Rodzina przyjechała w gości… i została na dłużej

twojacena.pl 1 tydzień temu

Dzisiaj w moim dzienniku zapiszę historię, która nauczyła mnie wiele o granicach i rodzinie.

Właśnie wyjmowałam szarlotkę z piekarnika, gdy zadzwonili do drzwi. Spojrzałam na zegarek wpół do dziesiątej rano. Za wcześnie na gości.

Już idę! zawołałam, wycierając ręce w fartuch i kierując się do przedpokoju.

W progu stała Weronika z mężem Grzegorzem, obwieszeni torbami i walizkami. Moja kuzynka wyglądała na zmęczoną, a jej mąż marszczył brwi z niezadowoleniem.

Aniu, kochana! wykrzyknęła Weronika, rzucając mi się w ramiona. Jesteśmy u ciebie! Przecież nie odmówisz rodzinie?

Weronka? spojrzałam na nich zdezorientowana. Co się stało? Skąd przyjechaliście?

Z Krakowa burknął Grzegorz, wciągając do środka ogromną walizę. Długo jechaliśmy, przeklęte korki.

Wejdźcie, wejdźcie zakrzątałam się. Rozbierzcie się. Tylko nie rozumiem Nie uprzedziliście mnie.

Weronika zdjęła kurtkę i zawiesiła na wieszaku.

Aniu, wiesz, mieliśmy taką sytuację. Grześ stracił pracę, pieniędzy w ogóle nie ma. A tu jeszcze musieliśmy sprzedać mieszkanie.

Jak to sprzedać? zdziwiłam się.

No długi były, kredyty machnął ręką Grzegorz. Więc postanowiliśmy przyjechać do ciebie. Mieszkasz sama w trzypokojowym mieszkaniu. Dla nas też się miejsce znajdzie.

Stałam i mrugałam, nie wierząc własnym uszom. Tymczasem Weronika już poszła do kuchni i wąchała powietrze.

Ojej, jak pięknie pachnie! Szarlotka, tak? A my akurat głodni. Całą drogę nic nie jedliśmy, oszczędzaliśmy.

Siadajcie do stołu powiedziałam zdezorientowana. Zaraz zrobię herbatę.

Grzegorz rzucił się na krzesło i rozejrzał się po mieszkaniu.

Nieźle tu masz, Anka. Remont świeży, meble porządne. Widać, iż sama żyje się wygodnie.

W jego głosie wyczułam nutę pretensji, która mnie ukłuła. Po śmierci męża żyłam sama już osiem lat, przyzwyczaiłam się do ciszy i porządku. Pracowałam w bibliotece, zarabiałam niewiele, ale starczało na wszystko.

A gdzie wasze rzeczy? zapytałam, nalewając herbatę.

No tam, w przedpokoju wskazała Weronika na walizki. Grześ, przynieś wszystko do pokoju.

Do którego pokoju? zapytałam ostrożnie.

No jak to do którego? Do wolnego. Masz przecież trzy pokoje.

Weronka, zaczekaj. Najpierw porozmawiajmy. Nie rozumiem, na jak długo przyjechaliście?

Weronika i Grzegorz wymienili spojrzenia.

No, dopóki nie ogarniemy swoich spraw wymijająco odpowiedziała kuzynka. Znajdziemy pracę, stan

Idź do oryginalnego materiału