Samotność
Kasia siedzi przy oknie, kawaler przychodzi zaprosić, a ona odmawia. Lepiej jedno, niż darmowa usługa na całe lato.
Co to znaczy, iż jesteś sama, Kasiu? pyta mężczyzna. Człowiek nie powinien być samotny, a kobieta przy mężczyźnie zawsze powinna mieć towarzystwo. Inaczej to nie gra A nikt wtedy nie spojrzy. Samotność wiesz, o czym mówię?
O czym? pyta Kasię z ironią, zmęczoną jej własnym gadaniem.
Samotność jest straszna! śmieje się wreszcie jej przyjaciółka, Misia, nie zauważając przy tym przytłaczającego szału. To po prostu chęć podania komuś wody. Dzieci? Twoje wylądą gdzieś!
Gdzie? odpowiada niepewnie Kasia.
Tam, gdzie w Krakowie! w końcu zrozumiała, iż przyjaciółka szydzi, a Misia odrzekła: Musisz wszystko przełknąć, ja za Ciebie płaczę. Samotne życie jest ciężkie. A dusza już od dawna tęskni. Pozwól mi poznać cię lepiej, co? Kasiu, facet jest w porządku. Kto się nie podda, gwałtownie przyjdzie po siebie
Kasia już od dziesięciu lat jest w rozpadzie. Kostik, jej dobroduszny przyjaciel, który kiedyś przyszedł z podwórka, pojawił się po raz pierwszy dziesięć lat temu. Pojawił się raz, ale był podstawowy. Gdy Kasia dowiedziała się o tym, od razu wskazała mężowi dwie spóźnione szafy i potem dwie jej kwiaty. Choć mąż próbował jej udowodnić, iż jeden raz można i nic strasznego nie zdarzy się, jeżeli nie będzie, popychając się w gardło kiełbasą i płacząc męskie łzy, Kasia była nieugięta. Rozpad trwał.
Mąż podszedł do niej po ludzku, zostawiając kwiat byłej żony i dwójce dzieci pod opieką. Dzieci wyrosły i rozeszły się po różnych stronach. Starszy syn pracuje w Gdańsku. Córka gwałtownie wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Kasia została sama w bardzo małej dwupokojowej kawalerce w centrum miasta.
Samotne życie nie przeraża jej już. Ma stałą pracę, dobrą pensję i zarobki pozwalają jej mieszkać w zadowoleniu, przyjmując gości dzieci i przyjaciółkę Misia. Mimo przeciętnego intelektu zawsze znajduje sobie zajęcie i nie nudzi się. Czyta, pływa, chodzi na jogę, podróżuje, czasem wyjeżdża w góry z przyjaciółmi. Żyje w swoim komfortowym świecie.
Do czasu, gdy Misia nie rozstrzyga już jej losu
Posłuchaj mnie, Kasiu. Facet jest w porządku, już ma 61 lat. Od siedmiu lat jest waszą parą. Duży dom, dobre gospodarstwo kury, kozy, świnie, kury i nic już nie brakuje! To zdrowe jedzenie, pierogi, mleko, jajka, mięso. Do stu lat przeżyjesz, mamo! A facet jest sympatyczny, elegancki i wykształcony, wszystko mówi po książkowo Kasia, spróbuj. namawia przyjaciółka przy spotkaniu, kiedy Kasia nie chce się poddać.
Dobrze, Misio, poznaj mojego sąsiada balagura, tak ma być. Nie obiecuję nic. odpowiada Kasia.
Zdrowy biznes nie zmienia się, mówią. Misia nie odkłada sprawy do szuflady, od razu organizuje spotkanie z kawalerem. Kawaler okazuje się wcale niczym złym. Szczupły, umięśniony, ubrany schludnie. Ręce pracowite, paznokcie zadbane. Wystaje dumnie, mówi powoli, ale wyraźnie. Szuka żartów, rozśmiesza rodzinę. Ma imię typowo polskie Jan.
Pierwsze spotkanie idzie gładko, potem Kasia spogląda na Jana Katerynę. Zastanawia się, iż może i przyjaciółka ma rację, potrzebna jest podpora. Jan nieco przytakuje. Młodzi już rozważają, by wziąć ślub, ale nie chcą się spieszyć.
Kasia pisze do Jana SMS-a, iż spotkanie nie powinno się odbywać, bo nie ma już ochoty i sytuacja się zmieniła. Jan odzywa się po dwa dni, słyszy telefon, ale po kilku tygodniach rozumie, iż nie chce już jej podrywać.
Kasia wstaje o ósmej rano, robi porządek, myje się i siada przy kawie z bułką. Patrzy przez okno i myśli, iż dawno nie widziała dzieci, trzeba by zadzwonić do syna, a córkę odwiedzić w dniu urodzin. Musi kupić nową torebkę i elegancki płaszcz. Zadzwonić do Lenki, żeby umówić spotkanie.
Wciąż rozważa, iż wszystko może być dobrze, choć trochę egoistycznie. Czasem zdrowy egoizm kobiecy jest przydatny.
Pod koniec dnia Kasia dzwoni do Misia: Nie obrażaj się, proszę, odmawiam propozycji Jana, nie chcę iść za mąż po raz kolejny. Może ktoś inny znajdzie szczęście w takiej pracy, ale ja nie potrzebuję tego. Nie szukam już mężczyzny, który chce tylko siły. Chcę spokój w życiu i wody, które nie muszą być podawane wszystkim.
Kasia dłużej nie płacze za kawalerem. Dzięki obietnicy Katynskiego, iż nie będzie szukała już żon, nie angażuje się w złe sprawy. Napisuje do Jana wiadomość, iż spotkanie odwołuje, bo nie ma już takiej potrzeby, a jej stosunki z rodziną się zmieniły. Jan odzywa się krótko, po kilku dniach. Po chwili zdaje sobie sprawę, iż nie jest już w jej życiu. Kasia wstaje, idzie do kuchni, robi śniadanie, pije kawę z ciastkiem. Myśli o dzieciach, które nie widziała od dawna, trzeba zadzwonić do syna, a córkę odwiedzić w dniu urodzin. Potrzebuje też nowej torebki i eleganckiego płaszcza. Dzwoni do Lenki, by umówić spotkanie.
W ten sposób Kasia odnajduje równowagę, żyje samotnie, ale nie jest samotna w sercu, a jej życie wypełnione jest pracą, przyjaciółmi i małymi przyjemnościami.













