Ryanair kazał jej zapłacić za butelkę wody. Uznali ją za dodatkowy bagaż

g.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: swilmor/Istock.com-WalesOnline/Facebook.com


Pasażerowie Ryanaira wiedzą, iż przewoźnik nie lubi naginania zasad i potrafi być w tej kwestii bardzo rygorystyczny. Tym razem uwagę pracowników linii zwróciła butelka z wodą wisząca na ramieniu jednej podróżujących. Najpierw kazano jej schować napój, a później dopłacić za większy bagaż.
Od wielu lat w mediach pojawiają się informacje o nietypowym traktowaniu pasażerów przez irlandzką tanią linię lotniczą Ryanair. Największą uwagę przykuwa polityka bagażowa przewoźnika, która dość często doprowadza do kontrowersyjnych sytuacji, a skutkuje dodatkowymi opłatami dla klientów linii. Pod koniec ubiegłego roku informowaliśmy nawet, iż działaniom firmy przyjrzał się hiszpański odpowiednik UOKiK. Urząd ostatecznie nałożył na Ryanaira karę w wysokości 108 milionów euro, czyli około 470 milionów złotych, za stosowanie "uwłaczających praktyk" wobec pasażerów. Niestety kilka się zmienia. Tym razem dziwne praktyki linii dotknęły dziennikarkę brytyjskiego serwisu The Mirror.


REKLAMA


Zobacz wideo Joanna Jabłczyńska zastanawia się, czy Ryanair postępuje zgodnie z prawem. "On rządzi się swoimi prawami"


Ryanair a nadbagaż: Chciała wejść do samolotu z butelką wody. Aby polecieć, musiała dopłacić
Jak informuje autorka tekstu, do nieprzyjemnej konfrontacji z pracownikami irlandzkiego przewoźnika doszło podczas jej ostatniej podróży z Dublina do Londynu. Kobieta przeszła wszystkie kontrole, jednak została zatrzymana tuż przed samym wejściem na pokład. Wówczas okazało się, iż problem stanowi należąca do niej butelka wielorazowego użytku. W tamtym momencie miała przy sobie również jedynie małą torbę o wymiarach 40x20x25 cm, która mieści się pod fotel. Dzięki temu udało jej się zaoszczędzić na biletach, ponieważ za podróż w dwie strony zapłaciła jedynie 35,86 funtów, a więc niecałe 180 złotych. Niestety okazało się, iż oszczędzanie z Ryanairem wcale nie jest takie proste. Zdaniem pracowników linii przewożenie butelki o pojemności 750 ml, przewieszonej przez ramię, było sprzeczne z polityką bagażową przewoźnika. Poproszono zatem, aby kobieta schowała ją do swojego plecaka. Gdy jednak wykonała polecenie personelu, okazało się, iż jej bagaż znacznie się powiększył i aktualnie przekracza dozwolone wymiary.


Ta torba jest za duża. Musisz tam podejść i zapłacić za większy bagaż, by dostać się na pokład


- usłyszała od personelu.


Musiała zapłacić za duży bagaż z powodu butelki wody. Przewoźnik mówi o procedurach
Kobieta tłumaczyła, iż w drodze do Dublina również podróżowała z butelką wody i mogła mieć ją cały czas przy sobie. Personel nie dał się jednak przekonać i wyjaśnił, iż taki przedmiot musi znajdować się w torbie, ponieważ w innym przypadku "jest uznawany za drugi bagaż". W pewnym momencie Ryanair zamknął bramkę, a kobieta zrozumiała, iż musi dopłacić, ponieważ nie będzie mogła wsiąść do samolotu. Ostatecznie przewoźnik zażądał od niej 60 funtów, czyli około 300 złotych za zbyt duży bagaż. To oznacza, iż butelka wody kosztowała ją więcej, niż sama podróż w dwie strony. Dopiero w trakcie lotu dziennikarka zdała sobie sprawę, iż mogła po prostu wyrzucić butelkę i kupić nową po powrocie do domu, co również byłoby tańszą opcją.
Zobacz też: Promocja LOT na walentynki. Spiesz się i zarezerwuj tanie bilety na romantyczną podróż


Pasażerka chciała lecieć na pokład z dodatkową sztuką bagażu podręcznego, która nie zmieściła się w jej dopuszczalnym bagażu, w związku z czym została prawidłowo poproszona o uiszczenie opłaty w wysokości 60 euro za bagaż podręczny nadawany przy bramce


- tłumaczy zaś Ryanair na łamach portalu Daily Mirror.


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału