"Śląski Steve Jobs" zaczynał jako kasjer, dorobił się milionów. Mówili, iż zaprzedał duszę diabłu

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Karol Godula to jedna z najbardziej tajemniczych postaci śląskiej historii. Choć zbudował przemysłowe imperium, do końca życia mieszkał skromnie. Jego geniusz, dziwactwa i wygląd sprawiły, iż posądzano go o paktowanie z siłami nieczystymi.
- Przypisywano mu różne diaboliczne cechy. Mówiono m.in., iż nocami wędruje po Rudzie jako jeździec bez głowy. To była niezwykła postać, śląski Steve Jobs czasów rewolucji przemysłowej - mówił w rozmowie z Wyborcza.pl dr Adam Hajduga, jeden z pomysłodawców Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego. Dziś na takie osoby mówi się "self-made man" albo bardziej swojsko "od zera do milionera". - Karolowi Goduli należy się zrobienie pasjonującego filmu o jego losach. Ta historia ma potencjał, żeby stać się hitem - skwitował. Co takiego kryje się w losach śląskiego przedsiębiorcy, na którego kiedyś wołano "Diabeł z Rudy", a którego dziś porównuje się do Billa Gatesa?

REKLAMA







Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce



Kim był Karol Godula? Zaczynał skromnie
Karl Godulla przyszedł na świat w 1781 roku jako syn leśniczego i dzierżawcy majątków. Był utalentowanym dzieckiem, gwałtownie więc ze zwykłej szkoły trafił do cysterskiego gimnazjum w Rudach Raciborskich, a w końcu do liceum w Opawie. Zaczynał jako kasjer i pisarz sądowy, w końcu trafił pod skrzydła hrabiego von Ballestrema.
Miał 27 lat, gdy został zarządcą wszystkich dóbr rodziny. W 1815 roku Godula namówił Ballestrema do inwestycji w hutę cynku w Rudzie Śląskiej. umiejętności przewidywania okazały się trafne: to był strzał w dziesiątkę. Karlhütte stała się największym i najnowocześniejszym tego typu zakładem w Europie, a Godulę okrzyknięto geniuszem. To wtedy też pojawiły się plotki, iż zaprzedał duszę diabłu, a sukces zawdzięczał siłom nieczystym.


"Diabeł z Rudy" w nagrodę dostał od hrabiego 22 proc. zysków huty. Karol Godula nie osiadł na laurach i zabrał się za dalsze inwestowanie, tym razem jednak dla siebie. Bogacił się stopniowo i krok po kroku pomnażał swój majątek. Uzyskał prawa do eksploatacji złóż pod Bytomiem, w końcu w 1823 roku stał się właścicielem jednej z największych kopalń rudy cynku (galmanu) w Europie: "Marii". Po niej przyszły ziemskie dobra, kopalnie "Stein", "Rosalie", huty "Morgenroth" i "Gute Hoffnung". Udało mu się przetrwać choćby poważny kryzys i zbudować na Śląsku prawdziwe przemysłowe imperium.
W chwili jego śmierci było warte dwa miliony talarów. Dla porównania - roczna pensja nauczycielki wynosiła 300 talarów
- czytamy na Wyborcza.pl. Wszystko w testamencie zapisał swojej sześcioletniej wtedy wychowanicy, Joannie Gryzik, po mężu Schaffgotsch, czyli słynnemu "śląskiemu Kopciuszkowi". Na dobra składały się: 19 kopalń galmanu, 40 kopalń węgla kamiennego, 3 huty cynku, 28 kuksów (udziałów) w hucie "Karol", do tego majątki Orzegów, Szombierki, Bujaków, Bobrek i Paniowy. Mimo to do końca życia mieszkał w "skromnym domku" w Rudzie Śląskiej. Oszacowanie całych dóbr i ich wartości zajęło podobno kilkanaście dni.









Jak wyglądał Karol Godula? Nie ma obrazów ani fotografii
Do dziś nie zachował się żaden portret Karola Goduli. Jedyną wskazówką dotyczącą jego wyglądu jest projekt zaginionego podczas II wojny światowej witraża autorstwa Petera Ludwiga Kowalskiego. Opisał go jednak Gustaw Morcinek w "Pokładzie Joanny": odpychający dziwak.
Stał się dziwakiem, samojednikiem, odludkiem. Ślęczał nad księgami, coś mierzył, ważył, obliczał, sumował, smażył w retortach na wielkim ogniu, przelewał, pod światło przepatrywał.
Powodem była brutalna napaść, której ofiarą Godula padł w młodości. Napastnicy wykastrowali go, został też ciężko pobity i stracił władzę w jednej ręce. Do końca życia miał też problemy z poruszaniem się, a przez to zdarzenie najpewniej nie pozwalał się fotografować ani portretować.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału