Sekrety rodzinne i nowy dom

newsempire24.com 1 dzień temu

Rodzinne tajemnice i nowy dom

— Przyjeżdżajcie do mnie na wieś z mężem! — zawołała matka do Wery.
— Na pewno, mamo, przyjedziemy — odparła Wera, ukrywając zmęczenie w głosie. — Ewa zda egzaminy, i wtedy wszyscy przyjedziemy. Tomek też chce. Wcześniej jeździł do swojej rodziny na wieś, ale odkąd ich zabrakło, choćby tam nie zagląda.
— Jak to? — zdziwiła się matka. — Przecież ma tam braci, siostry…
— Nie lubi o tym rozmawiać — cicho powiedziała Wera. — Na groby rodziców jeździmy, ale tylko na jeden dzień, do rodziny nie wstępujemy. Tomek pomagał swoim, ale po ich śmierci zaniemówił z wrażenia, gdy zobaczył, co się zaczęło…

— Wera, dlaczego wszystko bierzesz na siebie? — oburzała się matka. — Co to za mąż? Zdrowy chłop, a ty go żałujesz. Trzeba o siebie dbać! On u ciebie tylko śmieci wynosi…
— Mamo, już o tym rozmawiałyśmy. Nic nie biorę na siebie. Kochamy się, a on zarabia pieniądze.
— Nie o pieniądach mowa! W domu ci nie pomaga!
— A co ma robić? Mieszkanie mamy małe. Przyszedł, na kanapę się położył. Nie ma co robić.
— A kiedy kupicie inne? Dwa pokoiki — i tyle!
— Nie wiem — ze smutkiem odpowiedziała Wera. — Chcieliśmy, oszczędzaliśmy, ale teraz się wahamy…

Ewa po szkole miała zamiar iść do technikum, a za rok — matura. Wera tęskniła za wsią. Miasto wydawało się obce, choć tyle lat tam mieszkała. Wyjdziesz na podwórko — same babcie na ławce, szeptają, każdego oceniają. Na wsi też są plotkarki, ale tam powietrze jest swoje.
— Przyjeżdżajcie w odwiedziny — nalegała matka.
— Przyjedziemy, jak Ewa zda egzaminy. Tomek też pojedzie. Wcześniej co lato jeździł do swoich, ale po śmierci rodziców przestał. choćby słuchać o nich nie chce.
— Jak to? Przecież ma rodzinę, groby…
— Nie przypominaj mu o tym, mamo. Na groby jeździ, ale szybko, bez spotkań z rodziną. Wszyscy się poróżnili.

Tomek był najmłodszy w rodzinie. Każdy urlop spędzał we wsi pod Kielcami, pomagając rodzicom: dom naprawiał, stodołę postawił, ojcu narzędzia kupował. Rodzice dawali pieniądze, ale często dokładał swoje. Gdy ich zabrakło, bracia natychmiast rozkradli wszystko, co cenne. Narzędzia zabrali, mówiąc: „Tobie w mieście się nie przydadzą”. Z domu zniknęły rzeczy, które Tomek chciał zabrać na pamiątkę. choćby stara witryna opustoszała.

Został tylko komplet sztućców z alpaki — dziesiątki elementów w zmatowiałym pudełku. Nikt się na nie nie połakomił. Tomek przywiózł je do domu. Wera nie skomentowała — to była pamiątka po jego rodzicach.
— A dom? Przecież trzeba go było podzielić — spytała matka.
— Nie. Siostrzeniec z rodziną już się wprowadził. Była darowizna. Tomek przyjechał, nie kłócił się, ale potem mało nie doszło do bójki. Teraz mieszkają w tej samej wsi jak wrogowie.
— A sztućce? Wciąż czarne?
— Wypucowałam je. Tomek szczęśliwy był jak dziecko. Mówi, iż takie widział tylko w dzieciństwie. Ktoś rodzicom podarował, a oni trzymali jak skarb, nigdy nie używali…

Na wsi u teściowej było cicho i przytulnie. Tomek obszedł podwórko, ocenił, co trzeba zrobić. Nikt nie narzucał się z radami, jak jego bracia, co tylko rozkazywali, a sami palcem nie kiwnęli.
— Wera, może płot postawimy? Teściowa nie będzie miała nic przeciwko? Mamy oszczędności, nie musimy od niej brać — zapytał Tom— „Tylko musimy najpierw kupić solidne drewno, bo stary płot ledwo się trzyma” — dodał, patrząc na spróchniałe deski.

Idź do oryginalnego materiału