"Rodzinne" święta? Nie, dziękuję. "Na samą myśl robi mi się słabo"

gazeta.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl


Jak rozmawiać, a o czym lepiej nie wspominać przy świątecznym stole, aby spokojnie przeżyć święta? To pytanie co roku wraca jak bumerang. Nie bez przyczyny, skoro wiele osób mówi, iż nie chce spędzać świąt z rodziną przez komentarze i dociekliwe pytania krewnych. "Gdybym mogła, nie pojechałabym do rodzinnego miasta na święta" - żali się Marta, nasza czytelniczka. Inni rozmówcy również nie mają zbyt optymistycznych opinii.
Święta Bożego Narodzenia powinny być czasem pokoju, euforii i wewnętrznego wyciszenia w gronie rodzinnym. Niestety w wielu domach "rodzinny" czas nie kojarzy się z samymi pozytywnymi wspomnieniami. Co gorsza, to właśnie najbliżsi potrafią zamienić ten czas w koszmar. Często, podczas kolacji wigilijnej, wypominają błędy z przeszłości czy rozmawiają o polityce. Jednak najgorzej jest, gdy rodzina - nie tak bliska na co dzień - zadaje zbyt intymne pytania.

REKLAMA






Gdybym mogła, nie pojechałabym do rodzinnego miasta na święta, ale nie chce sprawiać rodzicom przykrości

- mówi nam pani studentka z Warszawy, która nie ma drugiej połówki i dzieci, a przez to co raz jest atakowana przez swoją rodzinę.


Zobacz wideo Czy święta 2024 będą droższe? [Sonda]



Wciąż tylko pytania, a jak myślę o świętach, płaczę. "Kiedy to dziecko?"
W sieci co roku krąży "świąteczne bingo". Jest to humorystyczny zestaw pytań, które padną przy niejednym stole, na które niekoniecznie mamy ochotę odpowiadać. "Kiedy ślub?", "kiedy dziecko?", "macie synka, teraz czas na córeczkę". Choć "świąteczne bingo" co do zasady jest żartem, to jednak w wielu domach nikt się nie śmieje.
"W dzieciństwie lubiłem święta, ale kiedy ożeniłem się, to zauważyłem, iż po każdym rodzinnym spotkaniu moja żona wychodzi ze łzami w oczach. Jestem wściekły, iż jest wprost maltretowana pytaniami o to, kiedy w końcu przestaniemy wynajmować mieszkanie i kupimy swoje oraz kiedy w końcu zajdzie w ciążę. Mam wrażenie, iż to kobiety są bardziej atakowane. U nas jest tak, iż my po prostu nie chcemy ani jednego, ani drugiego. Dobrze nam się tak, jak teraz, ale nie każdy potrafi to zaakceptować, szczególnie konserwatywna rodzina mojej Malwiny" - mówi Arek, który w tym roku spędza święta w Zakopanem, z dala od świątecznego klimatu, bo zwyczajnie chce odpocząć od "rodzinnej" atmosfery, która w ich domu jest dla nich sztuczna. Jego żona ma bardzo podobne zdanie:

Oj, jak myślę o wizycie u mamusi czy teściowej, to aż mnie skręca. Pytania o pracę, mieszkanie, samochód czy dziecko to tylko jedne z nielicznych. Najlepiej jak pytają, czy umiem gotować, bo przecież mąż musi zjeść. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.

Życzą jej ślubu i dziecka. "Każdy ma inne priorytety, tak?"
Natomiast pani Natalia, która według swojej rodziny, "żyje na kocią łapę", w przypadku pytań o ślub, czy dziecko, stara się ograniczać do krótkich odpowiedzi w stylu: "Na razie o tym nie myślimy/nie rozmawiamy. Chcemy się skupić na czymś innym", ewentualnie, jeżeli któraś z tych spraw faktycznie mieści się w ich życiowych planach, dorzuca: "jak przyjdzie pora, na pewno się wam pochwalimy", a to dodaje tylko pikanterii.




Nie lubię dzielić się opłatkiem, bo wszyscy życzą mi hucznego wesela i gromadki dzieci. Nikt nie mówi o szalonych podróżach, imprezach do rana i super urządzonym mieszkaniu. No, ale każdy ma inne priorytety, tak? Tak to sobie tłumaczę

- mówi i dodaje, iż sama po latach traktuje to już z przymrużeniem oka, jednak jej koleżanki, które są w podobnej sytuacji, bronią swoich wartości i często kłócą się z rodziną. Ona wie, iż to nie ma najmniejszego sensu.
Boże Narodzenie i pytania o dziecko. Psycholożka radzi: Najlepiej mieć przygotowaną odpowiedź zawczasu
Choć nie ma żadnego lekarstwa na wścibstwo, to warto mieć świadomość, iż mamy prawo uciąć niewygodną konwersację bez tłumaczenia się. A jak zrobić to bez sprawiania pytającemu przykrości? O tym niedawno mówiła dla nas psycholożka Katarzyna Kucewicz. Przy okazji zdradziła, jak wybrnąć z niezręcznych i prowokujących konflikty tematów, szczególnie tych dotyczących macierzyństwa i ciąży.
"Pytania o rodzicielstwo są bardzo niestosowne i niekulturalne, ale dawniej były czymś zupełnie oczywistym, więc (zwłaszcza) starsze pokolenia dalej wypytują o dzieci. Najlepiej mieć przygotowaną odpowiedź zawczasu, a jeżeli pytanie nas zaskoczy, odpowiedzieć wprost, iż nie chcemy teraz o tym rozmawiać. Ważna uwaga: często tego rodzaju zapytania kieruje się do kobiety, która się denerwuje, szuka jakichś wymówek, podczas gdy mąż siedzi obok i wcina karpia, udając, iż to nie było pytanie do niego. A przecież równie dobrze to on mógłby, a wręcz powinien, włączyć się w rozmowę i sam zripostować pytania i komentarze. Warto choćby się tak umówić, iż w tym roku to partner bierze na siebie pytania o dzieci. A co do składanych osobiście życzeń, takie najlepiej ignorować, wychodząc z założenia, iż z życzeniami jest jak z prezentami: są ludzie, którzy dają prezenty z empatią i sercem (patrząc na kogoś) albo dają takie stricte pod siebie, wyłącznie z perspektywy własnego JA. Te z JA zwykle są nietrafione. Życzenia podobnie" - powiedziała.
Więcej jej wskazówek możecie przeczytać tutaj: Tematy, których lepiej nie poruszać przy świątecznym stole. "Szlag mnie trafia, gdy słyszę pytania o drugie dziecko".



A czy wy, drodzy internauci, byliście świadkami niezręcznych sytuacji, w których któryś z członków rodziny był "przepytywany" podczas świąt? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach lub napiszcie do mnie maila: [email protected].
Idź do oryginalnego materiału