Sąsiad, który odmienił moje życie: miłosna historia zaczynająca się od porządków

newsempire24.com 1 dzień temu

Sąsiad, który odmienił moje życie: historia miłości, która zaczęła się od sprzątania

Gdy Kasia po raz pierwszy ujrzała Marcina, nowego sąsiada z szóstego mieszkania, choćby nie przypuszczała, jak gwałtownie zmieni się jej życie. Wszystko zaczęło się zwyczajnie – od jesiennego wieczoru, siatek z zakupami i skrzypiących schodów w ich podwórku w niewielkim, dwupiętrowym domku pod Warszawą.

Wspinając się na piętro, Kasia natknęła się na mężczyznę z małym pieskiem. Pies od razu zaczął obwąchiwać jej torby, a sam Marcin, w okularach, zmarszczył się z lekką irytacją:

— Burek, daj spokój, idziemy na spacer – rzucił krótko, nie kryjąc zniecierpliwienia.

Kasia nie wytrzymała:

— U nas mieszkańcy sami sprzątają klatkę. Jutro moja kolej, potem twoja.

— Jak? Sami? – zdziwił się sąsiad. – Nie ma sprzątaczki?

— A kto by ją opłacił? Dom niewielki, więc wszystko na nas.

Mężczyzna tylko pokiwał głową i odszedł.

Kasia pomrukiwała pod nosem, zdejmując płaszcz, gdy z kuchni dobiegał już zapach babcinej smażonej cebuli.

— Z kim się tak kłóciłaś na korytarzu? – zainteresowała się babcia, siadając na swój ulubiony fotel przy oknie. – Nowy sąsiad? Wydaje się sympatyczny, i chyba sam. Tylko z tym pieskiem ciągle chodzi.

— jeżeli z psem, to już nie sam – zaśmiała się Kasia.

Później wieczorem zabrała się za sprzątanie. Myjąc poręcze i okna, zauważyła, jak Marcin wyjrzał, by sprawdzić, kto tak hałasuje mopem.

— A, to pani… Przejmuję dyżur. Dam radę – powiedział, poprawiając okulary. – Nie jestem leniwy. I nigdy nie byłem żonaty.

Kasia zdziwiła się. Pomyślała nawet: „Uprzejmy, pracowity… Może wcale nie taki odludek?”

W następnym tygodniu znów go spotkała – teraz już z uśmiechem. Burek przestał na nią szczekać, a wręcz merdał ogonem. Kasia zauważyła, jak Marcin nieśmiało kiwał jej głową, krępując się i poprawiając okulary.

A potem sam zaczął sprzątać klatkę. Z takim zapałem, iż sąsiedzi szeptali: „U nas teraz generalne sprzątanie co weekend!” choćby Kasia przyznała:

— Teraz wszyscy musimy podnosić poprzeczkę czystości… Lepiej uprzedź, jeżeli zamierzasz błyszczeć!

— Nie zawsze jestem taki skrupulatny – zaczerwienił się Marcin. – Po prostu… no, starałem się dla pani.

I Kasia zrozumiała, iż między nimi coś się dzieje.

Gdy Marcin musiał wyjechać służbowo, poprosił ją, by zajęła się Burkiem. Zgodziła się. A babcia tylko zauważyła:

— Aha, więc o to chodzi – żebyś z psem chodziła. A może on po prostu samotny…

Kasia opiekowała się psem, sprzątała klatkę, myła podłogi w jego mieszkaniu i nagle zrozumiała – tęskni za Marcinem. A gdy wrócił, przyniósł jej kwiaty i zaprosił na herbatę, w jej sercu zagrała muzyka.

— Awansowałem – cieszył się, częstując ją sernikiem. – Teraz jestem szefem działu.

Później podarował jej perfumy. I wszystko byłoby idealne, ale…

Następnego dnia Kasia zobaczyła nieznajomą kobietę, która myła klatkę.

— Za kogo pani sprząta? – zapytała.

— Za szóste mieszkanie. Pomagam bliskiej osobie.

Kasia zdrętwiała. Bliska? Kim ona jest? Siostrą? Przyjaciółką? A może… kimś więcej?

Wątpliwości ją dręczyły. Siedziała przy oknie, myśląc o spacerach, herbacie, kwiatach… Czy to wszystko była gra?

Rano zobaczyła, jak Marcin wychodził z domu pod rękę z tą kobietą. A babcia, jak zwykle, zauważyła:

— Patrz, twoBabcia tylko westchnęła i szepnęła: “Czasami najprostsze wyjaśnienia są tymi, których najbardziej się boimy.”

Idź do oryginalnego materiału