Sekrety rodziny i droga do szczęścia

newsempire24.com 3 dni temu

Rodzinne tajemnice i droga do szczęścia

Wanda Nowak kupiła na targu w Kątach Rybackich koszyk dojrzałych, pachnących truskawek i postanowiła poczęstować syna z synową. Dziś wolne, więc Marek i Agnieszka na pewno są w domu. Drzwi do ich mieszkania w starej ceglanej kamienicy były uchylone, więc Wanda weszła bez dzwonienia. Właśnie chciała zawołać, gdy usłyszała, jak Agnieszka w pokoju gorzko płacze, rozmawiając przez telefon. „Co się stało, iż Agusia tak szlocha?” — zaniepokoiła się teściowa. Cicho podeszła bliżej i wstrzymując oddech, nasłuchiwała. To, co usłyszała, sprawiło, iż oniemiała ze zdumienia.

Wanda kupiła na targu soczyste truskawki i postanowiła wpaść do syna i synowej. Wolny dzień, na pewno są w domu. Drzwi do mieszkania były otwarte, więc weszła bez pukania.

Chciała ich zawołać, ale nagle usłyszała, jak Agnieszka płacze w pokoju, rozmawiając przez telefon. Wanda zastygła w korytarzu, nasłuchując.

— Kasia, on zupełnie przestał na mnie zwracać uwagę — łkała Agnieszka. — Kupiłam nową sukienkę, a on tylko burknął coś i tyle. Ciągle milczy, wiecznie czymś niezadowolony. Wieczorem wpatruje się w telefon i spać. Jakbym była niewidzialna. Po pracy od razu do domu, nie sądzę, żeby miał kogoś. Wcześniej marzyliśmy o dziecku, a teraz boję się wspomnieć. Chyba przestał mnie kochać, ale nie ma odwagi powiedzieć. Kasia, to koniec. Bez Marka nie dam rady, nikogo poza nim nie chcę!

— Dzięki, iż wysłuchałaś — ciągnęła Agnieszka. — Nie mam komu się wygadać. Mama zajęta swoim życiem, teściowa stanie po stronie syna, więc milczę.

Wanda zrozumiała, iż rozmowa się skończyła, i głośno powiedziała:

— Jest ktoś w domu?

— Tak, dzień dobry, Wando — wyszła Agnieszka, ocierając łzy.

— Agusiu, przyniosłam świeże truskawki, pomyślałam, iż was poczęstuję — uśmiechnęła się Wanda, podając koszyk.

— Dziękuję, właśnie chciałam kupić — odparła Agnieszka. — Wchodź, herbatę napijesz się? Mam ciastka.

— Chętnie, dzięki — skinęła Wanda.

Gdy Agnieszka nastawiała czajnik i wyjmowała ciastka, Wanda myślała o podsłuchanej rozmowie. Widać nie wszystko układa się w rodzinie syna.

— Jak tam, co u Marka? — spytała. — Rzadko dzwoni, nie zaglądacie. Nie wtrącam się, pewnie nie macie czasu…

— Och, on wiecznie w pracy — westchnęła Agnieszka. — Wraca, je, ogląda seriale i spać. Nigdzie nie wychodzimy, siedzimy jak starzy.

Wanda się roześmiała. Lubiła synową za szczerość i otwartość. Z Markiem są małżeństwem od trzech lat, wcześniej się spotykali. Lepszej synowej nie znajdzie: mądra, piękna. Wanda od razu przyjęła Agnieszkę jak córkę, i żadnych zazdrości, wbrew stereotypom, nie było.

— Dziwnie Marek się zachowuje — zamyśliła się Wanda. — Młodzi jeszcze, dzieci nie ma, powinni wychodzić, odwiedzać ludzi, a nie tkwić w domu…

— Właśnie! — głos Agnieszki zadrżał. — Chyba już mnie nie kocha.

Zaczęła płakać. Wanda się zmieszała, ale pospieszyła z pocieszeniem:

— Agusiu, no co ty, oczywiście iż kocha! Może w pracy kłopoty albo zmęczony. Porozmawiaj z nim.

— Pytałam, mówi: wszystko w porządku, nie wymyślaj — szlochała Agnieszka. — A ja chcę dziecko, ale do tego trzeba… się starać.

— Nie wiem, jak pomóc — westchnęła Wanda. — Jego nie zmuszę, ani nie chcę cię narażać. Wścieknie się, powie: czemu matce skarżysz? Trzeba coś wymyślić…

— Wiesz co — ożywiła się Wanda — jest sposób. Obudzić w nim uczucia, tak to ujmę.

— Jaki sposób? — Agnieszka otarła łzy. — Zrobię wszystko, by nie stracić męża.

— U sąsiadki mieszka bratanek, Krzysztof. Wysoki, przystojny, piwne oczy. Gra w teatrze, dziewczyny za nim szaleją. Może niech Marek cię trochę zazdrości? U mojej przyjaciółki tak było: mąż ostygł, a gdy kolega z pracy ją podwiózł, ten się zirytował i wszystko wróciło do normy. Pogadam z Krzysztofem, ułożymy plan, by podgrzać zazdrość. Nie patrz, iż teściowa, ja też kobieta i chcę, by było wam dobrze.

Agnieszka spojrzała na Wandę zdumiona.

— Nie, to jakoś głupie — pokręciła głową. — Może samo się ułoży…

— Decyzja twoja, ale jeżeli coś, jestem do dyspozycji — mrugnęła Wanda. — Na razie tylko to przyszło mi do głowy.

— Dzięki za wsparcie — cicho powiedziała Agnieszka. — Mam nadzieję, iż nie będzie potrzebne. O, Marek wrócił…

— Mamo, cześć! — wszedł syn. — Coś się stało?

— Witaj, synku — uśmiechnęła się Wanda. — Przyniosłam wam truskawek, pijemy herbatę z Agusią. Jak praca?

— Normalnie — burknął Marek. — Tato jak?

— Na ryby z kolegą wyjechał na dwa dni — odparła Wanda. — A wy z Agusią dlaczego nigdzie nie jeździcie? Pogoda ładna, a wy w domu…

— Nie chce mi się — machnął ręką Marek. — Wolę film obejrzeć.

Agnieszka spojrzała na teściową i wzruszyła ramionami. Wszystko tak, jak mówiła: nic go nie interesuje, jakiś pochmurny. Co z nim nie tak? Taka dobra dziewczyna, a on…

Kilka dni później Agnieszka zadzwoniła do Wandy, jej głos drżał od płaczu.

— Wando, zgadzam się na ten plan! To już nie do zniesienia! Zmieniłam fryzurę, przefarbowałam włosy — wszyscy mówią, jak mi pasuje, a Marek ani słowa! Całkowita obojętność! Może naprawdę trzeba nim wstrząsnąć? Sprawdzimy, czy jeszcze mu na mnie zależy. Pogadaj z Krzysztofem. Niech powie, iż zlecenie mam, przecież projektuję wnętrza. Niech Marek nas parę razy zobaczy, może się zazdrosny zrobi?

— Agusiu, trzymam za ciebie kciuki! — podchwyciła Wanda. — Spróbujmy, może wasze uczucia odżyją!

Tego samego dnia Wanda poszła do sąsiadki i porozmawiała z Krzysztofem. Roześmiał się z pomysłu,, ale zgodził się pomóc, a Wanda przekazała Agnieszce jego numer telefonu.

Idź do oryginalnego materiału