W ciepłej kąpieli, otulona pachnącą pianą, Katarzyna myślała, iż wreszcie odnalazła szczęście. Ale podsłuchana rozmowa męża i teściowej wywróciła jej świat do góry nogami, odsłaniając mroczną tajemnicę, która niemal zniszczyła jej spokój. Jak poradziła sobie z tym zdradą i odnalazła nową ścieżkę?
W małym miasteczku nad Wisłą, gdzie wieczorami rozlegał się dźwięk kościelnych dzwonów, Kasia pozwalała się zrelaksować. Gorąca woda zmywała zmęczenie po tygodniach przygotowań. Tego dnia została żoną Adama, a jej serce śpiewało z radości. Weselny wir ucichł, a ona wreszcie mogła odetchnąć. Zamknęła oczy, uśmiechając się do siebie. Życie przed ślubem nie było złe, ale brakowało w nim ciepła i bliskości. Teraz wszystko się zmieniło — u boku miał Adama, mężczyznę, który wydawał się jej wymarzonym ideałem.
Adam przypominał bohatera romantycznej komedii: czuły, hojny, z uśmiechem, od którego zapierało dech. Od pierwszego spotkania obsypywał ją kwiatami, zabierał do eleganckich restauracji, mówił komplementy. Kasia, skromna ekspedientka z niewielkiego sklepu, była oszołomiona takim zainteresowaniem. Poznali się przez portal randkowy, a pierwsze wrażenie nie wróżyło nic poważnego. Ale on pojawił się z bukietem jej ulubionych róż, zawiózł ją nie do kawiarni, ale do ekskluzywnej restauracji. Po raz pierwszy poczuła się jak księżniczka z bajki.
Nawet spotkanie z teściową, Elżbietą Nowak, nie zepsuło jej radości, choć nie obyło się bez wpadek. Kasia tak się denerwowała, iż się jąkała, wylała wino na sukienkę i przewróciła wazon z owocami. Elżbieta nazwała ją „niezdarną dziewczynką”, ale Adam natychmiast stanął w jej obronie. Wieczorem uspokajał Kasię, zapewniając, iż matka po prostu była zestresowana. „Pokocha cię, zobaczysz.” I rzeczywiście – po kilku dniach Elżbieta zadzwoniła z przeprosinami i zaprosiła ją na kolację, by omówić szczegóły wesela.
Kasia była wniebowzięta. Nigdy nie marzyła o wystawnym przyjęciu, sądząc, iż wystarczy im urzędowa ceremonia. Ale Adam zaskoczył ją:
„Kochanie, czy nie chciałabyś prawdziwego wesela? Suknia, tort, tańce, okrzyki *gorzko*?”
„Adamie, chciałabym, ale wiesz, iż moja pensja ledwo starcza na życie.”
Łagodnie szturchnął ją w czoło:
„Głuptasie, czy ja mówię o pieniądzach? To ja wszystko opłacę. choćby gdybyś była milionerką, zrobiłbym to samo.”
Elżbieta z zapałem wzięła się za organizację, nie żałując środków syna. Kasia ledwo nadążała za jej pomysłami: od wyboru zaproszeń po kolor wstążek w bukiecie. Musiała wziąć urlop, by nie upaść ze zmęczenia.
Wreszcie nadszedł wielki dzień. Od rana wir przygotowań: fryzjer, makijaż, suknia, sesja zdjęciowa. Wesele minęło jak sen — tańce, uściski, krojenie tortu. Teraz, leżąc w wannie, Kasia wspominała chwilę, gdy Adam wsuwał jej pierścionek na palec. Wzdrygnęła się — woda ostygła. Otulona ręcznikiem, wetknęła w skórę odrobinę perfum, rozczesała włosy i włożyła śnieżnobiałą bieliznę, błyszczącą jak jej suknia. Uśmiechnęła się, wiedząc, iż Adam czeka w sypialni.
Dłoń na klamce, zamarła, usłyszawszy głos teściowej.
„Co ona tu robi?” — pomyślała.
Przytknęła ucho do drzwi, łapiąc urywki rozmowy Adama i Elżbiety. Ciekawość wzięła górę — musiała wiedzieć, o czym szepczą w ich pierwszą wspólną noc.
„Adam, nie podoba mi się, jak na nią patrzysz” — syczała Elżbieta, jakby oskarżała go o zbrodnię. „Powiedz, iż mi się wydaje!”
„Mamo, przecież mówiłem, iż Kasia jest wspaniała. Daj spokój z tymi bzdurami” — jego głos brzmiał niepewnie.
„Bzdury? Miłość to luksus, na który cię nie stać! Nie wolno ci się przywiązywać do tej zwykłej dziewczyny!” — rzuciła ostro.
Kasia czekała na sprzeciw męża, ale on milczał. Serce ścisnęło się jej boleśnie — chciała wtargnąć i krzyczeć, ale nogi odmówiły posłuszeństwa.
„Mamo, Kasia jest dla mnie ważna” — w końcu wykrztusił Adam.
„Ważna? To nic nie zmienia! Twój brat czeka wystarczająco długo. Sam wybrał Kasię. Twoim zadaniem było ją uwieść i poślubić, reszta to już nasza sprawa.”
„Nadal nie wyjaśniłaś, jak to ma działać” — w jego głosie drżało napięcie.
„Czyż nie mówiłam? Ty znikniesz, a on zajmie twoje miejsce. Myślisz, iż zauważy? jeżeli wszystko zrobimy sprawnie — nie. Mąż uległ wypadkowi, doznał urazów. jeżeli cię kocha, zaakceptuje go.”
Adam zaśmiał się gorzko:
„Urazy? Mamo, słyszysz siebie? Mój brat to nie tylko kaleka, on jest niepoczytalny!”
„Nie wań się tak o nim wyrażać!” — warknęła Elżbieta. „To nie jego wina, co go spotkało. I to twoja wina, Adamie! Jesteś mu to winien!”
Kasia zaczęła drżeć. Brat? Adam nigdy nie wspominał o bracie, a już na pewno nie o niebezpiecznym. Jak zamierzali podmienić męża? Byli bliźniakami? Nie zdążyła dokończyć myśli, gdy Adam podniósł głos:
„Nic nikomu nie jestem dłużny! Dosyć obwiniać mnie za jego nieszczęście! To ty kazałaś mi zabrać go tamtego dnia. Sam wszedł na tę skałę! Kasi nie oddam. jeżeli jeszcze raz o tym wspomnisz, przysięgam, zerwę wszelki kontakt i nie dam bratu ani grosza. Wyjdź, zanim Kasia wróci!”
Drzwi zatrzasnęły się. Kasia, na watowanych nogach, wyszła do męża:
„Adam, słyszałam wszystko. Wytłumacz mi to.”
Westchnął, przeczesał włosy dłonią i opadł na kanapę:
„To skomplikowane, ale skoro wiesz… Mam brata. Jest ciężko chory. Matka obwinia mnie. Kilka lat temu pojechałem z przyjaciółmi w góry. Namówiła mnie, żebym zabrał brata. Spadł ze skały. Przeżył, ale jest sparaliżowany i ma zaburzeniaKasia spojrzała mu w oczy i powiedziała cicho: „Więc wybierz teraz – ona czy ja,” a gdy Adam milczał, zrozumiała, iż ich miłość nigdy nie była prawdziwa.