Rodzice przepisali mieszkanie babci na siostrę, zostawiając mnie z niczym: „Nie chcę być egoistką, ale to niesprawiedliwe”

twojacena.pl 3 dni temu

Życie zamieniło się w walkę o przetrwanie, a nadzieja na sprawiedliwość rozpadła się pewnego wieczoru, gdy rodzice oznajmili swoją decyzję. Czekałam, iż spadek po babci pomoże mi wydostać się z finansowej otchłani, ale zamiast tego odebrali mi wszystko, oddając mieszkanie siostrze. Ich słowa przebiły moje serce jak nóż i teraz nie wiem, jak poradzić sobie z bólem i poczuciem zdrady własnej rodziny.

Nazywam się Zofia, mieszkam w małym miasteczku na północy Polski. Tamtego wieczora rodzice zaprosili mnie i moją siostrę Martę do siebie, do Warszawy. Uprzedzili, iż rozmowa będzie poważna – o podziale babcinego mieszkania. Czekałam na ten moment miesiącami. Razem z mężem Jackiem ledwo wiążemy koniec z końcem, płacąc za leczenie jego matki, Krystyny. Jest ciężko chora, nie może pracować, potrzebuje stałej opieki i drogich leków. Oszczędzamy na wszystkim: nie kupujemy nowych ubrań, jemy najtańsze produkty, na szczęście w piwnicy mamy zapas ziemniaków. Czasem stan Krystyny się poprawia i możemy wydać trochę więcej na jedzenie, ale o oszczędnościach choćby nie marzymy.

Byłam pewna, iż sprzedaż babcinego mieszkania stanie się naszym wybawieniem. Babcia, najłagodniejsza kobieta, zawsze chciała nam pomóc – mnie i Marcie. Była duszą towarzystwa, otoczona przyjaciółmi, rozsiewała wokół siebie ciepło. choćby na starość martwiła się, iż z siostrą będziemy musiały oszczędzać na własne lokum. Jej duże, trzypokojowe mieszkanie planowała sprzedać, by podzielić pieniądze między nas. Po jej śmierci zadanie to spadło na rodziców. Szukali kupca pół roku, a ja miałam nadzieję, iż część tych pieniędzy pomoże nam przetrwać.

Ale tamtej nocy, siedząc przy stole u rodziców, usłyszałam słowa, które wywróciły mój świat do góry nogami. Postanowili nie sprzedawać mieszkania, tylko przepisać je na Martę. „I tak wydasz te pieniądze na leczenie teściowej – powiedzieli. – A Marta potrzebuje mieszkania, jest sama, to dla niej ważniejsze.” Zamarłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Rodzice wiedzieli, jak ciężko mi się wiedzie – iż nie stać mnie choćby na nowe ubrania, iż z Jackiem liczymy każdy grosz, by Krystyna mogła żyć. Uznali jednak, iż ja, jako zamężna, nie potrzebuję pomocy, a Marta – tak.

Próbowałam się powstrzymać, ale ból wyrwał się na zewnątrz. „Dlaczego? – wykrztusiłam. – MuPrzecież wiecie, jak bardzo się staramy, a ona choćby nie potrzebowała tego mieszkania, tylko chciała je trzymać „jak inwestycję”.

Idź do oryginalnego materiału