Witamy w Zamościu! Podobno przywiózł Pan do rodzinnego miasta coś ciekawego?– Przywiozłem film „Zamość, powrót do przeszłości – ożywione fotografie miasta z czasów zaborów”. To kontynuacja pierwszego filmu, przedstawiającego międzywojenny Zamość, z tym iż różni się muzyką, którą sam dograłem na fortepianie. Wykorzystałem motywy z piosenki „Sen na pogodne dni”. To było trochę tak jak w starych filmach: najpierw zmontowałem obraz, a do tego niemego obrazu dopasowałem muzykę, która grana była na żywo.Gra Pan na fortepianie. Przypadek? – Nie sądzę. Zanim dostałem się do Akademii Muzycznej w Łodzi, uczęszczałem do szkoły muzycznej w Zamościu pierwszego i drugiego stopnia. Byłem w klasie fagotu, natomiast fortepian to moja druga pasja. Zmarła niedawno pani profesor Irena Polkowska, pianistka i pedagog ze szkoły muzycznej, która tę miłość do fortepianu we mnie zaszczepiła.Filmik trwa nieco ponad 2 minuty i – podobnie jak pierwszy – zapiera dech w piersiach. Widzimy na nim spacerujących po Starym Mieście ludzi w różnym wieku, różnych profesji i narodowości. Są dorożki, ale widzimy też zamojskich szoferów, którzy za chwilę powiozą podróżnych do Szczebrzeszyna. Jest pompa wodna, a choćby pasące się w bliskim sąsiedztwie Starówki… krowy. Słychać odgłosy rozmów, ale też śpiew ptaków… Tak wyglądał Zamość ponad 100 lat temu, gdy był pod zaborem rosyjskim. Z tamtych czasów zachowały się fotografie, które właśnie Pan „ożywił”. A to nie jest chyba takie proste? Jak Pan to robi?– Z tego, co wiem, Zamość takich filmików nie miał, dlatego postanowiłem to zmienić, zwłaszcza iż w Łodzi, gdzie mieszkam, wielokrotnie widywałem podobne produkcje. Najistotniejsze są archiwalne fotografie, które trzeba odpowiednio wyselekcjonować i poddać wstępnej obróbce. W dalszej kolejności, jak już wcześniej mówiłem, należy dopasować do tych zdjęć nie tylko odpowiednią muzykę, ale też na przykład odgłosy. Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji proces twórczy przebiega dużo sprawniej i szybciej.Czy z dostępem do archiwalnych zdjęć nie ma problemu?– Majątkowe prawo autorskie ważne jest przez cały czas życia twórcy i przez 70 lat po jego śmierci lub przez 70 lat od daty pierwszego rozpowszechnienia fotografii w przypadku, gdy autor jest nieznany. Nie ma więc problemu z prawami autorskimi. Archiwa państwowe mają spory zasób starych zdjęć, które są zdigitalizowane, natomiast nie zawsze opisane. I to jest problem. Podczas mojego pobytu w Zamościu odwiedziłem Muzeum Starej Fotografii Adama Gąsianowskiego i jestem pod wielkim wrażeniem zgromadzonych tam eksponatów.To najnowszy film Piotra Piotrowskiego opublikowany 20 marca, dzień po rocznicy urodzin Jana Zamoyskiego.No właśnie… Na mieście słyszałem, iż podobno wraz z Pana przyjazdem do Zamościa Leśmianowski Szewczyk z Bramy Szczebrzeskiej wziął nogi za pas… Prawda to?– Fakt, zrobiłem mały prezent Bartkowi Sęczawie, uruchamiając… Szewczyka. Z Bartkiem, który jest autorem rzeźby Szewczyka, znamy się z czasów licealnych. On chodził do Liceum Sztuk Plastycznych, ja do szkoły muzycznej drugiego stopnia. To było w latach 90. Starówka była naszym drugim domem, bo obie szkoły znajdują się na Starym Mieście, choć w tamtym czasie funkcjonowały w innych miejscach. Ja kolegowałem się z Bartkiem, ale też z innymi „plastykami”, na przykład Tomkiem Bełechem. Dziś Bartek i Tomek są cenionymi pedagogami w Liceum Plastycznym. A wracając do Szewczyka, to myślę, iż trafiłem z prezentem.Szewczyk w Pana animacji, niczym inżynier Mamoń z „Rejsu”, wstaje i wychodzi, nie z kina, ale z bramy…– Kilka godzin mi to zajęło, bo Szewczyk nie do końca chciał robić to, co chciałem. Pierwszy podstawowy problem był taki, iż nie chciał być w spodniach, tylko w jakimś innym stroju. No, ale się udało. Ma spodnie… Filmik trwa 10 sekund, a pracy było na 2-3 godziny. Ale prace Bartka Sęczawy są naprawdę super i warto je promować. Mam pomysł, aby „ożywić” inne prace tego artysty, które znalazły się na Leśmianowskim Szlaku Literackim w Zamościu. A jest ich jeszcze kilka…To m.in. Bajdała, którego można spotkać na Rynku Wodnym, Srebroń i Lalka na ul. Żeromskiego, czy Skrzypek przy wejściu do parku. I tak po kolei?– Mam nadzieję, iż się uda. Aby tylko czas mi pozwolił. Na razie nie wiem, która pierwsza rzeźba pójdzie w ślady Szewczyka, ale plan jest taki, aby wszystkie ożywić po to, aby wybierając się na przykład na nocną przechadzkę po Starówce, turysta mógł zatrzymać się przy każdej takiej Leśmianowskiej rzeźbie, wyciągnąć telefon i zobaczyć, jak spacerują Szewczyk, Lalka czy Bajdała.Dla mnie bomba! To na pewno będzie atrakcja turystyczna. Czy coś jeszcze Pan szykuje?– Mam pomysł na animację nawiązującą do postaci Jana Zamoyskiego, który założył to miasto. Nie będę zdradzał szczegółów, na prima aprilis zapraszam do obejrzenia.Dziękuję za pokazanie wstępu. Z butów wyrywa! Naprawdę. Ale czekamy do 1 kwietnia. Czy w wpisanym na listę UNESCO mieście można by jeszcze coś fajnego zrobić?– Można by na przykład stanąć w określonym miejscu na Starym Mieście, wziąć telefon do góry i dzięki aplikacji cofnąć się w czasie o 100 i więcej lat. Myślę sobie, iż to byłoby też fajne.To na pewno wymagałoby sporo czasu, może i nakładów pieniężnych?– Z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji jest tak, iż jak ktoś chce się pobawić, to można sobie jeden obraz wygenerować za darmo. o ile natomiast chce się z tego korzystać i stworzyć jako narzędzie, a co najważniejsze, nauczyć się, jak z tego narzędzia korzystać, to trzeba po prostu za to płacić. W każdym razie, jest taki pomysł dalekosiężny, który może udałoby się nam zrealizować wspólnie z Urzędem Miasta Zamość. Programy co kilka miesięcy są uaktualniane i dodawane nowe możliwości. Jeszcze rok temu pewnych rzeczy nie dałbym rady zrobić, choćby bym się nie porywał na nie. Ze sztuczną inteligencją jest trochę jak z nożem. Nóż może być do smarowania masła, ale można nim komuś zrobić krzywdę.Za każdym razem Pan podkreśla, iż animacje przedstawiające stary Zamość powstają z miłości do rodzinnego miasta...– To prawda. W Zamościu się urodziłem i wychowałem, tu mieszkają moi rodzice. Do Zamościa chętnie wracam, żonie i dzieciom też zaszczepiłem miłość do tego miasta. choćby jak się stąd wyjedzie, to zawsze chce się wracać. To mówię nie tylko ja, ale również moi znajomi, zamościanie, którzy rozjechali się po Polsce, Europie i świecie.Dziękuję za rozmowę.Rozmawialiśmy 28 lutego. Kilki dni później National Geographic zapytał sztuczną inteligencję o najpiękniejsze miasta w Polsce. Wygrał Zamość!PRZECZYTAJ TEŻ: