Sąsiedzi: Historie z Naszej Ulicy

newsempire24.com 1 dzień temu

No wiesz, wąchałem, iż wziął ją za żonę, a ona nie potrafi ani posprzątać, ani dobrze ugotować, spuszczam głos, leżąc na belce przy domku sąsiada i patrząc smutnym wzrokiem na swoją chatę, w której jeszcze drzemie młoda żona.

Mój sąsiad, koleś z obok, Mikołaj, przykręcał coś kluczem przy motocyklu:

Hej, Waśko, dopiero co weseliście się po ślubie. Daj swojej pani trochę odpoczynku po tym całym zamieszaniu.

Co? Nie chcę już myśleć o ślubie. Ten dzień wyssał mi wszystkie nerwy.

Wyssał? zapytał współczująco Mikołaj.

Wypuściłem skorupkę po słoneczniku i zmarszczyłem brwi:

Bo już od pierwszego dnia zaczęła się udawać. Kiedy przyszedłem po jej wdzięczną zapłatę, w podwórzu pół dnia jej zagadka, a potem jeszcze musiałem tańczyć z cygańską dziewczyną. Nowe spodnie pękły od wysiłku.

Oj, ojciec dał mi spodnie, wziąłem starą parę i wziąłem ją za żonę. Kiedy dotarłem do jej pokoju, przeszedłem przez piekło, a ona nie ma! Wyskoczyła przez okno i uciekła. Całą wioskę szukaliśmy pół dnia, a potem ją znaleźliśmy, śmiejąc się, mówiąc: Zmieniam zdanie. Kiedy zgnieść jej bukiet, rozpadła się w łzach. Nie rozumie żartów. Na przyjęciu zachowywała się, jakby zmuszała mnie do małżeństwa. Przy stole nie pozwalała mi dotknąć sukni, bała się, iż ją zabrudzię. Ciesz się, Waśku, twoje palce brudne od ryby, mówiła. A ja mam drogą suknię, nie jest to serwetka.

Więc nie narzekaj już o ślubie dodał Mikołaj, podkładając klucz i drapiąc się pod czapką.

Nie ma sprawy, ja mam w domu Jadwigę, dobrą i spokojną, nigdy nie wyrzucałaby takiej sytuacji odparłem.

Wszyscy mają swoje żony, a ja dostałem taką z uporem. Od rana wstaję, pracuję, a ona leży i śpi! Przynajmniej postawiłaby czajnik.

Nie szuka pracy?

Mikołaj podniósł brew.

Nie chce. Mówi, iż po studiach potrzebuje odpoczynku. Matka i babcia potajemnie wysyłają jej pieniądze na spinki i klamry, bo inaczej by mnie rozwaliła.

Mikołaj zamyślił się, spojrzał na mnie ostrym wzrokiem i powiedział:

To kiepska sytuacja, Waśku. Znalazłeś sobie leniwą żonę; odstaw ją na bok, dopóki nie urodzi dzieci. Musisz się postarać

Skąd miałem wiedzieć, iż rodzina Czerepeków wyhodowała leniwą dziewczynę? Mówili, iż ich Ludmiła to złoto. To był kłamstwo. A teraz chodzą po świecie, a ja jak balast

***

W naszej wiosce szumiła spokojnie rzeka, świerszcze ćwierkały w trawie, od czasu do czasu muły krowy, a kogut pianął o świcie. Traktory i motocykle przejeżdżały po pylistej drodze, rozbrzmiewały beczki.

Kolka! zawołała z chaty Katarzyna, otwierając okno. Obiad gotowy, chodź do domu.

Zaraz, zaraz odparłem leniwie, pochylając się nad motocyklem, i spojrzałem w stronę sąsiada. W domu nowożeńców działo się coś ciekawego, a z otwartych okien słychać było ich rozmowy.

Waśku, obierz ziemniaki, ja wyciągnę cebulę nucił słodko jak kotka głos Lidia.

Dlaczego to ja mam ziemniaki obrać? To kobiece zajęcie usłyszałem głos Mikołaja.

Ha, ha», zaśmiał się Mikołaj. Oni tylko obiad gotują, a u mnie już gotowe!

Sorry, jestem zajęta usłyszałem zadowolony ton dziewczyny. Zwijam loki.

O, kochana, czekaj na mnie!

Chcę być piękna, nie szara jak popiół. Kiedy kręcę loki, czuję się jak Sophia Loren. Wszyscy tak mówią. Nie wiesz? Pokażę ci moje filmy i płyty.

Mikołaj pokręcił głową i przyjrzał się do okien sąsiada.

Coś odpowie?

Ruszyłem w stronę podwórka, po cichu zaglądając do wnętrza. Widziałem, jak młoda żona Waśka kręci się w środku pokoju, włosy w pełnej falce zbite w kok. Mikołaj zmrużył oczy i szukał mnie wzrokiem. Ja stałem przy stole, pochylony nad miską.

***

Mikołaj zjadł bez apetytu zupę, spojrzał na żonę i westchnął:

Wyobrażasz sobie, co się stało z Waśkiem?

Co?

Poślubił Lubkę Czerepek, która przyjechała prosto z miasta.

Pamiętam, pracowała jako nauczycielka, ale nie skończyła studiów.

Pamiętam ją, choć trochę szpetną. Głowa pełna tanecznych marzeń. A Waśek? Głupi, wziął ją po cichu, nie myśląc o twojej siostrze Mańczyce, wciąż wśród dziewczyn.

Katarzyna odwróciła okrągłą twarz. Mańka, młodsza siostra, była pulchna i niezdarna, podobna do Katarzyny, której kiedyś udało się wyjść za mąż, zanim przybrała na wadze. Z wiekiem obie siostry stały się małe i okrągłe jak kulki.

W domu sąsiada grała głośna muzyka i słychać było śmiech kobiet. Mikołaj podszedł do okna, przyglądał się i pokręcił głową.

Waśku, co się u was dzieje w środku? Dlaczego hałas?

To Kolka, przyjechała przyjaciółka z miasta. Głośna jak burza, włączyła magnetofon.

Mikołaj spojrzał surowo:

Jak długo będziesz tolerował takie szaleństwo, Waśku? Twoja żona zamiast dbać o dom, jedynie się śmieje. Już nie tak!

Waśek odpowiedział ciężkim tonem:

Co mogę zrobić, jeżeli taka jest? Niech się bawi, jeżeli to jej przyjemność.

Ona już nie jest małą dziewczyną! Ma być matką i stróżem ogniska! Trzeba ją pouczyć, wyrzucić magnetofon. Nie mam przyjaciółek, które ją rozpraszają, a ona w wolnym czasie tylko manualnie robi skarpety!

Waśek przygniół się i odwrócił się do przyjaciela:

Idź sobie, Mikołaju, zajmij się swoją żoną. Ja sam sobie poradzę.

***

Następnego dnia płynął nieprzerwany deszcz. Szare niebo nie obiecywało słońca; Katarzyna stała przy kuchence, warząc konfiturę, a Mikołaj kręcił się po domu.

Nuda mnie dopada, Kasiu.

Chodź po grzyby. Załóż płaszcz przeciwdeszczowy, po deszczu wyjdą świeże grzybki zasugerowała.

Nie chcę iść sam.

Wezwij Waśka.

Mikołaj westchnął.

Oho, pewnie on się na mnie obraził.

Spoglądał przez okno i zobaczył Waśka, który podszedł z woreczkiem w ręku.

Dzień dobry, sąsiedzie wszedł, skrzypiąc drzwi.

Mikołaj wyszedł na spotkanie.

Kolka, przyniosłem wędzoną rybę, sam ją wędziłem, spróbuj.

Mikołaj uśmiechnął się:

To miłe, lubię rybę. Może popijemy herbatą w kuchni?

Chodźmy.

Mężczyźni usiedli przy stole w milczeniu. W końcu Mikołaj zapytał:

Jak tam życie rodzinne? Czy Żona już wyjechała?

Wyjechała.

Mikołaj zmarszczył brwi i kontynuował:

Co twoja żona teraz robi?

Jadwiga poszła do sklepu.

Co kupiła? zapytał. Pudełko pierogów i pomadkę? Każda widziała, jak twoja żona przy ladzie zamawia kosmetyki. Nie lepiej byłoby kupić chleb albo ciasto dla rodziny?

Katarzyna przy garze przestała ruszać. Spojrzała w dół.

Niech kupuje, ona lubi się malować odparł Waśek, spuszczając wzrok.

Na co?

Mikołaj podniósł rękę i powiedział:

Zdecydowaliśmy, iż nasze kobiety powinny się przyjaźnić. Twoja Jadwiga mogłaby nauczyć się sprzątać i gotować. Nie ma sensu zajmować się błahtą.

***

Jadwiga, musimy porozmawiać zaczął Waśek.

Co, kochanie?

Jadwiga odwróciła się, a jej włosy, kiedyś rude, teraz były białe, rzęsy podkręcone, brwi podkreślone.

Podoba ci się? zapytała z uśmiechem.

Oczywiście Wyglądasz jak gwiazda filmowa. Byłaś piękna, a teraz jeszcze piękniejsza.

To moja przyjaciółka Ania, kosmetyczka, pomogła mi się upiększyć.

Katarzyna, słysząc to, westchnęła i powiedziała:

Dlaczego nie? Jestem za, kochanie. Idę do niej.

Jadwiga wzięła perfumy, przebrała się w piękną suknię, pomalowała usta i wyszła.

Wróciła po chwili, usiadła na brzegu kanapy, przy której leżał Waśek. Zgasiła lampę, zmyła makijaż i zaplątała włosy w kok.

Waśku zaczęła, siadając. Czy narzekałeś sąsiadom na mnie?

Co?

Słyszałaś, co mówią? jeżeli coś ci się nie podoba, powiedz otwarcie! Nie skarż się na innych.

Jadwiga popłakała się, od tamtego dnia przestała przyglądać się w lustrze, zamiast tego sprzątała dom, piekła pierogi. Każdego dnia biegła do sąsiadów, wracała z workiem pełnym jabłek, milczała, zamyślona.

Uśmiech i euforia zniknęły z jej twarzy. Nie było już śmiechu, nie grała muzyka w domu Waśka.

Pewnego ranka wstał i nie znalazł żony w łóżku. W domu nie było jej wcale, a przy drzwiach leżała karta:

Waśko, pomyślałam i postanowiłam nie jestem dobrą żoną. Ciągle się kłócimy, narzekasz sąsiadom. Nie mogę tak dalej. Rozstaniemy się. Nie szukaj mnie, nie znajdziesz. Żegnaj.

Co to za kłamstwo? wykrzyknąłem. Jadwigo, moja kochana!

Mikołaj przybiegł pierwszy, by pocieszyć przyjaciela:

Uciekła, niech idzie swoją drogą. Pewnie w mieście znajdzie lepsze życie. Mówiłem, iż to będzie zła żona, miałem rację. Nie martw się, znajdziemy cią nową, pracowitą.

A w drzwiach stała żona sąsiada, Katarzyna, nie sama, z młodszą siostrą Mańką, okrągłą jak bułka.

Mańka, co ty robisz tutaj? rzucił żartobliwie Mikołaj. Waśek odwrócił się, zły.

***

Mikołaj spoglądał z okna na dom sąsiada i wzdychał:

Dlaczego nie zostaje w domu? Nie mam z kim iść na ryby. Katarzyna!

Co krzyczysz? krzyknęła z kuchni niezadowolona żona.

Ostatnio w małżeństwie wkradła się czarna kotka niepokoju: po przyjaźni z uciekłą Jadwigą, Katarzyna zmieniła się. To zaczęło mnie niepokoić.

Co Katarzyna, co Katarzyna? powiedział ostra głosem. Jakbyś nie mogła samodzielnie robić nic, przycisnęła na mnie cały domowy obowiązek.

Mikołaj podbiegł do kuchni:

Dlaczego jesteś zmęczona?

Katarzyna spojrzała na męża:

Czy myślę, iż jestem jak koń pociągowy? Że jestem tylko narzędziem? Chcę perfumy, makijaż, wyjść do miasta, przymierzyć sukienki

Rozumiem. To wina tej Jadwigi, iż wciągnęła cię w swoje dramy.

To nie wina Jadwigi westchnęła Katarzyna. Nie widzę sensu w twoim życiu. Stałam przy kuchni, przy zwierzętach Kiedy ostatni raz tańczyłam? Na szkolnym balu z tobą. Och, Mikołaju

***

Waśek wrócił do wioski, podjął się naprawy okien i drzwi. Mikołaj, słysząc dźwięk młotka, wybiegł.

Co robisz, Waśku?

Mikołaj stał przy bramie, z szeroko otwartymi oczami.

Wyprowadzam się, sąsiadko.

Dokąd?

Mikołaj otworzył usta w szoku.

Przeprowadzam się do miasta, tam jest klub i kawiarnia, gdzie mogę zabrać żonę.

Jaka żona? Jadwiga uciekła.

Znaleźliśmy ją

Waśek odwrócił się i uśmiechnął się szeroko:

Znalazłem moją Jadwigę. Znalazła pracę w centrum, wynajęła mieszkanie Jadę do niej.

Mikołaj nie mógł uwierzyć, krzyknął:

Wreszcie, stojąc pod nowym domem w mieście, Waśek spojrzał w niebo i poczuł, iż wreszcie odnalazł spokój, którego tak długo szukał.

Idź do oryginalnego materiału