"Rolą artysty jest mówienie także o tym, o czym ludzie nie mają odwagi opowiedzieć"

magazynkoncept.pl 1 rok temu
Zdjęcie: 970x400px-8


Z Mezem rozmawia Kamil Kijanka

Jacek Leszek Mejer to poznański raper, którego wszyscy znają pod pseudonimem Mezo. Laureat nagród Eska Music, VIVA Comet i Superjedynki. Dwukrotnie nominowany do Fryderyka. Takie utwory jak „Aniele”, „Sacrum”, czy „Ważne” przyniosły mu ogólnopolską popularność.

Rok 2023 jest dla rapera szczególny – artysta świętuje dwudziestą rocznicę obecności na scenie. Z tej okazji przygotował dla fanów szereg atrakcji. W rozmowie z nami podzielił się wspomnieniami i opowiedział o jubileuszowych planach. Z Mezem rozmawiał Kamil Kijanka.

Kamil Kijanka: Jak doszło do Twojej współpracy z Afu-rą?

Mezo: Zaczęło się od spełnienia mojego marzenia, żeby go poznać. To był mój idol sprzed lat. Rok temu obchodziłem czterdzieste urodziny i chciałem zrobić coś szalonego. Udało mi się z nim skontaktować i przekonać, żeby wykonał podczas mojego przyjęcia kilka legendarnych utworów, takich jak „Defeat”, „”Equality”, czy „Whirlwind Thru Cities”. Poznaliśmy się, porozmawialiśmy prywatnie i polubiliśmy. Latem zagraliśmy dwa koncerty, aż w końcu zaczęliśmy rozmawiać o wspólnym numerze. Tak powstał singiel „Legacy”.

„Jakie masz dziś plany” w miesiąc po premierze zebrał ponad trzy miliony wyświetleń i zbiera naprawdę ciepłe recenzje. Musicie być zadowoleni.

Jest nam miło, iż uderzyliśmy w czułe struny tego pokolenia i obudziliśmy wspomnienia. Utwór nawiązuje oczywiście do „Aniele”, choć jest to pełnoprawny, nowy numer. Żeby zrobić tzw. hit, musi zdarzyć się wiele szczęśliwych zbiegów okoliczności w jednym czasie. Tak było i w tym przypadku. Udało nam się dość szczęśliwie zrobić bardzo fajny teledysk. Nagraliśmy go na Florydzie, ze skromną załogą z Polski.

Czy numer powstał z myślą o uczczeniu dwudziestolecia „Mezokracji”?

Można tak powiedzieć. Wiedziałem, iż w maju wydam kompilację najważniejszych numerów na dwadzieścia lat działalności. Nie chciałem jednak, by album był oparty wyłącznie na starych kawałkach. Zaplanowałem, iż z tej okazji powstaną trzy zupełnie nowe numery. Pierwszy to ten z Afu-rą, drugi – „Jakie masz dziś plany”, a trzeci, też z Liberem, nagraliśmy na fali inspiracji Florydą i wakacyjnym nastrojem. W maju wychodzi płyta „Legacy”, także na winylu, o czym od zawsze marzyłem.

Czy selekcja utworów była trudna?

W przypadku CD nie. Wybraliśmy dwadzieścia utworów – najbardziej popularnych oraz takich, które były bliższe mojemu sercu. Trudniej było z wyborem na płytę winylową. Ze względu na ograniczenia czasowe, stanowiło to pewne wyzwanie. Myślę, iż tu będzie pewne zaskoczenie dla słuchaczy. Na winylu znajduje się zaledwie osiem utworów, a wśród nich – „Święty spokój” i „Credo”. Utwory może nie najbardziej popularne, ale osobiste i dla mnie niezwykle ważne.

„Credo” to tytułowy numer z Twojej ostatniej płyty, który jest niejako wyznaniem wiary i rozmową między Tobą a Bogiem. Dość nietypowy i odważny krok jak na rapera…

Na pewno nie poszedłem z duchem czasu, ale w tamtym czasie przeżywałem pewne duchowe odrodzenie. Nie pisze się takich numerów łatwo i zawsze jest ten dylemat, czy powinno się takimi intymnymi rzeczami dzielić. Wydaje mi się jednak, iż rolą artysty jest mówienie także o tym, o czym ludzie chcieliby opowiedzieć, ale nie zawsze mają do tego odwagę. Ten utwór był mi potrzebny i choć nie ma może tak wielu wyświetleń, jak inne moje kawałki, jest dla mnie dosyć szczególny.

Skoro już rozmawiamy o ostatniej płycie, rzeczywiście jesteś taki „staromodny i staroszkolny”?

Wydaje mi się, iż tak i czasem mnie to dołuje. Miałem taki moment, w którym pomyślałem, iż już o wszystkim co chciałem, to zarapowałem. Że obecne pokolenie nie potrzebuje i nie rozumie już takiego przekazu. Miałem takie dekadenckie poczucie. Po prostu mi się nie chciało. Na szczęście, to powoli mija. A co do samego numeru? Naprawdę go lubię. Szkoda, iż nie starczyło na niego miejsca w „Legacy”. Ma taki fajny, jazzujący klimacik.

Jak oceniasz „Mezokrację” po latach?

Mam do niej ogromny sentyment. Nigdy nie byłem tak pełen pasji do muzyki, jak wtedy. Młody wilk, który chciał bardzo podzielić się swoją twórczością. Płyta została na początku bardzo ciepło przyjęta, także w środowisku hip-hopowym. Dopiero później została do niej przypięta łatka komercyjna. Głównie za sprawą singla „Aniele”. Wtedy to mi bardzo przeszkadzało, bo w tamtym czasie czułem się bardzo związany ze środowiskiem hip-hopowym, a zostałem z niego wyklęty. Następną płytę nagrałem więc trueschoolową. „Mezokracja” to było dla mnie jednak rewolucyjne przeżycie. Poczułem ogromną popularność. Koncerty w całej Polsce. Dużo pozytywnych rzeczy, ale i sporo negatywnych emocji.

Jak podchodzisz do tej krytyki dziś?

Rozumiem krytykę, która się pojawiała. Szczególnie 20 lat temu, kiedy środowisko nie było gotowe na takie odstępstwa od kanonu, który wówczas obowiązywał. Krytyka jednak była z pewnością przesadzona. Nie zauważono przez nią moich numerów, które były bardzo dobre pod względem jakościowym. A ja potrafię robić różne utwory. Niestety, przez to wszystko wrzucono mnie wyłącznie w tę szufladę z napisem „pop”. Uważam do dziś, iż było to po prostu niesprawiedliwe. Cieszę się jednak, iż po latach ten kurz już nieco opada, a wiele osób przejrzało na oczy. Także w przypadku moich kolegów, takich jak Liber, który w tamtym czasie pisał przecież wiele mrocznych tekstów. To tylko pokazuje, jaką siłę ma w sobie hit. Jest to zaledwie jeden z kilkunastu utworów na płycie, ale to on cię niemal definiuje i nadaje też „twarz” całej płycie.

„Ważne” czy „Sacrum” – który z tych utworów jest dla Ciebie ważniejszy?

Zdecydowanie „Sacrum”. Uważam, iż tekst jest tu dużo głębszy i poświęciłem mu dużo więcej uwagi i refleksji. „Ważne” to był numer napisany „na kolanie”. Pod presją deadline’u premier opolskich. Zrobiliśmy go w trzy dni, a tekst napisałem dosłownie w pół godziny, kiedy się przebudziłem w nocy. Nie spodziewałem się, iż „Ważne” stanie się aż takim hitem, choć dużo nagrywałem wtedy z Kasią Wilk oraz Tabbem i mieliśmy ze sobą naprawdę bardzo dobre flow.

Co dzieje się z Owalem? Jest jakakolwiek szansa na Wasz wspólny numer?

Miesiąc przed naszą rozmową byliśmy w Berlinie na koncercie Masta Ace’a. Jest więc cały czas nałogowym słuchaczem. Jakiś czas temu dał się namówić na zwrotkę w ramach „hot 16 challenge 2”. Z tego co wiem, nie ma jednak w planach powrotu do rapu. Świetnie radzi sobie w innych dziedzinach, informatyczno-coachingowych. Na nową wspólną zwrotkę raczej nie ma co liczyć, ale obiecał mi coś innego. jeżeli zdecyduję się na organizację koncertu w ramach dwudziestolecia „Mezokracji”, zadeklarował się, iż się pojawi i zarymuje ze mną stare numery. Jest szansa, iż taki koncert odbędzie się jesienią. Wtedy fani będą mogli usłyszeć Owala rapującego „Rapnastyk”, czy „Rapteatr” .

„Pełen pokus” pamiętasz?

Oczywiście, iż tak. Ten numer latał jak opętany na Vivie, trafiał na hip-hopowe listy przebojów. Mój pierwszy featuring, który trafił do mediów. To był dla nas absolutny przełom. Z anonimowych raperów staliśmy się artystami pokazywanymi w telewizji.

Czego życzyć Ci w tym jubileuszowym 2023 roku?

Chciałbym udanie podsumować te dwadzieścia lat na scenie. Bywało różnie. Jestem jednak dumny z tego, co udało się dokonać w tym czasie. Wiem, jak trudny jest to zawód. Mało osób potrafi wydawać coś przez tak długi okres bez przestojów, czerpiąc z tego przez cały czas inspirację. Mnie nie udałoby się to, gdyby nie świadomość, iż mam odbiorców po drugiej stronie. Dlatego z tego miejsca, ślę im ogromne podziękowania.

Idź do oryginalnego materiału