesz, co to znaczy? Nie będzie miejsca dla Ciebie w ich domu, na pewno tam nie będzie Ci dobrze. Wynajęcie mieszkania jest mało prawdopodobne, będzie trudno, przez cały czas jesteś studentką. A tutaj się nie przeprowadzisz, nie pozwolę, dla mnie on jest nieodpowiedni, wiesz?”

„Pozwól mu pracować, niech przynajmniej zatroszczy się o stabilne gniazdo rodzinne, w przeciwnym razie nie będzie rodziny, tylko związek bez przyszłości. Kiedy wychodziłam za Twojego ojca, miał już wszystko: pracę, mieszkanie, samochód. Mężczyzna powinien najpierw zadbać o wszystkie te rzeczy, a dopiero potem zaoferować małżeństwo dziewczynie!”. Pomyślałam o jej słowach i postanowiłam porozmawiać z narzeczonym. Powiedział mi, iż teraz musi skupić się na nauce, to jest jego przyszłość. Nie może pracować w nocy, żeby wynająć mieszkanie. Był bardzo zły na mnie i na moją mamę. Na tym się z nim skończyło. Po latach znalazłam jego profil w mediach społecznościowych. Okazało się, iż stał się odnoszącym sukcesy biznesmenem. Ma żonę, troje dzieci i mieszkają w luksusowym domu na wsi. Okazuje się, iż gdybym wtedy nie posłuchała mojej matki, byłabym teraz jego żoną.

Ja spotkałam się z jednym, był prawie dziesięć lat starszy ode mnie, Rozwiedziony, zostawił mieszkanie żonie i dzieciom. Sam wynajmował pokój we wspólnym mieszkaniu i często zostawał u mnie, ale nie mogłam tego znieść. Kiedyś mi się oświadczył. Mówił, iż będziemy mieszkać w moim mieszkaniu, a za jego dochód będziemy żyć i podróżować. Zauważyłam też, iż nie ma żadnych oszczędności, więc nie wiedziałam, czy nie leci na moje mieszkanie. Myślałam. Przyprowadzić go do mojego domu? Nigdy! Zaproponowałam pożyczkę, aby kupił swoje mieszkanie, ale on się nie zgodził. Wtedy pożegnałam się z nim. I już go nie widziałam. I było jeszcze kilka podobnych historii. przez cały czas uważam, iż każdy normalny człowiek powinien mieć swoje mieszkanie. Zwłaszcza po trzydziestce. I jeszcze nie straciłam nadziei, iż coś takiego znajdę.

Idź do oryginalnego materiału