Ślub z zamiaru: Zemsta, która miała zaszkodzić.

newsempire24.com 16 godzin temu

Ożenił się z Nadzieją celowo – by zranić Marię. Chciał udowodnić, iż nie cierpi po jej zdradzie…

Z Marią byli razem prawie dwa lata. Kochał ją szaleńczo, gotów był przenosić góry i dostosować całe życie do jej marzeń. Wierzył, iż zmierzają ku małżeństwu. Ale jej ciągłe wymijanie tematu irytowało go.

— Po co nam ślub teraz? Nie skończyłam jeszcze studiów, a w twojej firmie nie ma ani grosza oszczędności. Nie masz przyzwoitego auta ani własnego domu. I szczerze? Nie chcę mieszkać z twoją siostrą w jednej kuchni. Gdybyś nie sprzedał tamtego domu, żyłoby nam się łatwiej — takie słowa słyszał od Marii często.

Bolalo go to, ale przyznawał, iż było w nich ziarno prawdy. On i jego siostra Ola mieszkali w rodzinnym mieszkaniu, firma ledwo stała na nogach, a on sam wciąż kończył studia. Musiał przejąć stery, nie czekając na dyplom. Dom sprzedali wspólnie z Olą – trzeba było ratować interes rodziców.

W pół roku narosło tyle długów, a oboje wciąż się uczyli. Sprzedaż pozwoliła spłacić zobowiązania, uzupełnić asortyment sklepu i odłożyć trochę pieniędzy na czarną godzinę.

Maria zaś wierzyła, iż żyje się tu i teraz, a nie czeka na lepsze jutro. Z jej perspektywy, gdy rodzice za wszystko płacili, brzmiało to prosto. Ale Oleg stał się dorosły z dnia na dzień: odpowiedzialność za siostrę, biznes, codzienność. Wierzył, iż będzie lepiej – dom, auto, ogród.

Nic nie zapowiadało nieszczęścia.

Umówili się do kina, a Maria poprosiła, żeby po nią nie przychodził – sama dojedzie. Czekał na przystanku, gdy nagle zobaczył, jak wysiada z drogiego samochodu. Podała mu książkę i powiedziała:
— Przepraszam, nie możemy być razem. Wychodzę za mąż. — I odwróciła się do auta.

Oleg zastygł. Co mogło się zmienić w te kilka dni, gdy był poza miastem? Gdy wrócił do domu, Ola od razu zrozumiała po jego twarzy:
— Wiesz już?
Skinął tylko.
— Wychodzi za bogacza. Chciała, żebym była świadkiem. Odmówiłam! Zdrajczyni! Za twoimi plecami spotykała się z nim…
Oleg objął siostrę, głaszcząc ją po włosach:
— Spokojnie. Niech będzie szczęśliwa. A my – jeszcze bardziej.
Potem zamknął się w swoim pokoju na cały dzień. Ola próbowała go namówić:
— Chociaż zjedz. Nalałam ci zupy…

Wieczorem wyszedł z ogniem w oczach.
— Trzeba się przygotować.
— Do czego? Coś ci strzeliło do głowy?
— Ożenię się z pierwszą, która się zgodzi.
— Nie możesz! To nie tylko twoje życie — próbowała go powstrzymać, ale na próżno.
— jeżeli nie pójdziesz ze mną, pójdę sam.

W parku było pełno ludzi. Jedna dziewczyna pokręciła palcem przy skroni, druga uciekła przerażona. Ale trzecia, patrząc mu prosto w oczy, powiedziała „tak”.

— Jak masz na imię, piękna?
— Nadzieja.
— Musimy uczcić zaręczyny! — I pociągnął Nadię i Olę do kawiarni.

Przy stole zapanowała niezręczna cisza. Ola nie wiedziała, co powiedzieć. W głowie Oleg— Wiesz, Nadziejo, iż to nie było przypadkowe — powiedział w końcu, biorąc jej dłoń. — Moja siostra miała rację, gdy mówiła, iż szukałem zemsty, ale znalazłem coś znacznie cenniejszego — ciebie.

Idź do oryginalnego materiału