Rodzinne tajemnice i droga do szczęścia
Wanda Kowalska kupiła na targu w miasteczku Zakopane koszyk dojrzałych, pachnących truskawek i postanowiła poczęstować syna z synową. Dziś wolne, więc Paweł i Ewa powinni być w domu. Drzwi do ich mieszkania w starej ceglanej kamienicy były uchylone, więc Wanda weszła bez pukania. Gdy miała zapytać, czy ktoś jest, usłyszała, jak Ewa w pokoju gorzko płacze, rozmawiając przez telefon. *”Co się stało, iż Ewka tak szlocha?”* — zaniepokoiła się teściowa. Cicho podeszła bliżej i, wstrzymując oddech, nasłuchiwała. To, co usłyszała, sprawiło, iż aż sapnęła ze zdumienia.
Wanda kupiła na targu soczyste truskawki i postanowiła wpaść do syna i synowej. Wolny dzień, pewnie są w domu. Drzwi były otwarte, więc weszła bez dzwonienia.
Chciała zawołać, ale nagle usłyszała, jak Ewa płacze w pokoju, rozmawiając przez telefon. Wanda zastygła w korytarzu, nasłuchując.
— Ania, on zupełnie przestał na mnie zwracać uwagę — łkała Ewa. — Kupiłam nową sukienkę, a on tylko burknął coś i tyle. Ciągle milczy, wiecznie czymś niezadowolony. Wieczorem wbija wzrok w telefon i spać. Jakbym w ogóle nie istniała. Po pracy od razu do domu, nie sądzę, żeby miał kogoś. Wcześniej marzyliśmy o dziecku, a teraz boję się choćby wspomnieć. Chyba mnie już nie kocha, ale nie potrafi mi tego powiedzieć. Ania, to koniec. Bez Pawła nie dam rady, nikogo innego nie chcę!
— Dzięki, iż wysłuchałaś — ciągnęła Ewa. — Nie mam się komu poskarżyć. Mama zajęta własnym życiem, teściowa stanie po stronie syna, więc milczę.
Wanda zrozumiała, iż rozmowa dobiegła końca, i głośno zawołała:
— Jest ktoś w domu?
— Tak, dzień dobry, Wandziu — wyszła Ewa, ocierając łzy.
— Ewuniu, przyniosłam świeże truskawki, pomyślałam, iż was poczęstuję — uśmiechnęła się Wanda, podając koszyk.
— Dziękuję, właśnie chciałam kupić — odparła Ewa. — Proszę wejść, herbatę napię się? Mam ciastka.
— Chętnie, dzięki — skinęła Wanda.
Gdy Ewa nastawiała czajnik i wyciągała ciasta, Wanda rozmyślała o podsłuchanej rozmowie. Więc nie wszystko układa się dobrze w rodzinie syna.
— Jak tam, co u Pawła? — zapytała. — Rzadko dzwoni, w gościnę nie przychodzicie. Nie narzucam się, pewnie macie dużo zajęć…
— Oj, on wiecznie w pracy — westchnęła Ewa. — Wraca, je, ogląda seriale i spać. Nigdzie nie wychodzimy, siedzimy w domu, jak starzy ludzie.
Wanda się roześmiała. Lubiła synową za szczerość i otwartość. Z Pawłem byli małżeństwem od trzech lat, a przed tym spotykali się. Lepszą synową trudno znaleźć: mądra, piękna. Wanda od razu przyjęła Ewę jak córkę i, wbrew stereotypom, nie było między nimi rywalizacji.
— Dziwnie się Paweł zachowuje — zamyśliła się Wanda. — Młodzi jeszcze, dzieci nie ma, powinniście się bawić, chodzić do ludzi, po co w domu siedzieć…
— Właśnie! — głos Ewy zadrżał. — Chyba już mnie nie kocha.
Zaczęła płakać. Wanda się zmieszała, ale pospieszyła z pocieszeniem:
— Ewuniu, no co ty, oczywiście iż kocha! Może w pracy problemy albo się męczy. Porozmawiaj z nim.
— Pytałam, mówi: wszystko w porządku, nie wymyślaj — łkała Ewa. — A ja chcę dziecko, ale do tego trzeba… żeby było blisko.
— Nie wiem, jak pomóc — westchnęła Wanda. — Jego nie zmuszę do rozmowy, ani cię nie chcę narażać. Co jeżeli się obrazi, powie, iż na niego skarżysz? Trzeba coś wymyślić…
— Wiesz co — ożywiła się Wanda — jest pewien sposób. Obudzić w nim uczucia, tak powiedzieć.
— Jaki sposób? — Ewa otarła łzy. — Zrobię wszystko, by nie stracić męża.
— Do sąsiadki przyjechał siostrzeniec, Krzysiek. Wysoki, przystojny, ciemnowłosy. Pracuje w teatrze, dziewczyny się za nim oglądają. Może niech Paweł cię trochę podejrzewa? U mojej koleżanki tak było: mąż ostygł, ale gdy ją podwiózł kolega, zaczął rzucać się i wszystko się naprawiło. Pogadam z Krzyśkiem, ułożymy plan, żeby wzbudzić zazdrość. Nie patrz, iż jestem teściową, też jestem kobietą i chcę, żebyście byli szczęśliwi.
Ewa spojrzała na Wandę z niedowierzaniem.
— Nie, to jakoś głupie — pokręciła głową. — Może samo się ułoży…
— Decyduj sama, ale jeżeli coś, jestem do dyspozycji — mrugnęła Wanda. — Na razie tylko ten pomysł przyszedł mi do głowy.
— Dzięki za wsparcie — cicho powiedziała Ewa. — Mam nadzieję, iż nie będzie potrzebne. O, Paweł wrócił…
— Mamo, cześć! — wszedł syn. — Coś się stało?
— Witaj, synku — uśmiechnęła się Wanda. — Przyniosłam wam truskawki, pijemy herbatę z Ewą. Jak praca?
— Normalnie — burknął Paweł. — A tata jak?
— Wyjechał na kilka dni na polowanie z kolegą — odparła Wanda. — A wy z Ewą dlaczego nigdzie nie jeździcie? Pogoda piękna, a wy w domu…
— Nie chce mi się — machnął ręką Paweł. — Wolę w domu film obejrzeć.
Ewa spojrzała na teściową i wzruszyła ramionami. Wszystko tak, jak mówiła: nie chce niczego, jakiś ponury. Co z nim nie tak? Taka dobra dziewczyna, a on…
Kilka dni później Ewa zadzwoniła do Wandy, a jej głos drżał od łez.
— Wandziu, zgadzam się na twój plan! To już nie do zniesienia! Zmieniłam fryzurę, pofarbowałam włosy — wszyscy mówią, jak mi pasuje, a Paweł ani słowa! Całkowita obojętność! Może naprawdę trzeba nim potrząsnąć? Sprawdzimy, czy jestem mu potrzebna. Pogadaj z Krzyśkiem. Wymyślimy, iż zgłosił się do mnie w sprawie projektu — przecież jestem projektantką, ludzie zamawiają rzeczy. Niech Paweł nas parę razy zobaczy, może się zazdrości?
— Ewuniu, jestem za! — ożywiła się Wanda. — Spróbujmy, może wasze uczWanda zadzwoniła do Krzyśka, który roześmiał się z pomysłu, ale zgodził się pomóc, bo widział, jak bardzo Ewa cierpi.