Dziś mam dla Was stylizację, w której króluje jeans i to nie byle jaki, tylko taki upolowany w lumpeksie, a jak wiadomo, takie okazy cieszą najbardziej! Do tego możecie zobaczyć mnie w kolejnej włosowej odsłonie... prosta grzywka poszła jednak na bok.
Jesteśmy w Polsce już prawie dwa miesiące, oczywiście momentami doskwiera nam nuda, szczególne teraz, kiedy całe ślubne zamieszanie mamy już za sobą, jednak nie mogę narzekać, nie ma przecież lepszego czasu w labę od pracy, niż lato! Poza tym wszystko idzie zgodnie z planem - udało nam się kupić auto, a to może oznaczać tylko jedno - podróże małe i duże! Co prawda na początek więcej tych małych, znów odwiedzimy moje ukochane Trójmiasto, zaliczymy Energylandię i AirShow w Radomiu, a za 2/3 tygodnie czeka nas powrót do Holandii. Część z Was może zastanawiać się co z podróżą poślubną - zdecydowaliśmy się przełożyć ją na któryś z zimowych miesięcy i zarobić na nią od zera już w Holandii. Najważniejszy był dla nas zakup samochodu i chociaż wiadomo, iż czujemy lekki żal, iż nie może się ona odbyć już teraz, jestem zadowolona, iż potrafimy ustalać priorytety i twardo się ich trzymać.
Wiem, iż ostatnio co wpis mam inną fryzurę, jednak to chyba właśnie ta wersja zostanie na dłużej. Planuję zmienić jedynie kolor, niestety aktualny blond wpada czasem w żółty... wszystko zależy od światła i niestety dzisiejsze zdjęcia są tego idealnym przykładem. Tym razem marzy mi się pójście w siwiznę, więc miejcie się na baczności i nie przestraszcie się kolejnej wersji mnie zobaczonej gdzieś w internecie. :D
kurtka - Zara (sh) / body - no name / szorty - H&M (sh) / torebka - Zaful / trampki - Converse / przypinki - Cropp (%)
