Sekret ujawniony w dniu mojego ślubu: moja żona ma córkę!

newsempire24.com 4 dni temu

Dziennik
Dziś, w dzień mojego ślubu, odkryłem straszną tajemnicę: moja żona ma córkę!

Krzysztof, nie chciałem ci tego mówić w taki dzień… mój kolega z pracy, Marek, osadził mnie na fotelu kierowcy jak grom z jasnego nieba. Ale czy wiesz, iż twoja świeżo poślubiona żona ma dziecko?

Co ty opowiadasz? odmówiłem przyjęcia tej wiadomości.
Moja żona, gdy zobaczyła twoją Zuzannę na ślubie, szepnęła mi do ucha: Ciekawe, czy pan młody wie, iż jego narzeczona ma córkę w domu dziecka?.

Wyobrażasz sobie? omało nie zakrztusiłem się sałatką. Małżonka Marka, Weronika, jest położną i twierdzi, iż sama przyjmowała poród tej dziewczynki. Pamięta Zuzannę dzięki znamieniu na karku. Podobno nazwała córkę Hania i dała jej swoje nazwisko. Minęło już pięć lat. Marek obserwował moją reakcję z dziwną ciekawością.

Zamarłem za kierownicą. Co za wiadomość!
Postanowiłem sprawdzić to sam. Nie chciałem wierzyć w takie opowieści. Wiedziałem, iż Zuzanna nie ma osiemnastu lat skończyła trzydzieści dwa. Z pewnością miała swoje życie przede mną, ale dlaczego porzuciła własne dziecko? Jak można tak żyć?

Dzięki pracy gwałtownie odnalazłem Dom Dziecka, gdzie wychowywała się Hania. Dyrektor przedstawił mi kobiecę o promiennym uśmiechu:
Oto nasza Hania Kowalska. Zwrócił się do dziewczynki: Powiedz panu, ile masz lat, kochanie.

Nie dało się nie zauważyć jej zeza. Serce mi się ścisnęło. Natychmiast poczułem do niej głęboką więź. W końcu to córka mojej żony! Moja babcia zawsze mawiała:
Dziecko, choćby nie wiem jakie, jest skarbem dla rodziców.

Hania podeszła do mnie z odwagą:
Mam cztery lata. Jesteś moim tatą?
Zakłopotałem się. Co odpowiedzieć dziecku, które w każdym mężczyźnie widzi ojca?
Haniu, porozmawiajmy chwilę powiedziałem. Chciałabyś mieć mamę i tatę?

Tak! Zabierzesz mnie? Wpatrywała się we mnie, szukając odpowiedzi w moich oczach.
Przyjdę po ciebie, ale trochę później. Zaczekasz, najdroższa? Czułem, jak łzy napływają mi do oczu.
Poczekam… Nie oszukasz?
Nie oszukam. Pocałowałem ją w policzek.

W domu wyjawiłem wszystko żonie.
Zuzanno, nie ważne, co było przede mną, ale musimy wziąć Hanię. Ja ją adoptuję.
I spytałeś mnie o zdanie? Chcę tego dziecka? A jeszcze ma zeza! podniosła głos.

To twoja córka! Zoperujemy oczy. Będzie dobrze. Jest cudowna! Pokochasz ją od razu. Byłem wstrząśnięty jej reakcją.

Trudno mi było przekonać Zuzannę. Minął rok, zanim zabraliśmy Hanię do domu. Często ją odwiedzałem, a przez ten czas nawiązała się między nami piękna więź. Zuzanna jednak ani myślała cieszyć się z dziecka i choćby próbowała przerwać procedurę adopcyjną. Na szczęście udało się.

Gdy Hania pierwszy raz przekroczyła próg naszego mieszkania, wszystko ją zachwycało. niedługo okuliści skorygowali jej zeza. Zabiegi trwały półtora roku. Cieszyłem się, iż nie potrzebowała operacji.

Moja córka stała się żywym obrazem matki. Byłem szczęśliwy dwie piękne kobiety rozświetlały moje życie.

Mijał rok, a Hania wciąż nosiła ze sobą paczkę ciastek, choćby w nocy. Nie mogłem jej tego odebrać bała się głodu. Drażniło to Zuzannę, mnie zaś przerażało.

Próbowałem scalić rodzinę, ale… żona nigdy nie pokochała własnej córki. Kochała tylko siebie.

Kłótnie o Hanię wypełniały nasze dni.
Po co przywlokłeś tę dzikuskę? Nigdy nie będzie normalna! wrzeszczała.

Kochałem Zuzannę, ale matka ostrzegała:
Synu, to twoja sprawa, ale widziałam ją z innym. Nic z tego nie wyjdzie. Zuzanna to kobieta przebiegła.

Gdy kochasz, nie widzisz wad. Ale gdy Hania zachorowała, wszystko się zmieniło. Dziewczynka biegała za Zuzanną, tuląc lalkę Zosię. Nagle żona wyrwała ją córce i wyrzuciła przez okno.

Mamo, to moja ukochana Zosia! Zamarznie! Hania zalała się łzami.

Zbiegłem po ośmiu piętrach, bo winda nie działała. Lalka wisiała na gałęzi. Gdy wróciłem, Hania spała, wciąż łkając.

Zuzanna czytała w salonie, obojętna. W tym momencie moja miłość do niej umarła.

Rozwiedliśmy się. Hania została ze mną, Zuzanna nie protestowała.

Spotkałem ją później. Powiedziała szyderczo:
Byłeś tylko przystankiem.
Twoje oczy to szmaragdy, ale dusza jest czarna jak sadza. Wypowiedziałem to bez goryczy.

Wkrótce wyszła za bogatego biznesmena.
Współczuję mu. Ta kobieta nie powinna mieć dzieci skomentowała moja matka.

Hania płakała za matką, ale moja nowa żona, Kinga, otoczyła ją miłością. Zuzanna odrzuciła ją dwa razy. Kinga pokochała nie tylko Hanię, ale i naszego syna, Jakuba.

Idź do oryginalnego materiału