Dokładnie rok temu po raz pierwszy w życiu zobaczyliśmy skoki narciarskie na żywo, i to od razu w jednym z najbardziej kultowych miejsc. Dokładnie w Lysgardsbakken w Lillehammer. Dziś zaczyna się nowy sezon i choć kibice dopiero zjeżdżają na świeże zawody, nasze myśli znów wracają do tamtych trzech dni, śniegu skrzypiącego pod butami i emocji, których żaden telewizyjny ekran nie odda.
To była dla nas podróż pełna niespodzianek. Jeszcze na początku wyprawy po Norwegii w ogóle nie planowaliśmy Lillehammer. Aż dokładnie 11 listopada zobaczyliśmy artykuł: „Startuje sezon, pierwsze konkursy w Lillehammer„. Z ciekawości sprawdziliśmy bilety – i okazało się, że… są! 400 koron norweskich, czyli ok. 150 zł za trzydniowy karnet dla trzech osób. Trudno było nie skorzystać.

Dlaczego Lillehammer? I jak tam trafiliśmy
To była jedna z tych decyzji, które podejmujesz w pięć minut, a potem pamiętasz latami. Przez kilka poprzednich dni śnieg towarzyszył nam na każdym kroku, ale kiedy dotarliśmy do Lillehammer, biało było już tylko na skoczni. Temperatura: -4 stopnie C. Klimat – idealny. Wokół głównie Norwedzy i Niemcy, ale gwałtownie okazało się, iż polskie flagi też widać tu i tam. W końcu Polacy kochają skoki.

Lysgardsbakken – najważniejsze informacje o skoczni
- skocznia duża: K-123, HS 138-140 m
- skocznia normalna: K-90
- wybudowane na Zimowe Igrzyska Olimpijskie 1994
- zeskok o nachyleniu 34,5 stopni
- długość najazdu: 101 m
- punkt konstrukcyjny dużej skoczni: 123 m
- rekordziści: Espen Bredesen (normalna), Simon Ammann (duża)
- charakterystyczne półkoliste trybuny
- piękny widok na Lillehammer z tarasu na szczycie
Kompleks wchodzi w skład Olympiaparku, jednego z najważniejszych punktów sportowych w Norwegii.
Lillehammer leży 170 km od Oslo, nad jeziorem Mjosa, a skocznia znajduje się na zboczu góry. Można wjechać tam krzesełkiem. Już sama panorama jest warta wejściówki.

Atmosfera zawodów – coś, czego nie da się poczuć przez ekran
Na trybunach panował spokój. Nie było tłumów, więc staliśmy tuż przy bandach, słyszeliśmy dźwięk nart sunących po rozbiegu i czuliśmy każdy podmuch wiatru, który decydował o odwołaniu lub przesunięciu serii.
Najbardziej zapamiętaliśmy niedzielę.
Kwalifikacje miały odbyć się tuż przed konkursem, ale nagły opad śniegu zmienił plan. Przeniesiono je na 9:30 rano. Pomyśleliśmy: Idziemy. Kto wie, co się wydarzy?
I wydarzyło się coś, czego nie zapomnimy nigdy
Na skoczni było zaledwie kilkadziesiąt osób. A my – jedyna trzyosobowa grupa polskich kibiców. Mogliśmy stanąć dokładnie w miejscu, gdzie skoczkowie przechodzą po oddanym skoku.
I właśnie wtedy udało się:
Zrobiliśmy zdjęcie z Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim i Pawłem Wąskiem. Zamieniliśmy kilka słów. Pośmialiśmy się. Było bardzo kameralnie. To była historia z tych, które pamięta się latami.


Trzy dni dopingu i śnieżne zakończenie
Niedzielny konkurs odbył się przy intensywnych opadach śniegu. Warunki były trudne, ale wszyscy nasi skoczkowie awansowali do pierwszej serii:
- Kamil Stoch
- Dawid Kubacki
- Paweł Wąsek
- Aleksander Zniszczoł
- Maciej Kot
Ostatniego dnia głosy polskich kibiców słychać było najgłośniej. „Dmuchaliśmy pod narty”, trzymaliśmy kciuki, krzyczeliśmy – tak jak tylko my potrafimy.
A potem końcówka pobytu
Zimno, śnieg i ogrom ciepła w sercu. Spotkania z zawodnikami, nowo poznani ludzie, wspólne kibicowanie, emocje, które ciężko ubrać w słowa. Wyjeżdżaliśmy z dziesiątkami wspaniałych myśli. Wdzięczni, iż trafiliśmy do tego miejsca.



Czy warto pojechać na skoki narciarskie do Lillehammer?
Jeśli zastanawiacie się, czy warto zobaczyć skoki na żywo, to mówimy krótko: warto. I to bardzo.
Bliskość sportowców, dźwięk nart na rozbiegu, emocje kibiców. Tego nie daje żaden choćby najlepszy komentarz w telewizji. A Lillehammer to idealny wybór na pierwszy raz: nie ma tłumów, dobra organizacja, a widoki bajkowe.
Zajrzyj także do naszego wpisu, w którym opisujemy naszą podróż dookoła Półwyspu Skandynawskiego.

Ile kosztowały bilety na skoki w Lillehammer?
My zapłaciliśmy 400 NOK (ok. 150 zł) za 3-dniowy karnet dla 3 osób. Ceny zależą od roku i typu biletu, ale zwykle są bardzo przystępne.
Czy w Lillehammer jest dobra widoczność ze skoczni?
Tak. Trybuny w kształcie półkola pozwalają widzieć rozbieg, lot i lądowanie. choćby stojąc przy bandzie, jest doskonały widok.
Kiedy najlepiej odwiedzić skocznię Lysgardsbakken?
21 listopada na początku sezonu. Często jest wtedy mniej kibiców i większa szansa, iż podejdzie się blisko zawodników.
Gdzie znajduje się parking?
Parking znajduje się tuż obok skoczni i podczas zawodów Pucharu Świata jest bezpłatny.
- Współrzędne parkingu: 61.1239, 10.4871.











