Sąsiedzi i znajomi nie mogli się nadziwić, jak to możliwe, iż przyjaźnię się z kobietą, która odbiła mi męża. Pewnego ranka Ania zadzwoniła do mnie i zaprosiła na kolację. Zgodziłam się. Przyjechał do niej brat, spędziliśmy razem wieczór, a dziś jestem żoną brata mojej rywalki

przytulnosc.pl 4 dni temu

Z Piotrem pobraliśmy się raczej z rozsądku niż z wielkiej miłości. Oboje zbliżaliśmy się do trzydziestki, od dawna nie mieliśmy poważnych związków, więc uznaliśmy, iż na bazie przyjaźni i wzajemnego szacunku można zbudować trwałe małżeństwo.

Przez cztery lata żyliśmy spokojnie, choć bez dzieci. Wszystko układało się dobrze, aż pewnego dnia Piotr oznajmił, iż zakochał się w innej kobiecie i odchodzi.

Na początku myślałam, iż to żart. Ale on zaczął pakować walizki. Nie robiłam scen. Byłam zszokowana, a on to widział. Przegadaliśmy całą noc. Przepraszał, tłumaczył, iż poznał ją niedawno i nie chce mnie oszukiwać, ale bez niej też nie potrafi żyć.

W pewnym sensie go rozumiałam. Między nami nigdy nie było wielkich namiętności. jeżeli znalazł szczęście, to może lepiej, żebyśmy się rozstali. Powiedziałam mu, iż lepiej, by dwoje ludzi było szczęśliwych, niż troje nieszczęśliwych. Rozwiedliśmy się gwałtownie i bez dramatów. Nie wiedziałam, co dalej, ale czułam, iż tak będzie lepiej.

Następnego dnia ktoś zapukał do drzwi. „Jestem Ania” – przedstawiła się kobieta. „To do mnie odszedł pani mąż. Chciałam podziękować za zrozumienie i wybaczenie.” Byłam zaskoczona, ale zaczęłyśmy rozmawiać, choćby napiłyśmy się herbaty.

Później Ania zaprosiła mnie do siebie. Przyszłam – nie po to, by psuć im życie, jak niektórzy sądzili, ale dlatego, iż naprawdę darzyłam Piotra sympatią. Ania też wydała mi się serdeczna. Zaczęłyśmy się przyjaźnić.

Znajomi nie mogli pojąć, jak mogę utrzymywać relacje z kobietą, która „zabrała” mi męża. Ale ja nie postrzegałam Ani w ten sposób. Pewnego ranka zadzwoniła: „Kasiu, wpadnij wieczorem, przyjechał mój brat, zrobię kolację, posiedzimy, pogadamy.” Oczywiście poszłam. Marek, jej młodszy brat, okazał się bardzo sympatyczny. Po kolacji odprowadził mnie do domu.

Później zdobył mój numer od Ani i zaczął dzwonić. Z czasem zaczęliśmy się spotykać. Najpierw jako przyjaciele, potem ta przyjaźń przerodziła się w coś więcej.

W końcu zrozumiałam Piotra. Zrozumiałam, co to znaczy czekać na każde spotkanie i pragnąć obecności drugiej osoby. Tej wiosny wzięliśmy z Markiem ślub. Jestem bardzo szczęśliwa. Wiem, iż dobrze zrobiłam, pozwalając Piotrowi odejść. Jak to mówią – gdy jedne drzwi się zamykają, inne się otwierają.

Idź do oryginalnego materiału