San Vito Lo Capo i okolice – najpiękniejszy zakątek Sycylii

balkanyrudej.pl 11 miesięcy temu

O San Vito Lo Capo nasłuchaliśmy się dużo od Markowych Rodziców. W szczególności Ewa zachwycała się tym niewielkim miasteczkiem położonym na północno-zachodnim krańcu Sycylii. Był to jeden z powodów, dla których chcieliśmy tam wpaść. Jednak San Vito Lo Capo przyciągało nas również ciekawymi, trekkingowymi celami oraz wspaniałymi miejscówkami na dziki nocleg w kamperze. Zapraszamy Was więc nie tylko do tego miasteczka, ale również na dwa trekkingi oraz wizytę w słynnym Scopello.

San Vito Lo Capo – dla plażowiczów i fanów vanlife’u

Nie da się ukryć, iż San Vito Lo Capo jest bardzo popularnym miejscem na Sycylii. W szczególności wśród pewnych grup turystów. w okresie zjeżdżają tam tłumy kamperowiczów i fanów noclegów na dziko, na których czekają liczne, umiejscowione wzdłuż wybrzeża miejscówki, oferujące wspaniały widok na morze i góry. Samo San Vito Lo Capo to typowy kurort ulokowany przy rozległej zatoce z biało-różowym piaskiem. Nie jest to wybitnie piękna miejscowość (aczkolwiek jej atutem jest ład architektoniczny). Ale większość osób przyjeżdża tu dla plaż oraz widoków. Baza gastronomiczna czy noclegowa jest całkiem dobrze rozwinięta. Jednak wpadając tam poza szczytem sezonu trzeba się liczyć z tym, iż połowa (jeśli nie więcej) różnych biznesów będzie zamknięta.

Co porabialiśmy w San Vito Lo Capo i okolic

Generalnie w San Vito Lo Capo, a raczej jego bliższej lub ciut dalszej okolicy, spędziliśmy w sumie dwa dni. Przede wszystkim dlatego, iż chcieliśmy mieć jakiś spokojniejszy moment podczas naszej podróży, bez tłuczenia kolejnych dziesiątek kilometrów po sycylijskich drogach. Oprócz tego wiedzieliśmy, iż jest tam co robić i z zagospodarowaniem sobie czasu nie będziemy mieć problemów.

Trekking na Monte Monaco

Nasz pobyt w tej części Sycylii rozpoczęliśmy od trekkingu na szczyt Monte Monaco. Wznosi się on na wschodnich obrzeżach San Vito. Kampera zaparkowaliśmy nieopodal wejścia na szlak. Tego dnia pogoda była dość kapryśna, dlatego z wyruszeniem na trekking musieliśmy poczekać do momentu, aż przejdzie ulewa. Później, gdy już wyszliśmy ponad linię ostatnich domów, ponownie zaczęło lać. Na szczęście po 10 min zza chmur powoli wychylało się słońce.

Początkowo szlak wspina się zakosami ku głównemu grzbietowi. Tam czekała na nas błotniska, gliniasta ścieżka, w efekcie po chwili nasze buty były oblepione błotem i cięższe o kilka kilogramów. Jednak nie narzekaliśmy, bo to stąd zaczęły się coraz bardziej rozległe widoki. Po chwili dotarliśmy na szczyt, skąd jak z lotu ptaka mogliśmy podziwiać San Vito Lo Capo. Ostatecznie w pełni wyszło słońce, sprawiając, iż cała okolica wyglądała magicznie. O dziwo na szczycie nie byliśmy sami. Spotkaliśmy jednego rodaka i ekipę z Niemiec.

Do auta zeszliśmy nieco okrężną drogą, bo odrobinę pomyliliśmy ścieżki. Stąd później wylądowaliśmy na terenie kamieniołomu, którego pilnował… znerwicowany koń. Na deser musieliśmy też poprzedzierać się przez drapiące chaszcze. Ale pomimo nie do końca idealnego zakończenia, to cała wycieczka była wielce udana.

Powered by Wikiloc

Spacer po San Vito Lo Capo i wizyta na klifie

Po trekkingu przestawiliśmy kampera na parking obok cmentarza, znajdującego się powyżej zachodniego krańca plaży w San Vito Lo Capo. Stamtąd najpierw zeszliśmy nad brzeg morza, by Marek mógł zrobić kilka ujęć z drona. Później planowaliśmy udać się do latarni morskiej. Ostatecznie zmieniliśmy nieco trasę spaceru i poszliśmy ku klifom, jakie wznoszą się na zachód od miasteczka. Liczyliśmy na piękne widoki. W szczególności w trakcie zachodu słońca. Niestety przyszły chmury i przesłoniły niebo. Panorama tak czy inaczej była całkiem przyjemna. Kontynuując pasmo sukcesów związanych z nawigacją w terenie, wpakowaliśmy się na ogrodzone pole, z którego musieliśmy się wydostać przechodząc przez drut kolczasty. Po tym małym incydencie, zeszliśmy z powrotem do San Vito Lo Capo. Chwilę pokręciliśmy się po jego uliczkach, głównie w poszukiwaniu otwartej restauracji. Chwile nam to zajęło, ale ostatecznie zatrzymaliśmy się w knajpce Ni Mia. Nie wyglądała na miejsce, w którym można cokolwiek zjeść. Ale okazało się, iż dania były wyśmienite i naprawdę smaczne.

Powered by Wikiloc

Najpiękniejszy nocleg na dziko na Sycylii

Jak już wspominaliśmy, powodem, dla którego wpadliśmy do San Vito Lo Capo, były też dzikie miejscówki noclegowe, jakie znaleźć można w okolicy. A w szczególności nieopodal Castelluzzo. I tam tam udaliśmy się bezpośrednio z San Vito Lo Capo. Tu, wzdłuż wybrzeża, znaleźć można liczne miejscówki do zaparkowania kamperów/busów. Poza sezonem na jednym z parkingów stało kilka ekip. My zdecydowaliśmy się zatrzymać ciut dalej, obok uroczej, malutkiej zatoki i bunkra. Dopiero rano mogliśmy w pełnej krasie podziwiać malowniczość tego miejsca. Ciekawe, skaliste wybrzeże, piękne widoki na góry, cisza i spokój.

Wycieczka biegowa

Z naszej noclegowej miejscówki postanowiłam wybrać się na wycieczkę biegową, do położonych jakieś 4.5 km dalej ruin latarni morskiej. Notabene znajdują się one u podnóża Monte Cofano, w obrębie rezerwatu o tej samej nazwie. Moja trasa wiodła praktycznie cały czas wzdłuż brzegu morza. Niestety i tu trafiłam na spore pokłady gliny, która wraz z drobnymi kamyczkami całkiem oblepiła moje biegowe buty. Jakoś się ich pozbyłam, ale chwilę mi to zajęło. Po dobiegnięciu do latarni morskiej zawróciłam do kampera. Bowiem w planach mieliśmy jeszcze tego dnia trekking. Zanim jednak na niego ruszymy, Marek zalicza kąpiel w morzu, a ja relaks po treningu.

Trekking na Monte Cofano

Naszym kolejnym, trekkingowym celem było Monte Cofano. Ma 657 m n.p.m. wysokości i wznosi się pomiędzy Cornino a Casteluzzo. Mogliśmy się na niego udać bezpośrednio z naszej miejscówki noclegowej. Ostatecznie jednak postanowiliśmy podjechać kamperem do Custonaci i stamtąd udać się na trekking. I był to całkiem dobry pomysł. W Custonaci znajdujemy bezpłatny parking blisko centrum miasteczka. Stamtąd ruszamy na szlak. Najpierw czekało nas wejście na formację skalną Rocca di Cerriolo. Wiedzie tam droga krzyżowa, a ze szczytu skały rozciąga się widok na wybrzeże oraz imponującą sylwetkę Monte Cofano. Następnie musieliśmy zejść stromą ścieżką do podnuża skał, w obrębie których znajduje się Grota Mangiapane. Miejsce to funkcjonuje po części jako skansen. Bo w grotę wbudowane są domy, a po całym terenie przechadzają się zwierzaki. Problem jednak był taki, iż w okresie miejsce to jest… nieczynne.

Udaliśmy się więc dalej, ku Monte Cofano. Najpierw czekało nas podejście na przełęcz. Tam powitały nas znaki zakazujące wejścia na Monte Cofano. Zaczęliśmy jednak tłumaczyć napisy z włoskiego na polski i doszliśmy do wniosku, iż po prostu wchodzi się tam na własne ryzyko. Z podobnego założenia wyszli też inni turyści, jakich spotkaliśmy na tym szczycie. Fakt, szlak jest wymagający, momentami stromy, a w połowie drogi czeka krótka sekcja zabezpieczona liną. Natomiast dla nas nie był on jakiś szczególnie trudny. jeżeli już to raczej męczący. Za to panorama z wierzchołka Monte Cofano była warta wszystkiego. Rewelacja! Do samochodu wracamy tą samą drogą, zahaczając na koniec o centrum Custonaci, gdzie zajrzeliśmy w okolice kościoła oraz uroczego, widokowego i bardzo zadbanego parku.

Powered by Wikiloc

Scopello – miejsc z dobrym PR-owcem

Po trekkingu na Monte Cofano wróciliśmy na dziką miejscówkę obok Casteluzzo. W nocy przyszła ulewa. Poniekąd dzięki niej rano mieliśmy przepiękne światło, które przebijało się przez szare chmury. Do tego morze było niesamowicie wzburzone, a wysokie fale rozbijały się o brzeg. Pewnie chętnie zostalibyśmy tam dłużej, ale kolejne miejsca na Sycylii wzywały. Postanowiliśmy więc udać się do Scopello, które znajduje się dość blisko San Vito Lo Capo, przy wschodnim krańcu Rezerwatu Zingaro. To maleńkie miasteczko przewijało się w większości filmów czy wpisów poświęconych atrakcjom Sycylii. I szczerze? Nie mamy pojęcia, czemu wszyscy, jak jeden mąż lub żona, rekomendują Scopello. Owszem, ma ładne położenie, widokowo też jest w porządku. Ale…

Nasza wizyta w Scopello

No właśnie, jest kilka ALE, jakie względem Scopello mamy. Przede wszystkim miasteczko jest malutkie i w większości składa się z hoteli. Poza sezonem było tam dość kameralnie, ale i tak oprócz nas plątało się kilkunastu gości z zagranicy. Na pewno warto było udać się do Torre Bennistra, czyli kamiennej wieży wznoszącej się na skale ponad Scopello. Widoki były przyjemne, a sama trasa krótka i miła.

W centrum miasteczka działała jedna kawiarnia (pyszne lody w bułce i dobra kawa) oraz jeden sklep z pamiątkami. Później udaliśmy się do położonej niżej Tonnary di Scopello.

Generalnie zatoczkę z kilkoma, uroczymi budynkami najlepiej podziwiać z góry. Zejście do niej nie ma sensu, gdyż w całości funkcjonuje jako hotel i nie da się dojść nad sam brzeg morza. I choć staraliśmy się znaleźć powody, dla których powinno się Scopello odwiedzić, to jednak ich nie znaleźliśmy. Owszem, pewnie warto tam zajechać, żeby odwiedzić Zingaro. My rozważaliśmy trekking po rezerwacie, ale ostatecznie mieliśmy za mało czasu i odpuściliśmy. Uważamy jednak, iż jechanie specjalnie do Scopello nie ma sensu. Naprawdę są ładniejsze miejsca na Sycylii, dlatego sądzimy, iż to niewielkie miasteczko albo wydaje dużo kasy na marketing, albo ma dobrego PR-owca samozwańca.

Post San Vito Lo Capo i okolice – najpiękniejszy zakątek Sycylii pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

Idź do oryginalnego materiału