Siedlisko u Gąski – atrakcją tego miejsca jest brak atrakcji i możliwość wyciszenia

podlaskie24.pl 1 rok temu

Pan Wojtek Koronkiewicz trafił absolutnie w punkt z pierwszym zdaniem, które umieścił w opowieści o Siedlisku, zastanawiając się, kto tu przyjeżdża, skoro nie ma tu ani jezior, ani puszczy. Inaczej mówiąc – jak sama to podkreślam – atrakcją tego miejsca jest brak atrakcji, możliwość odbodźcowania się, wyciszenia. To jest fajne, iż ludzie nie przyjeżdżają tu dla atrakcji, ale właśnie dlatego, iż tych atrakcji nie ma. „Siedlisko u Gąski” nie jest spełnieniem moich marzeń, ale odkryciem mojej pasji i możliwością robienia tego, co sprawia mi absolutną euforia mówi pani Anna Gąsowska, właścicielka „Siedliska u Gąski”.

Okazją do odwiedzin „Siedliska u Gąski”, zlokalizowanego w miejscowości Idźki Wykno (gm. Sokoły) był fakt, iż niedawno została wydana kolejna książka o lokalnych przysmakach Podlasia i Suwalszczyzny.

Tym razem Wojciech Koronkiewicz wyruszył w podróż z Urszulą Arter. Zawitali do kilkudziesięciu miejsc – od Drohiczyna aż po Puńsk. W „Pływających krowach, czyli zdrowo zakręconym Podlasiu i nie mniej zakręconej Suwalszczyźnie” opisali kiszkę ziemniaczaną – tak dobrą, iż regularnie zamawianą do Brukseli. Odwiedzili ostatnie pływające krowy. Zajadali się chlebem na stuletnim zakwasie i najlepszymi augustowskimi jagodziankami. Skosztowali konfitury ze świerku. Poznali samotnego Ireneusza spod młyna i nowoczesnego szeptuna. Urzekło ich również Siedlisko u Gąski.

Idź do oryginalnego materiału