Na zboczu jednej z beskidzkich gór działa ośrodek, który od lat uchodzi za atrakcyjny punkt na mapie polskich uzdrowisk. Trafiają tam osoby z problemami ortopedycznymi, reumatologicznymi i oddechowymi, licząc na kontakt z naturą i rozbudowaną bazę zabiegową. Lista chętnych zwykle pęka w szwach, bo miejsce ma opinię popularnego kierunku zdrowotnych wyjazdów. Tymczasem świeży wpis jednej z uczestniczek pokazał rzeczywistość daleką od wyobrażeń o spokojnym turnusie.
REKLAMA
Kończę pobyt i pierwszy raz cieszę się, iż wracam do domu
- napisała kuracjuszka. Jej słowa stały się początkiem szerokiej dyskusji o warunkach panujących w ośrodku.
Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce
Relacja kuracjuszki z pobytu w znanym sanatorium. "Zagrożenie dla pacjentów"
Na jednej z facebookowych grup poświęconych leczeniu uzdrowiskowemu pojawił się anonimowy wpis, który w krótkim czasie przyciągnął ogromną liczbę czytelników. Autorka zaczęła od szczerego wyznania, iż przez cały pobyt próbowała nie robić z tego afery, jednak w pewnym momencie opadły jej ręce i opisała swoje doświadczenia.
To, co się dzieje w sanatorium, przechodzi ludzkie pojęcie
- stwierdziła na początku posta. W kolejnych akapitach odmalowała codzienność, która w jej oczach bardziej przypominała plac budowy niż miejsce leczenia. Kuracjusze korzystali z klatki schodowej w trakcie kucia ścian, obok trwało wiercenie, nad głowami zwisały kable, a na podłodze walały się resztki materiałów budowlanych. Podkreśliła, iż między rozsypanym gruzem przechodzili ludzie "często o kulach, na wózkach". Jedna z komentujących potwierdziła jej słowa krótką uwagą:
Takie warunki stwarzają realne zagrożenie dla pacjentów.
Autorka zwróciła też uwagę na długą drogę do jadalni. Według jej wyliczeń kilka kursów dziennie oznaczało choćby około sześciu tysięcy kroków, co dla seniorów z laską albo kulami było realnym wyzwaniem. Korytarze były długie, wąskie i pełne osób wracających z zabiegów.
Pisała, iż na piętrach z gabinetami "są tłumy ludzi, kaszlących, smarkających". Jej zdaniem trzy czwarte kuracjuszy wyglądało na przeziębionych, ale nie było w tym niczego zaskakującego, bo w korytarzach czuć było przeciągi, a wiele osób wychodziło prosto z wodnych albo rozgrzewających zabiegów. Całość podsumowała stwierdzeniem:
Sama przyjechałam zdrowa, wyjeżdżam chora.
Pod wpisem gwałtownie pojawiały się kolejne głosy. Jedna z kobiet napisała:
Byłam 8 dni i zachorowałam, tylko zapłaciłam i nic nie skorzystałam, warunki okropne.
Ktoś inny skwitował sprawę krótkim, dosadnym zdaniem:
To wszystko prawda. Jeden wielki… skandal!
Pojawiła się też uwaga, iż podobne sytuacje zdarzają się w wielu ośrodkach i dla części kuracjuszy nie są żadnym zaskoczeniem. Z komentarzy wyłaniał się jeden, mocno powtarzający się motyw. Remonty prowadzone w trakcie turnusów stają się dla pacjentów na tyle zwyczajne, iż przestają budzić zdziwienie i wracają przy niemal każdej rozmowie o pobytach uzdrowiskowych.
W relacji pojawił się także wątek dodatkowych kosztów. Autorka zwróciła uwagę na płatną telewizję w pokojach.
Tu za trzy tygodnie wyszło tyle, co prawie roczny abonament. 190-200 zł od pokoju.
Ten temat wywołał kolejną falę emocji. Wśród komentarzy pojawiały się pytania, za co adekwatnie płacą kuracjusze, skoro jak sugerowano, poziom usług nie dorastał do wysokości rachunków. W sprawie opisanych przez kuracjuszkę warunków, zwróciliśmy się do sanatorium z prośbą o komentarz. Kiedy ją otrzymamy, zostanie umieszczona w tekście.
Kuracjuszka podzieliła się opinią na temat jednego z sanatoriówFot. Screen z facebookowej grupy: Sanatoria - prywatne i z NFZ, turnusy rehabilitacyjne wszystkie informacje
W jakich sytuacjach można napisać skargę na sanatorium? To warto wiedzieć
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, iż warunki w ośrodku można formalnie reklamować. jeżeli pokój, wyposażenie lub czystość odbiegają od tego, co przewiduje regulamin, sprawę najlepiej zgłosić dyrekcji jeszcze w trakcie pobytu. W piśmie warto wymienić konkretne uchybienia oraz dołączyć zdjęcia. Placówka ma obowiązek ustosunkować się do skargi w ciągu czternastu dni.
jeżeli problem dotyczy zabiegów, sposobu ich wykonywania lub podejścia personelu, skargę składa się do NFZ. To tam trafiają informacje o nieprawidłowościach związanych z terapią, grafikami lub organizacją leczenia. W bardziej skomplikowanych sytuacjach pomocą służy też Rzecznik Praw Pacjenta. Choć uzdrowiska nie muszą oferować standardu hotelowego, mają obowiązek zapewnić warunki, które nie narażają uczestników na dyskomfort czy niebezpieczeństwo. Dlatego skarga lub reklamacja nie jest tylko formą pretensji, tylko narzędziem, które pozwala reagować wtedy, gdy coś odbiera sens terapii. Co według ciebie najbardziej wymaga poprawy w polskich sanatoriach? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.


![Co jest po drugiej stronie tęczy? [REPORTAŻ GOŃCA]](https://images.iberion.media/images/origin/Bohaterowie_reportazu_Co_jest_po_drugiej_stronie_teczy_37aaa1965f.png)

