Obiecany ostatni już wpis o Bałkanach
(przynajmniej na tą chwilę) będzie miał dużo lżejszą tematykę
niż poprzednich
kilka – bo nie będzie nic o toczących ten region
wojnach czy konfliktach. Co nie zmienia faktu, iż bez świadomości
pulsujących tu antagonizmów nie da rady zrozumieć Półwyspu
Bałkańskiego. Ani też nie da się poczuć tego wieloetnicznego
kolorytu regionu.
Bałkańskie miasteczko |
Dużo tu jest konfliktów słowiańskich – bo
właśnie Słowianie w połowie pierwszego tysiąclecia po Chrystusie
opanowali w dużej mierze ten region – pisali o tym średniowieczni
kronikarze, w tym żydowski handlarz niewolnikami z Hiszpanii Ibrahim
ibn Jakub, iż jesteśmy swarliwi i podzieleni, a gdyby nie to nikt
by Słowian nie pokonał, bo mistrzami walki są, zwłaszcza
partyzanckiej (nie wiem co na takie dictum zwolennicy teorii
Wielkiego Imperium Lechickiego – ale zostawmy ich na inny raz).
Oprócz Słowian jest tu jednak całkiem sporo innych narodów i grup
etnicznych, niekoniecznie indoeuropejskich, które posiadają własne
państwa, nieraz o wielkiej historii: Grecy (według Greków
spadkobiercy Imperium Rzymskiego, Bizancjum, a także prahelleńskiej
cywilizacji
minojskiej), Albańczycy (według Albańczyków
potomkowie Ilirów zamieszkujących kiedyś całe Bałkany) czy Turcy
(spadkobiercy Imperium Osmańskiego, seldżuckiego Sułtanatu Rum i –
według Turków – Imperium Rzymskiego).
Stambuł - największe miasto Półwyspu Bałkańskiego |
Oprócz tego mamy tu
pełno innych narodów i grup etnicznych: Niemcy, Węgrzy, Gaugazi i
Tatarzy w Dobrudży, Włosi, Pomacy, półkoczowniczy Cyganie (najwięcej
przedstawicieli pochodzącej z Egiptu grupy nazywającej samych siebie
Roma żyje chyba w Bośni), ludy wołoskie...
Bałkańscy koczownicy |
I o owych Wołosach
– czy Wołochach – będzie ten wpis. Otóż mimo, iż wschodnia
część Imperium Rzymskiego na co dzień posługiwała się greką
istniały tu już w Starożytności społeczności posługujące się
łaciną. Grupy te przetrwały Średniowiecze i najazdy Turków oraz
modernizm Nowożytności, i ba, mieszkańcom średniowiecznych księstw Mołdawii i Wołoszczyzny udało się utworzyć nie tylko
nowoczesny naród ale także całkiem spore państwo, dziś
podzielone na Rumunię i Mołdawię. Pozostali Wołosi tyle szczęścia
nie mieli, choć do dziś zamieszkują zachodnią część Bałkanów:
od północnej Grecji po leżącą głównie w Chorwacji Istrię.
Krk - Dalmacja |
O
najsłynniejszej przedstawicielce tego ludu (chodzi o liczącą
jakieś ćwierć miliona ludzi grupę Arumunów – to druga po
Rumunach pod względem liczebności społeczność mówiąca językiem
z grupy wschodnioromańskich) już na blogu wspominałem. To Agnes Gonxha Bojaxhiu,
znana jako Matka Teresa z Kalkuty. Ta, jak sama mówiła o sobie,
Skopjanka (bo właśnie w Skopje przyszła na świat; rodzinny dom
zniknął w czasie trzęsienia ziemi w latach 60-tych XX wieku; dziś
straszy nieładne centrum pamięci) jest obiektem sporu między
Albańczykami a Macedończykami o to do jakiego etnosu należała.
Matka była Albanką, ale ojciec właśnie Wołosem, Arumunem (i
tureckim urzędnikiem). Naprawdę, potrafią się tu kłócić o
wszystko.
Miejsce po domu Matki Teresy |
Centrum pamięci Matki Teresy w Skopje |
O innym Arumunie, Pitu Guli, wspominałem przy okazji
wpisów o Makedonium i Republice Kruszewskiej. Pitu był jednym z
głównych przywódców antyosmańskiego Powstania Ilindeńskiego
zakończonego w Kruszewie. Dziś to górskie miasteczko jest jedynym
miejscem na Świecie gdzie język arumuński jest językiem urzędowym
dla około 1000 Wołosów tam mieszkających. Arumuński cmentarz
jest też w niedalekiej Bitoli.
Makedonium w Kruszewie |
Dziś wszystkie grupy Wołochów
wyznają prawosławie – z jednym wyjątkiem: Istrorumuni są
katolikami i, jak nazwa wskazuje, żyją na Istrii, tym trójkątnym
półwyspie dziś podzielonym między Chorwację, Słowenię i
Włochy. Mimo niezaprzeczalnego uroku region ten jest niezbyt tłumnie
odwiedzany przez turystów – o ile już, to tylko pobieżnie, od
strony wybrzeża. Jakoś wszyscy uderzają na Rivierę Crkvenicką albo
na Krk – bo tu już zaczyna się Dalmacja. Przyznam się, iż też
istryjskiego interioru nie spenetrowałem dokładnie, ale udało
się dotrzeć do malowniczego miasteczka Vodnjan (czyli włoskie
Dignano) – głównie w celu spróbowania miejscowej oliwy,
wytłaczanej tu z endemicznej odmiany Buża/Buca. Znalazłem taką
niewielką oliwiarnię – której gospodarz poczęstował mnie
równie wyśmienitym teranem (teran to endemiczna istryjska odmiana
winorośli; włosi powiedzieli by terrano – ale napój alkoholowy z
tego powstaje przedni). A iż byliśmy w Śródziemnomorzu i na
Bałkanach, usiedliśmy i pogadaliśmy.
Vodnjan |
Rodzinna tłocznia oliwy |
- Wy to jesteście
Chorwaci czy Włosi? - zapytałem, znając historię regionu.
-
My – gospodarz uśmiechnął się – jesteśmy Istrioci.
-
Znaczy: Istrorumuni? - dopytałem.
- Ależ nie! Istroci.
Istrorumuni żyją na wschodzie półwyspu, i przybyli tu w XIV
wieku. A my mieszkamy na Istrii od zawsze!
Rovinj |
I rzeczywiście,
okazało się, iż Bałkany zawsze potrafią zaskoczyć. Oto
rzeczywiście oprócz Istrorumunów mówiących językiem
wschodnioromańskim w Vodnjanie i Rovinju (włoskie Rovigno) żyją
Istrioci, których ginący język spokrewniony jest z włoskim,
firulskim i wymarłym językiem dalmatyńskim. Ot, bałkański
kocioł.
Na zakończenie jeszcze jedna informacja i jedna
ciekawostka. Informacja jest taka, iż nazwy Wołos, Wołoch, Włoch
to nazwy obce tych ludów – sami siebie nazywają Romanoi,
Rzymianie. A ciekawostka dotyczy orzecha włoskiego. Wcale włoski
nie jest, pochodzi bowiem z Bałkanów z którejś z miejscowych
Wołoszczyzn. Powinien więc nazywać się orzechem wołoskim.
Rzymski amfiteatr w istryjskiej Puli |