Sama z przyczepą na drodze życia

newskey24.com 23 godzin temu

Samotna kobieta z bagażem

Kamila wychowywała syna sama. Mąż odszedł od niej ponad dziesięć lat temu. Przez cały ten czas „szlachetnie” płacił alimenty, był „krystalicznie czysty” wobec sumienia i prawa – przynajmniej tak o sobie mówił.

Zabrał swoje rzeczy i samochód, zostawiając Kamilę z niespłaconą hipoteką za mieszkanie i synem. Przez wszystkie te lata choćby nie zajrzał, nie złożył mu życzeń, nie podarował prezentu na urodziny.

— Pewnie już niejedną głupią uszczęśliwił, tak jak ciebie. Będzie uciekał od odpowiedzialności, aż straci męską siłę. I oby jak najszybciej. Mówiłam, żebyś nie brała kredytu. Nie posłuchałaś. Teraz całe życie będziesz na niego harować — wzdychała matka Kamili. Choć to właśnie ona z ojcem namówili córkę na kredyt, nalegając, by mieszkanie było na jej nazwisko.

Tak też żyła – od wypłaty do zaliczki, pracując na dwóch etatach i wychowując syna. Na szczęście Kacper nie sprawiał większych kłopotów.

Po drugiej zmianie, ogłupiała ze zmęczenia, wstępowała do sklepu i wlokła się do domu, marząc tylko o tym, by jak najszybciej zrzucić ciężkie torby, zdjąć buty, usiąść, wyciągnąć nogi i zamknąć oczy. Czuła się jak koń z wesołego miasteczka – te, co wożą dzieci w kółko, żeby zarobić na siano.

Zapina im się kolorowe uprzęże, przyczepia błyszczące pióropusze, a one idą powoli, z przygaszonym wzrokiem, dźwigając na grzbiecie kolejne rozradowane dziecko. Dokładnie tak czuła się Kamila. Życie w kółko: praca-sklep-dom.

Nosiła wygodne, ciemne ubrania z „Taniej Odzieży”. Nowe rzeczy kupowała rzadko i chroniła je jak skarb, zakładając tylko na specjalne okazje, których w jej życiu było mało. Więc i garderoba starzała się w szafie.

Kamila szła, myśląc o tym, co ugotować na kolację, czy Kacper jest w domu… Duża damska toba wisiała przez ramię. Jedną ręką przytrzymywała ją, żeby nie zsunęła się z ramienia, w drugiej niosła siatkę z zakupami. jeżeli syn był w domu, odpoczywała pięć minut i szła gotować parówki z makaronem.

A jaka była kiedyś! Gęste włosy, błysk w oczach. Figura przez cały czas – niczego sobie. Jak każda dziewczyna marzyła o miłości. I przyszła ona do niej pod postacią Marka. Jak się nie zakochać w przystojniaku? Obiecywał wieczną miłość, mówił, iż będą mieli samochód – koniecznie luksusowego „Audi” albo przynajmniej „BMW”. Że na pewno będą mieli dwoje dzieci.

Samochód kupił. I na nim odjechał w świetlaną przyszłość, zostawiając Kamilę z mieszkaniem, niespłaconą hipoteką i synem.

Kamila patrzyła przed siebie. Wystarczy chwila nieuwagi – wpadniesz w kałużę albo skręcisz kostkę. Polskie drogi pozostawiają wiele do życzenia. Trzeba jeszcze zdążyć odskoczyć od krawężnika, żeby jakiś pirat drogowy nie oblał cię błotem, prując przez kałużę.

— Kamila! — Zablokowała jej drogę elegancka kobieta w modnym płaszczu.

Kamila ledwo rozpoznała Olę, z którą chodziła do szkoły. Nigdy nie była pięknością, a teraz wyglądała, jakby zeszła z okładki kolorowego magazynu. Kamila przy niej poczuła całą marność swojego stroju.

— Ale super, iż cię spotykam! Przyjechałam do mamy, a nikogo z dawnych już nie ma. Rozjechali się po świecie. Kamilka! No jak tam żyjesz?

„Czy po mnie nie widać?” — pomyślała Kamila, ale głośno powiedziała:

— Normalnie, jak wszyscy.

— Zamężna?

— Po rozwodzie. Z synem. A ty?

— A ja… — Ola przymknęła oczy z rozmarzeniem, jakby oślepiło ją słońce. — Wyszłam za Włocha, mieszkam w Mediolanie. Przyjechałam do mamy na tydzień. Słuchaj, tak cię nie puszczę. Chodźmy gdzieś. Albo zaproś mnie do siebie. Gdzie mieszkasz?

— No… tu niedaleko. Chodź, tylko u mnie bałagan. choćby naczyń z wieczora nie pozmywałam.

— Nic nie szkodzi, jestem wytrzymała, przecież jestem Polką.

Kamila otworzyła drzwi do swojego mieszkania i zawołała w stronę pokoju:

— Kacper, jesteś? Mamy gościa.

W drzwiach stanął przystojny nastolatek.

— Ojej! To twój syn? Przegapiarz — zachwyciła się Ola. — Do której klasy chodzisz? Gdzie planujesz studiować?

— Jeszcze nie wiem. Mamo, naczynia pozmywane, muszę lekcje robić — rzucił i zniknął w swoim pokoju.

— No proszę, jaki samodzielny. — W głosie Oli zadźwięczała nuta zazdrości.

— A ty masz dzieci? — spytała Kamila. Rozsadzała ją duma za syna.

— Nie. Mąż jest dużo starszy. Ma już dorosłe dzieci, nie chce się bawić w pieluchy i butelki.

Kamila na gwałtownie przygotowywała kolację, a Ola opowiadała o życiu we Włoszech.

— A czemu się rozwiodłaś, mąż pił? — zapytała w końcu Ola.

— Nie, nie pił. Dopóki nie urodził się Kacper, wszystko było w porządku. Potem… Kacper źle spał, był niespokojny. Ja nie pracowałam, siedziałam na macierzyńskim, a mieliśmy kredyt hipoteczny i raty za samochód. W końcu powiedział, iż ma dość takiego życia, i wyszedł. A adekwatnie odjechał swoim autem.

— Co za cham! — zaklęła Ola. — Zostawił cię z dzieckiem i kredytem!

Kamila nie wdawała się w szczegóły, jak naprawdę było ciężko. I tak Ola by tego nie zrozumiała. Rodzice pomagali, inaczej nie przetrwałaby albo straciłaby mieszkanie.

— No nic, uważaj, iż twoja czarna seria się skończyła, kochana. U nas jest mnóstwo samotnych facetów. Nie najmłodszych, ale jeszcze pełnych sił i chętnych do małżeństwa z młodą kobietą. Uwielbiają Polki. Co ja ci tłumaczę, sama wiesz, jakie jesteśmy — i w ogniu się nie spalimy, i dziecko wychowamy. Mamy z mężem dużo znajomych. Za trzy dni wracam do Włoch i znajdę ci bogatego kandydata.

— Gdzie tam mnie… Mam bagaż. SDP.

— Co to znowu za skrót? Jakaś subkultura?

— Tak faceci nazywają samotne matki — samotna rozwódka z przKamila spojrzała na Antoniego, który właśnie wniósł do mieszkania tacę z herbatą i uśmiechnęła się, bo zrozumiała, iż prawdziwe szczęście nie przychodzi z zagranicznych podróży, ale z codziennych chwil spędzonych z kimś, kto potrafi dostrzec jej wartość.

Idź do oryginalnego materiału