Salony piękności przeżywają oblężenie. „W ciężkich czasach chętniej sięgamy po luksus”

news.5v.pl 2 tygodni temu
  • Pandemiczne przestoje, wzrost cen energii i drożejące materiały to tylko niektóre powody, jakie właściciele salonów kosmetycznych wymieniają, gdy klientki pytają, dlaczego ich ulubione zabiegi są coraz droższe
  • W dużych miastach jak Kraków czy Warszawa miesięcznie na wizyty u fryzjera, kosmetyczki czy na masażu można wydać choćby do tysiąca zł. Polki stają przed dylematem, czy z dbania o siebie rezygnować
  • Kosmetolożka Agnieszka Gomolińska pomimo narzekań na drożyznę w branży obserwuje jednak rozkwit. — Zwłaszcza zabiegi nieinwazyjne przeżywają wzrost zainteresowania, klientki chętniej sięgają po luksus, by zakosztować przyjemności — mówi
  • Branża beauty została od 1 kwietnia objęta niższą stawką VAT. Ale raczej nie ma co liczyć, iż ceny zabiegów i usług spadną
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Dbanie o siebie czy fanaberia

Zadbane włosy, schludnie wyglądające dłonie i paznokcie, także u stóp, bo już za rogiem sezon na sandały. Do tego przydałaby się depilacja, henna na brwi, zagęszczanie rzęs i masaż — taki na twarz albo całe ciało. Zabiegi, jakie oferują dziś salony piękności, można by wymieniać tu bez końca, tak jak potrzeby, które ma kobieta, by czuć się piękną.

Ale na końcu tych potrzeb są też rachunki do zapłacenia. A te — jak opowiadają nam klientki salonów kosmetycznych — rosną w zawrotnym tempie. Polki stają więc przed dylematem: kiedy wizyty u kosmetyczki to dbanie o siebie, a kiedy zaczyna to być fanaberia.

Agnieszka Gomolińska, kosmetolożka, prowadząca swój gabinet w Krakowie potwierdza, iż ceny usług i zabiegów kosmetycznych poszły mocno w górę. Sama w swoim salonie także musiała je podnieść, gdy zdrożał prąd, gaz, opłaty za wynajem, a do tego zwiększyła się pensja minimalna oraz ceny materiałów. — Na szczęście moje pacjentki i klientki podeszły do podwyżek ze zrozumieniem. Wprowadzając je, musiałam jednak uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą, bo co z tego, iż zarobiłabym więcej, jak klientki mogłyby sobie na taki wydatek nie pozwolić — zaznacza ekspertka.

Rachunek długi jak długie włosy

Jednak gdy pytamy o to, co odstrasza klientki od salonów piękności, one same na pierwszym miejscu wymieniają właśnie drożyznę.

Ceny strzyżenia damskiego w Krakowie czy Warszawie zaczynają się od 80 do 100 zł. Ale to, ile ostatecznie zapłacimy, zależy od tego, jak długie, a choćby jak gęste mamy włosy. Są takie salony, które 60-90 zł biorą za samo podcięcie grzywki lub końcówek. Strzyżenie długich włosów to wydatek choćby 180-220 zł.

Schody zaczynają się, gdy chcemy wykonać inne zabiegi, jak na przykład koloryzacja, keratynowe prostowanie włosów lub ich regeneracja. Salony fryzjerskie prześcigają się w ofertach i sposobach na upiększenie fryzury. — Wydaję co pewien czas około 300 zł na prostowanie włosów w salonie. Czuję, iż to lekka przesada, ale to olbrzymie ułatwienie dla mnie, bo prostowanie moich długich i gęstych włosów codziennie w domu zajmowało mi prawie godzinę — mówi Magda, 25-latka z Krakowa.

— Na szczęście jeszcze mnie na to stać, ale jeżeli rata kredytu na mieszkanie znowu wzrośnie, zwiążę włosy w kucyk i na tym się skończy — rozkłada ręce. Do tego raz w miesiącu wykonuje manicure hybrydowy i hennę na brwi, to dodatkowe 200 zł z domowego budżetu.

Sylwia i Anna wizyty w salonie fryzjerskim nie traktują jak fanaberii, ale konieczność. Ta druga właśnie z nich zrezygnowała. —Fryzjera odpuściłam, gdy cena za farbowanie i podcięcie sięgnęła 500 zł — mówi Anna, 50-latka z Krakowa. Zamiast włosy koloryzować, postawiła na inny trend i nie ukrywa siwiejących pasemek.

„Usłyszałam, iż to podobno tanio”

Na to jednak nie chce zdecydować się 10 lat młodsza Sylwia. — Mam dosłownie pięć włosów na krzyż i farbuję je dwa razy w roku. Ostatnio za podcięcie i koloryzację zapłaciłam 400 zł. I usłyszałam, iż to podobno tanio – nie kryje irytacji. Poza fryzjerem na inne usługi kosmetyczne (manicure, depilacja, zabieg na twarz) w ciągu miesiąca wydaje 300-500 zł.

—Przez lata chodziłam do fryzjera na moim osiedlu w Krakowie. Elegancki salon, profesjonalne stylistki. Na początku za podcięcie włosów trzeba było zapłacić 80 zł, ale to, co zaczęło się tam dziać od zimy 2022 r. to jakieś przegięcie — mówi Martyna, także krakowianka.

Opowiada, iż na fali wzrostu cen energii, jakie wówczas ogarnęły cały kraj, gwałtownie zaczęły rosnąć ceny usług kosmetycznych — także u jej fryzjera. — Co wizyta, to 10-15 zł więcej. Za podcięcie grzywki płaciłam 15 zł, a gdy stanęło na 35 zł, uznałam, iż to już za wiele. Grzywkę teraz podcinam w salonie w rodzinnej miejscowości pod Krakowem przy okazji wizyt u rodziców. Płacę tam 10 zł — opowiada.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Mama mówi, iż to fanaberia”

Narzekanie na ceny powtarza się w wielu rozmowach z klientkami nie tylko salonów fryzjerskich, ale też tych wykonujących zabiegi na paznokcie czy na twarz. Ceny manicure hybrydowego w miastach takich jak Kraków czy Warszawa zaczynają się od 80 do 100 zł, ale znów trudno określić górny pułap.

Taniej wykonamy je u kosmetyczki, która świadczy usługi np. w swoim domu, taniej będzie, gdy paznokcie są krótkie, albo gdy chcemy wykonać prostą stylizację. Wszelkiego rodzaju dodatki, zdobienia, czy french na paznokciach to dodatkowy wydatek. Dotyczy to także zabiegów pedicure, choć w tym przypadku ceny zaczynają się od 150 do 170 zł.

— Moja mama mówi, iż to fanaberia, ale hybryda na paznokciach to dla mnie konieczność. Jakby wyglądała sekretarka dyrektora dużej korporacji w niepomalowanych, a nie daj Boże odrapanych paznokciach — podkreśla 34-letnia Maria z Warszawy. Na zabiegi na paznokcie miesięcznie wydaje 300-700 zł.

Niektóre salony oferują opcję łączoną, czyli wykonanie zabiegów na paznokciach u rąk i stóp równolegle. Pozwala to zaoszczędzić choćby kilkadziesiąt złotych, a na pewno oszczędza czas spędzony w salonie.

Domowy salon piękności

A czas to także coś, na co zwracają uwagę klientki. Bo chociaż ceny usług kosmetycznych rosną, Polki nie chcą bądź nie mogą z nich zrezygnować. Dlatego też próby umówienia się do dobrego fryzjera czy kosmetyczki to test na cierpliwość. Zwłaszcza w renomowanych salonach kolejki bywają długie, a termin trzeba rezerwować choćby z miesięcznym wyprzedzeniem. o ile ktoś nie jest przywiązany do konkretnego salonu, z powodzeniem może znaleźć alternatywę — pomagają w tym aplikacje ułatwiające wybór usługi i jej rezerwację przez internet.

—Chociaż w Warszawie salonów kosmetycznych jest na pęczki, ja całkowicie zrezygnowałam z ich usług — mówi Sandra, która kilka lat temu przeprowadziła się do stolicy z Gorzowa Wielkopolskiego. Opowiada, iż w rodzinnej miejscowości na stylizację paznokci chodziła do swojej zaufanej „pani Izuni”. —Mogłam zadzwonić, gdy miałam chwilę wolnego i zawsze znalazła czas, choćby tego samego dnia. Gdy przeprowadziłam się do Warszawy, byłam w szoku, jak trudno o dobrą kosmetyczkę i taką, którą nie będę musiała umawiać dwa tygodnie wcześniej. Było mi szkoda czasu w to — opowiada Sandra. To wtedy postanowiła, iż sama zainwestuje w sprzęt i potrzebne zabiegi będzie wykonywała sama w domu. — Wszystko robię sama: hennę, mikrodermabrazję, paznokcie. Kupiłam też dobry sprzęt do stylizacji włosów — opowiada Sandra.

U fryzjera bywa raz do roku. Przyznaje, iż w tym roku musiała odpuścić jedną przyjemność. — Zrezygnowałam z masaży, gdy przeprowadziłam się do droższego mieszkania — mówi.

„Sięgamy po dobra luksusowe”

Anna z Krakowa przeciwnie. — Po tym, jak zrezygnowałam z fryzjera i jeszcze uda mi się zaoszczędzić na paznokciach, chodzę na masaż kobido. Jedna sesja kosztuje około 250 zł, ale mam poczucie, iż to coś, co robię tylko dla siebie i satysfakcja po masażu jest warta każdych pieniędzy — uśmiecha się Anna.

To o czym mówi potwierdza też kosmetolożka Agnieszka Gomolińska. Opowiada o znajomej, która tuż po pandemii COVID-19 otworzyła w krakowskiej nowej Hucie salon masażu. Dziś ma ich w mieście aż pięć.

Kosmetolożka, obserwując już od dwóch dekad branżę, widzi w niej raczej okres prosperity niż czasy zaciskania pasa. — Obserwuję ogromny wzrost zainteresowania zwłaszcza zabiegami nieinwazyjnymi. Wychodzimy z trendu alienizacji twarzy i ostrzykiwania jej, a na popularności zyskują wszelkie zabiegi poprawiające dobrostan twarzy — mówi Gomolińska.

Jej zdaniem salony piękności przeżywają boom, bo wiele osób korzystając z ich usług, poprawia sobie tym samopoczucie. — Prawidła ekonomii mówią, iż w trudnych czasach ludzie chętniej sięgają po luksusy. A masaż za 450 zł przez cały czas trzeba uznawać za dobro luksusowe — zaznacza ekspertka.

Branża beauty tonie w długach

Czy w najbliższym czasie Polki mogą liczyć na to, iż ich ulubione zabiegi kosmetyczne stanieją? Od 1 kwietnia branża beauty została objęta nową stawką VAT — zmniejszyła się z 23 do 8 proc. Dotyczy to takich usług, jak: zabiegi pielęgnacyjne i upiększające, makijaż permanentny, stylizacja brwi i rzęs, manicure i pedicure, przekłuwanie uszu, depilacja i naświetlanie. Decyzja rządu o obniżce VAT miała pomóc branży beauty wyjść z długów. W ciągu ostatnich czterech lat jej zadłużenie wzrosło o jedną piątą do 45,6 mln zł. Przeciętny gabinet ma dzisiaj 25,3 tys. zł zaległości finansowych.

Klientki i klienci raczej nie powinni spodziewać się więc, iż niższy VAT sprawi, iż za usługi będą płacili mniej. W salonach kosmetycznych słyszymy, iż jedyne, na co można liczyć, to to, iż ceny w najbliższym czasie nie będą już rosły.

– Wszystkie ceny rosną, w górę idzie płaca minimalna – w tym roku dwukrotnie, mają zniknąć tarcze osłonowe, które mrożą ceny prądu. To wszystko wiąże się z tym, iż nasze koszty także rosną – mówił w rozmowie z „Faktem” Michał Łenczyński z organizacji Beauty Razem.

Prognozy mówiły, iż wzrost cen usług w salonach urody w tym roku o 15 proc., w przyszłym roku – aż o 50 proc. Agnieszka Gomolińska także uważa, iż na obniżki w salonach kosmetycznych nie ma co liczyć. — Przez lata materiały potrzebne nam do zabiegów objęte były 8-porc. VAT, a nasze usługi były objęte 23-proc. stawką. Na dzień dobry ta różnica wynosiła 15 proc. Dziś, gdy już nastąpiła obniżka VAT na usługi, dla nas oznacza, to jedynie możliwość wyrównania cen, ale obniżyć ich nie będzie można — zaznacza kosmetolożka.

Idź do oryginalnego materiału