«Rodzina to nie krew»
Mikołaju, byłam u lekarza, zrobiłam badania. Jest źle. jeżeli od razu nie zaczniemy leczenia, to no wiesz. Potrzebna jest operacja, chemia, leki. Gdzie tu znaleźć tyle pieniędzy?
Spokojnie, kochanie, jakoś to będzie! Razem damy radę! Zawsze ci pomogę!
Muszę powiedzieć mamie, ale boję się o jej serce. Zawsze się tak denerwuje Ale nie mogę milczeć, i tak się zorientuje. Trzeba ją przygotować.
Ania nie mogła uwierzyć, iż to się jej przytrafia. Jeszcze choćby czterdziestki nie ma, tyle planów, a tu nagle rak.
Dobrze przynajmniej, iż nie jest sama. Obok jest Mikołaj i jego syn Tomek, który stał się dla niej jak własne dziecko. Własnych dzieci jej Bóg nie dał przez to pierwszy mąż odszedł. pozostało mama, siostra, siostrzeniec Dasz radę, pomyślała, a oni ci pomogą.
Mikołaj sam wychowywał Tomka. Żona podała na rozwój i zniknęła, gdy chłopiec skończył dwa lata. Od tamtej pory nikt o niej nie słyszał.
Poznali się w parku. Ona wyprowadzała psa, on bawił się z synem. Zagadali się, zaczęli spotykać. Było z nim ciepło i bezpiecznie, więc Ania z euforią za niego wyszła.
Najpierw mieszkali w jej kawalerce od babci. Potem sprzedali ją i kupili coś większego, bo w trójkę było już ciasno. Snuli plany, a teraz wszystko stanęło na głowie.
Nie zwlekając, Ania pojechała do mamy z sernikiem.
Mamo, tylko się nie denerwuj, ale muszę ci powiedzieć. Mam raka. jeżeli nie zaczniemy leczenia, to sama rozumiesz. Teraz z Mikołajem głowimy się, gdzie znaleźć pieniądze
Ojej, Aniu, skąd u ciebie rak? Przecież nic ci nie było, zawsze zdrowa jak koń, nie to co Ewka. Ta od małego w szpitalach się przewalała. Co za nieszczęście
Tego Ania się bała maminskich lamentów i histerii. Ale co zrobić, lepiej od razu powiedzieć prawdę.
A ja ci choćby nie pomogę. Wszystkie oszczędności oddałam Ewci na nowy samochód dla Krzysia. Wiesz, jedyny wnuk, chciałam go rozpieszczać. Tobie przecież Bóg dzieci nie dał, więc teraz Ewce pomagam.
Mam wprawdzie lokatę w banku, ale nie mogę jej ruszyć stracę odsetki, a tam całkiem sporo. Twój tata przed śmiercią kazał mi tam trzymać, żebym miała dodatek do emerytury
Ja wcale nie proszę, tylko cię informuję.
Mikołaj sprzedał samochód. Starczyło na pierwsze leczenie. Ania trafiła do szpitala na operację. Przed nią była jeszcze chemia, od której zależało wszystko.
Córeczko, wyglądasz okropnie! Co mówią lekarze, jest jakaś szansa?
Zobaczymy, mamo. Jestem optymistką, wierzę w najlepsze. A Ewka w ogóle nie zagląda, pewnie nie ma czasu?
Ależ skąd! Wyleciała z mężem do Egiptu, na wczasy. Ale ciągle pyta o ciebie i przesyła pozdrowienia!
No to miło. Odkąd dowiedziała się o mojej chorobie, jakoś tak zniknęła. Dwa telefony i tyle. No trudno, skoro ma ważniejsze sprawy
Anię bolało, iż starsza siostra zachowuje się jak obca. Żadnego wsparcia, choćby ciepłego słowa
Mikołaj, lekarz mówi, iż potrzebne są drogie leki. Tańsze mogą nie pomóc. Co robić? Nie wiem, gdzie znaleźć tyle pieniędzy
Aniu, nie martw się, ja się tym zajmę! Jestem twoim mężem, pamiętasz? Tomek za tobą tęskni, czeka na twój powrót! Oboje cię kochamy!
Ani zrobiło się ciepło na sercu. Jakie to szczęście, iż ich ma
Przypomniała sobie o maminej lokacie i postanowiła poprosić o pomoc.
Mamo, potrzebuję pieniędzy na lek. Jest szansa, iż pomoże. Pożyczysz nam? Oddamy z Mikołajem
Co ty mówisz, pożyczać? Przecież to dla córki! Dałabym ci, ale bądźmy szczerzy. Szanse są małe. Rozmawiałam z twoim lekarzem. A skąd pewność, iż lek zadziała?
Rozumiem, mamo. Nie trzeba.
Gdy mama wyszła, Ania rozpłakała się. Więc tak wygląda rodzina
Kochanie, mam pieniądze! Rodzice mi pomogli! Jak tylko usłyszeli, od razu sprzedali działkę i dali wszystko na twoje leczenie!
Wcześniej też oferowali pomoc, ale nie chciałem. Teraz się zgodziłem. Naprawdę cię kochają i wierzą, iż wyzdrowiejesz!
Ani ścisnęło serce. Obcy ludzie, a jak się starają
Leczenie ruszyło, ale Ani nagle pogorszyło się.
Córeczko, musimy porozmawiać. Słuchaj mnie uważnie. Niestety, leczenie nie pomaga. Wiem, iż lekarze cię pocieszają, ale czas się przygotować.
Chodzi mi o mieszkanie. Gdyby coś się stało, przejdzie na Mikołaja, a przecież większość pieniędzy była z twojej sprzedaży. Nie wydaje ci się to niesprawiedliwe? Przecież masz Krzyśka, siostrzeńca prawdziwą rodzinę. Może podpiszesz darowiznę na niego? Żeby potem nie było problemów
Ania patrzyła na matkę w osłupieniu. Nie poznawała tej kobiety. To naprawdę jej mama? Czeka na jej śmierć, żeby tylko zabezpieczyć Krzyśka?
Rodzina, mówisz? Gdzie byłaś, gdy potrzebowałam pomocy? Liczyły się tylko twoje odsetki. Ewka w Egipcie się opalała, a teraz chcesz, żebym oddała mieszkanie jej synowi?
Rodzice Mikołaja bez wahania sprzedali działkę, żeby mnie ratować. To mi pokazało, kto jest rodziną. Wyjdź, mamo, proszę
Mama westchnęła ciężko i wyszła. Nie rozumiała, co powiedziała złego.
Z czasem Ani zaczęło się poprawiać lek zadziałał. Mikołaj był gotów nosić ją na rękach z radości.
Ania podpisała darowiznę na męża, żeby rodzina nie próbowała niczego odzyskać. Powiedziała o tym matce.
Dziękuję, córeczko. Obcy ważniejsi od krwi! Ewka będzie w szoku!
Ale Ani już to nie obchodziło. Była szczęśliwa, iż żyje. Reszta nie miała znaczenia.








