Rowerowy Rajd Nocny - relacja z nocnej eskapady PTTK

grabarczyk.blogspot.com 2 lat temu
więcej zdjęć? - kliknij w obrazek
Pomysł na rajd nocny zrodził się z chęci obejrzenia "spadających gwiazd", czyli malutkich części meteorów - tzw. perseidów. Pamiętam doskonale z dzieciństwa, jak na takie oglądanie spadających gwiazd zabierał mnie mój Tata. zwykle wybieraliśmy się razem za miasto aby podziwiać ten gwiaździsty spektakl. I tym razem nasza nocna wycieczka miała trasę poza miasto.

Na umówionym punkcie zbiórki przy Zegarze Słonecznym (dziwne, iż nocą nie działał) stawiło się o równej 22.00 osiem osób w tym czwórka Klubowiczów włącznie z prowadzącym wycieczkę - Rafałem. Ruszyliśmy wzdłuż ulicy Zgierskiej i następnie Julianowską dojechaliśmy do drugiego punktu zbiórki, gdzie dołączył jeden uczestnik wycieczki. Łącznie było nas 9 osób. Wyjeżdżając na zbiórkę widziałem, iż niebo jest częściowo zachmurzone, z nadzieją na rozpogodzenie spoglądałem co chwilę w górę. Niestety robiło się coraz gęściej od chmur. Niebo było całkowicie zasłonięte. A tuż przed odjazdem z drugiego punktu zbiórki zamiast spadających gwiazd - spadły pierwsze krople deszczu.

Pomimo to, optymizm uczestników rajdu i chęć przeżycia nocnej eskapady był na tyle duży, iż wspólnie postanowiliśmy jechać w ciemny las. Wjeżdżając na szlak rowerowy biegnący przez las łagiewnicki rozpadało się na dobre. Na szczęście był to niezbyt intensywny opad. Rozłożyste korony drzew nad naszymi głowami były jak naturalny parasol. Zapach deszczu w lesie to niesamowicie interesujące doznanie. Wyjeżdżamy z lasu na ul. Okólną i kierujemy się w kierunku Modrzewia, gdzie skręcamy w ul. Żółwiową. Tak samo i my w żółwim tempie wspinamy się pod górkę. Na szczycie wszystkim oddech przyspiesza i już zjeżdżamy ciesząc się wiatrem we włosach. Deszcz przestaje kropić. Z asfaltu znów zjeżdżamy na polną dróżkę i wspinamy się na Górkę Ślimaka 🐌!

Tutaj robimy sobie wspólną fotografię pod tabliczką mówiącą, iż zdobyliśmy szczyt około 220 m.n.p.m. W planie wycieczki miało być klarowne gwiaździste niebo i odpoczynek na polance Górki Ślimaka. Każdy z uczestników taszczył ze sobą koce, karimaty i inne sprzęty potrzebne do wygodnej obserwacji nieba. Niestety tej nocy pogoda nie była dla nas łaskawa i znów poczuliśmy na sobie krople deszczu. Ruszyliśmy w drogę powrotną, która wiodła pagórkami Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich (najwyżej wspięliśmy się na wysokość około 240 m.n.p.m). Intensywność opadów deszczu wzmagała się. Dojeżdżając do ul. Okólnej chowamy się pod drewnianą wiatę.

Spędzajac czas pod drewnianą wiatą opowiadamy sobie historie o rowerowych podróżach. O perypetiach przewożenia rowerów polskimi kolejami itp. Krople deszczu stukają o drewniane poszycie dachu wiaty, dookoła ciemność, późna godzina nocna. Zabrane koce, które miały nam służyć na suchej polanie przydają się do okrycia przed chłodem nocy. W ten sposób spędzamy ponad godzinę. Krzysztof wychodzi spod wiaty i oznajmia nam wszystkim dobrą nowinę, iż deszcz przestaje padać. Ruszamy w dalszą drogę przez las. Ujechalismy może około dwóch kilometrów, kiedy nagle deszcz przybrał na intensywności. Znajdujące się nad nami korony drzew zaczęły przeciekać. A na leśną drogę dość gromadnie wyruszyły leśne żaby i ropuszki, które staraliśmy się omijać. W ten oto sposób docieramy do ul. Wycieczkowej. Wyjeżdżając z lasu poczuliśmy, iż deszcz bez osłony drzew daje o sobie znać w intensywniejszy sposób. Przy węźle ulic Wycieczkowej i Warszawskiej wycieczka oficjalnie zostaje rozwiązana.

Serdecznie dziękuję Uczestnikom rajdu za wspólne przeżycie tej ciekawej nocnej przygody. Pomimo zamiany spadających gwiazd na krople deszczu humory uczestników były wręcz wyśmienite. Czy deszczowa noc w lesie jest ekscytująca? Z pewnością!
Idź do oryginalnego materiału