Barbara Bursztynowicz na początku lat 70. rozpoczęła studia na warszawskiej PWST. Za murami uczelni jej uwagę zwrócił przystojny student trzeciego roku, Jacek Bursztynowicz, który często grywał na pianinie w uczelnianej stołówce. - Pięknie grał jazz, miał burzę włosów à la Jimi Hendrix, miała skórzaną kurtkę, która, jak się później okazało, wcale nie była ze skóry tylko ze skaju. Do tego była pożyczona - opowiadała w "Dzień dobry TVN". Pierwszy raz porozmawiali na imprezie zorganizowanej przez wspólnego znajomego. Jacek Bursztynowicz mówił po latach, iż tego dnia zupełnie stracił dla niej głowę. - Zakochałem się w Basi w jednej chwili - wspominał.
REKLAMA
Zobacz wideo Bursztynowicz korzysta z komunikacji miejskiej? Zapytaliśmy ją o autografy
Zwróciła na niego uwagę, bo przypominał Andrzeja Łapickiego. Na pierwszą randkę przyszła spóźniona
- Zaimponował mi. A ja miałam bardzo sprecyzowane wymagania. Chłopak musiał być inteligentny, dowcipny, wrażliwy, przystojny i musiał grać na fortepianie - wspominała w "Vivie!" i dodała, iż musiał też przypominać uwielbianego przez studentów Andrzeja Łapickiego. - Przychodził do szkoły świetnie ubrany, miał wyglansowane francuskie buty, piękny krawat, wspaniały uśmiech. Był niesamowicie przystojny [...]. Nigdy się nie kochałam w Łapickim, ale bardzo mi imponował dostojnością, kulturą, elegancją. Jacek trochę go przypominał - mówiła.
Jednak gdy nadszedł moment pierwszej randki, pojawiły się wątpliwości. Barbara Bursztynowicz tak długo biła się z myślami, iż w końcu na spotkanie przyszła spóźniona dwie godziny. On wciąż na nią czekał. Poważną próbą dla ich związku była przeprowadzka Jacka Bursztynowicza do Grudziądza, gdzie po skończeniu studiów otrzymał angaż w Teatrze Ziemi Pomorskiej. Ukochana została w Warszawie, a wokół niej jak grzyby po deszczu zaczęli wyrastać adoratorzy. Gdy poważnie zachorowała i trafiła do szpitala, przy niej czuwał ukochany. niedługo potem oświadczył się, para zaczęła snuć ślubne plany, ale znów pojawił się problem.
Barbara i Jacek Bursztynowicz są małżeństwem od 49 lat. Doczekali się córki
- Ksiądz w mojej parafii w Bielsku-Białej, skąd pochodzę, nie chciał nam dać pozwolenia na ślub, twierdząc, iż artyści biorą go tylko po to, by mieć efektowną ceremonię. Potem przepraszał i dał zezwolenie - opowiadała Bursztynowicz. Para pobrała się 2 października 1976 roku, a ślubu udzielał im ksiądz Jan Twardowski. Po wszystkim zamieszkali z matką aktora, śpiewaczką operową Jadwigą Lachetówną-Bursztynowicz.
Teściowa, jak wspominała, była trudna i wymagająca, ale jednocześnie fascynująca. - To nigdy nie jest dobre rozwiązanie. Młodzi powinni być osobno - podsumowała to doświadczenie po latach. Doczekali się córki, Małgorzaty, która jednak nie poszła w ślady rodziców i nie zdecydowała się na karierę aktorską. Jest jednak związana z branżą artystyczną, zajmuje się grafiką, projektowaniem kostiumów i modą.
Barbara i Jacek Bursztynowicz są małżeństwem od niemal 50 lat i wspólnie stawili czoła wielu kryzysom i problemom. - W wielu sprawach się różnimy - zaznaczyła w "Vivie!". - Mamy za sobą też bardzo ciężkie próby. Wiedzieliśmy, iż mamy tylko siebie, na szczęście przetrwaliśmy. Cały czas też się siebie uczymy, swoich wad. Wiemy, iż nie ma ideałów i z tych niedoskonałości staramy się śmiać i żartować. Najważniejsze jest, żeby mieć do siebie szacunek i akceptować swoją odmienność - mówiła aktorka w "Dzień dobry TVN". Jaka jest recepta ich udanego związku? Okazuje się, że... nie ma żadnej. Jej zdaniem najważniejsze są jednak szczerość i rozmowa.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.