Skąd się biorą nasze niewłaściwe zakupy ubraniowe?

lookbyagnezja.blogspot.com 7 lat temu
Do lata, do lata, do lata, piechotą będę szła... Tak mi się nuci za Beatą Kozidrak.




Wreszcie zakończył się mój bardzo napięty i pracowity czas ostatnich tygodni i w bardzo słoneczny dzień świąteczny, przez chwilę poczułam coś na kształt ... wakacji...
Dopóki nie zabił tego piątkowy, poranny ryk budzika.

Ponieważ lato nadciąga, to krytycznie, a przynajmniej najbardziej obiektywnie jak umiem, przyjrzałam się mojej letniej garderobie.

Patrząc na niektóre egzemplarze moich ubrań, zastanawiam się dlaczego kupiłam takie rzeczy, które po przyniesieniu do domu, albo po jakimś czasie mi nie odpowiadają?
Czy i Wam się to kiedyś przydarzyło, a może zdarza się nadal?
Bo mnie się zdarzało, choć ogólnie wydawało mi się zawsze, iż robię przemyślane zakupy.

Zastanowiłam się, co takiego czasem dzieje się z kupionymi ubraniami w drodze do domu, iż tracą... na urodzie, na potrzebności, na dopasowaniu, na kolorystyce, w końcu na fasonie... i na wszystkim? Słowem "brzydną" kiedy tylko przekroczymy z nimi próg naszego domu, jakby je ktoś odczarował nagle...

Ha! Nic się nie dzieje. Po prostu dokonujemy czasem złego wyboru.
A skąd takie wybory się biorą? Przecież każda z nas wie czego potrzebuje do ubrania, każda wie jakie to świetne uczucie, kiedy mamy pasujący strój pod każdym względem. Czujemy się wtedy wspaniale, wzrasta nam pewność siebie i skuteczność w działaniu.
Zatem skąd niewłaściwe wybory, skoro wiemy jak chcemy się czuć i wyglądać?

Bywa, iż kupujemy ubrania, by po prostu zrobić sobie przyjemność. A apetyt rośnie w miarę jedzenia (kupowania). Tylko, iż ilość rzadko idzie w parze z jakością, a przesada może wręcz prowadzić do zakupoholizmu.
Choć o pułapce uzależnienia od zakupów można mówić częściej kiedy kupowanie kompensuje jakieś braki, straty, np. samotność, niepowodzenie w pracy, konflikty w związku, czy inne frustracje...

Czasem do kupna czegoś, bo modne, bo koleżanka ma, bo chcę mieć pierwsza.., skłania nas wstydliwe, płaskie uczucie zazdrości. Uczucie, którego nie dopuszczamy do głosu, nie przyznajemy się do niego, ale bywa iż wygrywa wyścig z rozsądkiem.

Kupujemy też, bo działają na nas wszelkie obniżki (nawet jeżeli w głębi duszy wiemy, iż to chwyt marketingowy), wyprzedaże i inne "okazje". Tak, ja również złapałam się na tym, iż kiedy cena wynosi 49,90 zł., zapamiętuję raczej, iż rzecz kosztuje koło 40 zł. A przecież to 50 zł, bez 10 gr.
Słowem działa na nas reklama.

Działa też reklama - ekspozycja. Oj, jak bardzo. Czyli kiedy widzimy piękną modelkę na zdjęciu (noszącą rozmiar 34, przy 170 cm wzrostu), czy fikuśnie upięte ubranie na manekinie, który jest smukły (bo chudy) i mimo swej martwoty wydaje się być zwiewny, "ponętnie" wygięty. To dopiero nasza wyobraźnia pracuje. I już widzimy siebie w takiej odsłonie...
I do tego dodać należy zawodowe komplementy sprzedawcy typu: jak szyte na panią, leży jak ulał, znakomicie, świetnie pani wygląda, absolutny hit sezonu, najnowszy krzyk mody, a widziała panie w tv śniadaniowej tę prezenterkę ubraną ...
Kupione! Albo raczej: trafiona - zakupiona.

A w domu, po jakimś czasie ...
I tak można wymieniać. A ja na tym zakończę słodko-gorzkie przemyślenia nad stertą ubrań.

Lato, lato, lato czeka...
Czeka mnie przemyślana lustracja garderoby i jeżeli zakupy, to zdroworozsądkowe = stylowe.






Czasem kupuję nieprzemyślanie, spontanicznie i "od czapy", jak mój T-shirt z Minionkami, który bardzo lubię. I kiedy go zakładam, to zawsze jakoś tak robi mi się na duszy lżej i weselej, choć przecież metrykalnie niby daleko mi do Minionków..
Ale Minionki są w moim stylu ;) I to zdecydowanie dobry zakup na nadchodzące lato.

T-shirt - Butik Iza.
Spodnie - Bonprix - sprzed 2 lat.
Buty - czasnabuty.pl


Zdjęcia - by M.

Idź do oryginalnego materiału