Niedawno wydarzyła się sytuacja, która pokazała mi prawdziwe oblicze jednej z moich bliskich. Okazało się, iż chętnie bierze pieniądze ode mnie, ale kiedy przyszło do zapłaty z jej strony, zachowała się zupełnie inaczej. Pozwólcie, iż opowiem tę historię od początku.
Z Anetą, siostrą mojego męża, od początku znalazłyśmy wspólny język. Była wówczas początkującą stylistką paznokci i bardzo dumna ze swojej nowej profesji. Ponieważ nigdy wcześniej nie korzystałam z takich usług, postanowiłam spróbować i zapisać się do niej na manicure.
Choć Aneta dopiero zdobywała doświadczenie, zaufałam jej i nie pożałowałam. Efekt był zachwycający, jak na zdjęciu z katalogu. Gdy przyszło do płacenia, pokazała mi swój cennik. Nie zaoferowała żadnej zniżki, mimo iż byłam jej rodziną. Cena była uczciwa, więc zapłaciłam bez wahania, choć w duchu liczyłam na niewielką ulgę.
Z czasem Aneta rozwinęła swoje umiejętności, zdobyła stałych klientów i wynajęła profesjonalne studio. Ja wciąż korzystałam z jej usług, mimo iż ceny rosły. Doceniałam jej zaangażowanie, kreatywność i miłą atmosferę podczas wizyt.
Kilka lat później, będąc na urlopie macierzyńskim, odkryłam swoją pasję do pieczenia tortów i ciast. Moje dziecko podrosło, a dziadkowie często zabierali je do siebie, więc miałam więcej czasu w rozwijanie tego hobby. Postanowiłam przekuć pasję w dodatkowe źródło dochodu.
Na początku dawałam swoje wypieki do spróbowania rodzinie i znajomym. Wszyscy byli zachwyceni i prosili o więcej. Po pewnym czasie zaczęłam przyjmować pierwsze płatne zamówienia i cieszyłam się pozytywnymi opiniami.
Podczas jednej z wizyt u Anety na manicure zapytała mnie:
– Marto, mogłabyś zrobić dla mnie taki tort, jak na tym zdjęciu?
– Wygląda na dość skomplikowany, szczególnie te detale, ale spróbuję coś wymyślić – odpowiedziałam.
– Byłabym ci bardzo wdzięczna! Czy zdążysz do piątku?
– Myślę, iż tak. Akurat mam mniej zamówień, więc zajmę się twoim tortem – zgodziłam się.
Poświęciłam na ten tort niemal cały dzień. Przygotowanie korpusów, mas i zdobień wymagało ogromu pracy. Rezultat mnie satysfakcjonował, a Aneta była zachwycona.
– Jesteś prawdziwą mistrzynią! – zachwalała mnie.
Gdy przyszło do rozliczenia, powiedziałam:
– Teraz policzę, ile cię to wyniesie.
Aneta spojrzała na mnie zaskoczona.
– Żartujesz? Naprawdę chcesz pieniędzy ode mnie?
– A co myślałaś? Że zrobiłam to za darmo? Przecież włożyłam w to sporo pracy i kosztów. Sama nigdy nie dałaś mi zniżki na manicure, mimo iż jesteśmy rodziną – przypomniałam.
– A ty wiesz, ile wydaję na lakiery, sprzęt i wynajem studia? Ty wzięłaś tylko kilka produktów i zrobiłaś tort. Za co ja mam płacić? – odpowiedziała zirytowana.
Postanowiłam zakończyć rozmowę i nie przekazywać jej zamówienia. Teraz Aneta uważa mnie za egoistkę, która nie chce zrobić czegoś miłego dla rodziny.