– To ja sama oddałam cię jej, własnymi rękami. A ona choćby się nie wzdrygnęła, wzięła – szepnęła Kasia do siebie, patrząc w okno.
– Olu, cześć. Po co tak pilnie mnie wezwałaś? Nie mogłaś powiedzieć przez telefon? – zapytała wchodząca do mieszkania Ewa, zdejmując lekki żakiet.
– Nie na telefon. Chodź do kuchni – odparła Kasia, gasząc światło w przedpokoju i idąc za przyjaciółką.
– Zaintrygowałaś mnie. Mów już – Ewa usiadła przy stole i złożyła ręce jak wzorowa uczennica, czekając na wyjaśnienia.
Kasia postawiła na stół otwartą butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.
– Oho?! Tak poważna rozmowa? Jestem cała uwaga – powiedziała Ewa.
Kasia nalała wina i usiadła naprzeciwko.
– Dla rozluźnienia i zrozumienia – odpowiedziała patetycznie, uniósłszy kieliszek i biorąc łyk.
Ewa też podniosła kieliszek, ale nie piła, czekając, aż przyjaciółka zacznie mówić.
– Jestem zgubiona. Zakochałam się tak, iż straciłam głowę. Żyję jak we śnie, oszalałam na jego punkcie. Kładę się spać i czekam na ran. Nie myślałam, iż to możliwe. Tomka też kochałam, ale nie tak. A teraz… – Kasia dokończyła wino jednym haustem.
– Współczuję. I po to mnie wezwałaś? Żeby podzielić się nowiną? – Ewa odstawiła kieliszek i wstała.
– Usiądź. – Kasia pociągnęła ją za rękę, sadzając z powrotem.
– A co z Tomkiem? – spytała Ewa, opadając na krzesło.
– Co z Tomkiem? Jesteśmy razem siedem lat. Wszystko między nami spokojne, dobre. A spotkałam Karola i przepadłam – westchnęła Kasia. – Potępiasz? Zdarzyło ci się tak kochać? Nie? Więc nie osądzaj – dodała nagle ostro. – Wezwałam cię właśnie po to, żeby porozmawiać o Tomku.
– Chyba jednak się napiję – Ewa przełknęła kilka łyków, z aprobatą skinęła głową, patrząc na kieliszek.
– Przecież ty byłaś zakochana w moim mężu. Myślisz, iż nie widziałam, jak na niego patrzysz? – Kasia stuknęła paznokciami w blat.
Krążyła wokół tematu, nie wiedząc, jak zacząć mówić o najważniejszym.
– Nie opowiadaj bzdur – prychnęła Ewa.
Kasia wzruszyła ramionami.
– Nie jestem zazdrosna, nie myśl tak. To choćby lepiej. Postanowiłam odejść od Tomka, ale boję się powiedzieć mu prawdę. Szkoda mi go.
– Gdy zdradzałaś, nie było ci szkoda, ale wyznać żal? To jakoś nielogiczne, nie znajdujesz? – Ewa odp„Czasem największe szczęście jednej osoby rodzi się z najgłębszego bólu drugiej, ale życie – jak wiślana fala – niesie każdego tam, gdzie powinien być.”