Rozwód? Zostanę z tatą

newsempire24.com 3 dni temu

Magda od dawna czuła, iż jej związek z Krzysztofem się rozpada. Miłość zastąpiła rutyna, rozmowy stały się rzadkie, a w powietrzu unosiło się napięcie jak przed burzą. Udawała, iż wszystko jest w porządku, choć w głębi duszy wiedziała, iż to tylko kwestia czasu. Mieli przecież córkę – Zosię – o którą musieli zadbać.

Magda gotowała, sprzątała, pilnowała, by Zosia nie wracała zbyt późno i odrabiała lekcje. Córka miała już swoje sekrety – dorastała. A Krzysztof? Przekazywał pensję i to było wszystko. Teraz nie wypuszczał telefonu z rąk, wpatrzony w ekran jak nastolatek.

Pewnego dnia Magda rozchorowała się. Gorączka, ból głowy, łamanie w kościach. Poprosiła męża, by przygotował kolację. Zosia znów gdzieś się zawieruszyła z koleżankami.

– Daj spokój, herbata i kanapki wystarczą – odparł Krzysztof.

Była zbyt słaba, by protestować. Dwa dni później, gdy wstała, zobaczyła kuchnię w chaosie: stos brudnych naczyń, pełne śmietnika pudełka po pizzy, pralka zapchana koszulami męża. Wzięła się do sprzątania, gotowania i wieczorem padła bez sił.

Po kolacji znowu góra naczyń. Magda nie wytrzymała.

– Nie jestem sprzątaczką. Pracuję tak samo jak ty, a potem robię wszystko w domu. Choćby talerz mógłbyś umyć!

– I tak byś to zrobiła – wzruszył ramionami Krzysztof.

– Śmieci wyrzuć rano. Worek postawię przy drzwiach.

– Dobrze – mruknął, nie odrywając wzroku od telefonu.

– Nie “dobrze”, tylko nie zapomnij. Wcześniej mi pomagałeś, choćby odkurzałeś. Nie proszę o gwiazdkę z nieba, tylko o wyrzucenie śmieci. Słyszysz mnie w ogóle? Odłóż ten telefon!

– Co? Przecież wszystko robię.

– Co “wszystko”?

– O co ci chodzi? To twoja rola – kobieta ma dbać o dom. Ja zarabiam. Czego jeszcze chcesz? Są w domu dwie kobiety, a ja mam myć naczynia?

– “Kobietą” nazywasz własną córkę? – warknęła Magda.

– A właśnie, gdzie ona jest? Twoje wychowanie, pozwalasz się włóczyć. Awantura o brudny talerz…

– Nie chodzi o talerz, tylko o twoją obojętność!

– Dość! Mam dość! – Krzysztof wyszedł, trzaskając drzwiami.

Na stole zapalił się ekran jego telefonu. Magda zdążyła zobaczyć nadawcę SMS-a – “Kasia” – zanim ekran zgasł.

Więc to był powód tej ciszy przed burzą. Krzysztof wrócił i sięgnął po telefon.

– “Kasia” to… Katarzyna? – spytała, starając się zachować spokój.

Mąż zastygł, potem gwałtownie się odwrócił.

– Grzebałaś w moim telefonie?

– Jest zablokowany. Masz coś do ukrycia? – Magda myślała: “Tylko mi powiedz, iż to nic…”

– A jeżeli tak? – Krzysztof spojrzał jej prosto w oczy. – Tak, mam inną kobietę. Rozstańmy się cywilizowanie.

– Cywilizowanie? – Magda poczuła, jak łzy napływają do oczu.

– No i zaczyna się – warknął. – jeżeli chcesz udawać ofiarę, to proszę bardzo.

Świat się zawalił.

– Pakuj się i wyprowadź.

– Co? Gdzie?

– Mieszkanie jest moje. Rodzice mi je dali. Nie zamierzam się wyprowadzać.

– A my z Zosią? Żartujesz?

– Mówię poważnie. Jedź do rodziców.

– Nigdzie nie idę – odezwał się za nim głos Zosi.

– Podsłuchiwałaś?

– Krzyczeliście tak, iż całe osiedle słyszało. Rozwodzicie się? Zostaję z tatą.

– No i proszę – Krzysztof wskazał na córkę. – Kto tu jest złym człowiekiem? – Wyszedł, pewnie pisząc kochance, iż mieszkanie niedługo wolne.

– Nie możesz z nim zostać, Zosiu. On ma… – Magda zawiesiła głos. – Będzie z kimś innym.

– Co z tego? Mam swój pokój. Nie jadę do dziadków – mają dom na końcu świata. Tu jest szkoła, przyjaciele. Nie ruszam się stąd.

Magdę ogarnęła panika. Była rodzina, dom – a teraz ją wyrzucają. Jak wir, który przewraca wszystko do góry nogami.

Została sama. choćby córka ją odrzuciła.

Nazajutrz wyszła z pracy wcześniej, by zabrać rzeczy, gdy Krzysztof był w biurze. Koleżanka z pracy zaproponowała jej małe mieszkanie po ojcu.

– Zaniedbane, ale możesz tam zostać. Płać tylko czynsz.

Magda przytaknęła z nadzieją.

Mieszkanie było małe, z meblami z poprzedniej epoki. Całą noc sprzątała. Dobrze, iż Zosia została z ojcem – tu by się nie pomieściły.

Nikt nie zadzwonił, by spytać, gdzie jest.

Z pomocą koleżanki i jej męża przeprowadziła się. Kupiła wino i płakała nad swoim losem.

Dzwoniła do Zosi codziennie. Córka mówiła, iż wszystko w porządku, iż wprowadziła się Kasia – młoda, zabawna koleżanka z pracy ojca. Dała Zosi kosmetyki i modne ubrania…

Wszystkim było dobrze, tylko Magdzie źle.

Pewnego dnia spotkała Zosię pod szkołą. Córka była mocno umalowana.

– Nie przychodź więcej – powiedziała.

Magda znów płakała całą noc.

By nie myśleć o rozpaczy, znalazła drugą pracę – w dużym sklepie budowlanym. Pracowała do późna, sprzątając i układając towary. Płacili dobrze. Oszczędzała każde złotówki. Po roku kupiła kawalerkę na kredyt. jeżeli Zosia się opamięta, będą miały gdzie mieszkać.

Przeprowadziła się, śpiąc na kupionym w promocji materacu. Później dokupiła szafę i kanapę. Pomógł jej Wojtek – pracownik ze sklepu, który składał meble. Przy obiedzie opowiedział, iż też jest po rozwodzie. Żona zostawiła go dla bogatszego.

– Twój mąż specjalnie zatrzymał Zosię – powiedział pewnego wieczoru. – Łatwiej było wypędzić ciebie niż córkę. Ale ona dorośnie i zrozumie. Żadna macocha nie zastąpi matki.

Z czasem Wojtek zaczął bywać częściej. Pewnej nocy został na dobre. Prosił o rękę, ale Magda odmówiła – czekała na Zosię.

Minęły lata. Pewnego wieczora zadzwonił dzwonek.

– Zosia! – Magda rzuciła się do niej z płaczem.

– Dowiedziałam się w sklepie, gdzie mieszk”Przepraszam, mamo – szepnęła Zosia, tuląc się do niej – potrzebowałam czasu, by zrozumieć, iż tylko ty naprawdę mnie kochasz.”

Idź do oryginalnego materiału