Słowa mężczyzny mnie zszokowały. Nie takiej motywacji potrzebują nasze dzieci

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Warto ostrożnie dobierać słowa, które kierujemy do naszych dzieci. Fot. 123rf.com


Zajęcia pozalekcyjne to świetna okazja, by rozwijać różne pasje u młodych ludzi. Jako rodzice możemy pomóc własnemu dziecku znaleźć coś, co będzie sprawiać mu przyjemność. Niestety niektórzy tak bardzo chcą zmotywować swoją pociechę, iż choćby nie dostrzegają, jak olbrzymią wyrządzają jej krzywdę. "Z tego nigdy nie ma nic dobrego" – ostrzega nasza czytelniczka.


"Nie przepadam za wrześniem. Te całe zawirowania z ustalaniem rodzinnego harmonogramu dosłownie mnie dobijają. Młodszy syn zaczyna drugą klasę, a starszy poszedł do czwartej. Pierwsze trzy tygodnie września to istne wariactwo, bo zaliczamy różne zajęcia próbne.

Choć szczerze nie lubię tej całej gimnastyki z terminami, to jednocześnie uważam, iż warto, by dzieci próbowały nowych rzeczy. Bo jak inaczej mogą odkryć swoją pasję? Chłopcy mogą wybrać dwie rzeczy i warunek jest jeden – chodzą na wybrane zajęcia przez cały rok. We wrześniu mogą zmienić na inne lub kontynuować.

Bardzo cienka linia


Przez te kilka lat zauważyłam, iż są dwa typy rodziców. Pierwsi to ci, którzy chcą, by dziecko dobrze się bawiło i relaksowało po szkole. Zajęcia dodatkowe traktują jako szansę na odkrycie zainteresowań pociechy. Drudzy z kolei w zajęciach pozalekcyjnych doszukują się szansy na świetlną karierę dla syna lub córki. Za wszelką cenę chcą 'zmotywować' swoją pociechę do intensywnej pracy. Wczoraj spotkałam waśnie takiego tatę i aż żal mi było jego dziecka.

Z młodszym synem udaliśmy się na próbne zajęcia z piłki nożnej. Rodzice mogli cały trening oglądać z trybun. Gdy zmachane dzieciaki (zarówno chłopcy, jak i dziewczynki) podeszły do rodziców, było widać olbrzymią satysfakcję. Wiedziałam, iż zajęcia były fajnie prowadzone i przypadły do gustu małym piłkarzom. Dla mnie to najważniejsze. Jednak nie każdy rodzic się z tym zgadzał.

To było smutne


Nagle usłyszałam: 'No wiesz, choćby dziewczyny celniej strzelały do bramki'. Widziałam, jak iskry w oczach chłopca, do którego były skierowane te słowa, momentalnie gasną. Byłam w totalnym szoku, jak jednym zdaniem mężczyzna podeptał satysfakcję, jaką jeszcze chwilę temu odczuwało jego dziecko. Zanim padła ta okrutna ocena, dziecko było uśmiechnięte i zadowolone z siebie.

Jestem pewna, iż ten chłopiec będzie chodził na zajęcia, jednak czy z dużą przyjemnością? Wątpię. Właśnie się dowiedział, iż poprzeczka została wysoko zawieszona. Komunikat jest jasny: 'Nie jest tu, by dobrze się bawić. By zasłużyć na podziw ojca, musisz być najlepszy (a przynajmniej lepszy od dziewczyn)'. Ale czy kiedykolwiek sprosta oczekiwaniom taty? Miałam ochotę przytulić to dziecko i powiedzieć, iż był świetny, iż jestem dumna, iż dał z siebie wszystko i potrafił się dobrze bawić.

Bez presji


Mnie się nigdy nie udało zadowolić mojej mamy. Miała swoje niespełnione ambicje, którymi mnie zadręczała. Kazała mi trenować pływanie, które w końcu znienawidziłam. Już jako dorosła kobieta latami nie potrafiłam znaleźć hobby, które sprawiłoby przyjemność mi i tylko mi. Dlatego tak bardzo dbam o to, by moje dzieci wiedziały, iż jestem z nich dumna. Poczuję się wygrana nie w momencie, gdy synowie trafią na podium i zdobędą jakieś medale, ale w chwili gdy odkryją, co jest ich prawdziwą pasją i będą umieli z tego czerpać przyjemność".

Idź do oryginalnego materiału