REKLAMA
Od momentu mojej wyprowadzki z rodzinnego domu mój pokój kilka się zmienił. Wygląda trochę jak sanktuarium mojej wczesnej młodości. Lubię tam wracać.
Pokój autorki artykułu, 2002 r. fot: archiwum prywatne, jb
"Zawsze zostają łóżka. Na wszelki wypadek"To musi być dziwne dla rodziców uczucie. Najpierw pieczołowicie urządzali pokoje dla dzieci, kupowali łóżeczka ze szczebelkami, dobierali kolory ścian. Kiedy dziecko podrosło, dokupili biurka, dziecięce łóżeczka wymienili na to młodzieżowe. Podejrzewam - jako mama nastolatków - że, kiedy już przyjdzie moment wyprowadzki dorosłego dziecka z domu, to chyba nie za bardzo wiadomo, co adekwatne z pokojem po synu/córce zrobić.Zagarnąć całą przestrzeń dla siebie? Ale co, jeżeli dziecku powinie się noga? Tym sposobem w pokojach po dzieciach dzieją się różne rzeczy, ale zawsze zostają łóżka. Na wszelki wypadek.
Przeprowadziłam mikrobadania wśród bliższych i dalszych znajomych, którzy nie mieszkają już z rodzicami, a w rodzinnych domach bywają weekendowo. Zapytałam ich o to, co dzisiaj dzieje się w pokojach z ich dzieciństwa i wczesnej młodości? Poznajcie historie ich pokoi."Stoją w nim cztery - kultowe już chyba w wielu domach - regały Billy"Marta, mama dwóch synów- Zdjęć mojego pokoju z czasów dzieciństwa nie mam, bo to były czasy, kiedy się wkładało filmy 24- lub 36-klatkowe do aparatów. Po mojej i młodszej siostry wyprowadzce z domu rodzice mieli dwa pokoje do zagospodarowania. W pokoju siostry jest teraz pokój gościnny, w którym śpią moim synowie i dzieci siostry, kiedy odwiedzają dziadków. Wylądowały tam meble z salonu, które rodzice odnowili.Do mojego pokoju rodzice przenieśli "bibliotekę". Dzisiaj stoją w nim cztery kultowe już chyba w wielu domach regały Billy, kanapa, fotel oraz szafa. W niej lądują ciuchy po moim najstarszym synu i czekają na młodszego, a potem do niej wracają, by dorosły do nich córki mojej siostry. Dodam, iż był czas, kiedy w pokoju stały wózki z budą lub spacerówki po moich synach. Czekały, aż dorosną do nich dzieci siostry.
Pokój męża Marty. Zdjęcie z 2025 r. fot: archiwum prywatne
Inaczej sprawa wygląda z pokojem mojego męża (zdjęcie wyżej). Nie zmienił się w ogóle!Na drzwiach wisi choćby ten sam plakat Iron Maiden, kasety magnetofonowe są równiutko ułożone na półkach.Kiedy jedziemy do moich teściów w odwiedziny, moi synowie śpią w pokoju swojego taty na amerykance."Wciąż wiszą moje plakaty"Aleksandra, 32 lata
- Mój pokój tata przerobił na swoją jaskinię. Część mebli została (biurko, szafa, komoda), część jest nowych. Na ścianach wciąż wiszą moje plakaty i zdjęcia, trochę tata pozawieszał też swoich.
Pokój Oli, zdjęcie z 2025 r. fot: archiwum prywatne
"Szkoda, iż rodzice pościągali plakaty Tokio Hotel"Ola, 30 lat:- Mój pokój był oddzielony od salonu taką drewnianą ścianą z drzwiami. To było modne rozwiązanie w moich okolicach, na Podlasiu.
Wszystkie duże rodzinne imprezy, jak np. komunie, rodzice wyprawiali w domu. Rozsuwane drzwi były idealnym rozwiązaniem. Z małego pomieszczenia robiło się duże, więc można było zmieścić więcej gości.W 2012 r. - po moim wylocie z gniazdka - cała ta ściana z drzwiami została zdemontowana, salon pozostał salonem, a mój pokój stał się jadalnianą częścią. Szkoda tylko, iż rodzice pościągali plakaty Tokio Hotel.
W domu Oli nie ma już rozsuwanych drewnianych drzwi fot: archiwum prywatne
Nie jest mi smutno, iż nie mam już pokoju w rodzinnym domu. Cieszę się, iż pełni funkcję jadalni, a nie jest graciarnią. Moja mama często wymyśla coś nowego, jakieś remonty, malowanie ścian, przesuwanie mebli. Jestem przyzwyczajona, iż mało co w naszym rodzinnym domu ma swoje stałe miejsca przez lata. Kiedy z mężem i synkiem odwiedzamy moich rodziców, mamy gdzie spać. Nie trzeba koczować na materacu czy wersalce."Mój dawny pokój zajęła moja córka"Zuza, 34 lata
- Mieszkam z mężem i dwojgiem dzieci w swoim domu rodzinnym. Mój dawny pokój zajęła moja sześcioletnia córka. Zanim się urodziła, zrobiliśmy generale porządki, które były dla mnie bardzo emocjonalne. Nie czułam żalu, raczej wzruszenie. Nagle te cztery ściany, w których wypłakiwałam oczy po fiasku nastoletniej miłości, pisałam pamiętnik, tańczyłam przed lustrem, pierwszy raz malowałam rzęsy, miały stać się miejscem dla tej małej istotki, która rosła w moim brzuchu.
Pokój Zuzy, 2025 r. fot: archiwum prywatne
Odmalowaliśmy ściany, zmieniliśmy wszystko, ale zostawiliśmy moją szafkę (zdjęcie powyżej). Wcześniej była zielona, trzeba było zedrzeć z niej lakier i odmalować.Mąż mnie za to przeklinał, więc sama zrobiłam większość prac, otrzepując pył z wielkiego brzucha. Było to totalnie bez sensu. Praco- i czasochłonne, a także niezbyt zdrowe. Jednak miałam poczucie, iż to wyjątkowy prezent ode mnie dla córeczki, na którą bardzo czekałam.
"To minimagazyn cukierniczych dekoracji mojej mamy"AniaDo końca liceum mieszkałam w rodzinnym domu w województwie kujawsko-pomorskim. W pokoju miałam welurowe sofy i kolekcja "Wally zwiedza świat", na ścianach pamiątki z komunii.
Ania w swoim pokoju fot: archiwum prywatne
Kiedy wyjechałam do Torunia na studia, w domu rodzinnym bywałam sporadycznie: na weekendy i święta. Wygląd pokoju przez wiele lat pozostawał bez zmian. Do czasu choroby mojego ojca.
Zachorował na raka i moja domowa przestrzeń została zmieniona w "pokój taty" - aż do jego śmierci. To było w sierpniu 2022 roku. We wrześniu mama zarządziła generalny remont.Myślę, iż to był jej sposób na przejście żałoby. Przemalowała ściany, wyrzuciła stare meble (zdjęcie niżej). Pojawiło się nowe łóżko, duża szafa i kilka innych mniej lub bardziej znaczących drobiazgów.
Pokój Ani dzisiaj fot: archiwum prywatne
Dziś to pokój, który ma wiele funkcji. To minimagazyn cukierniczych dekoracji mojej mamy - wypieka dekoracyjne torty - jest też składowiskiem wszystkich ślubno-weselnych dekoracji w wysokim sezonie.
Siostra, która mieszka z mamą, jest florystką i dekoratorką, więc od kwietnia do października można tam spotkać tiule, lampiony, stelaże i inne bibeloty. To również pokój gościnny, w którym zatrzymuję się z mężem i dzieckiem, kiedy odwiedzamy moje rodzinne strony."Zielona kanapa została odsłonięta"
Maja w swoim pokoju, czasy licealne fot: archiwum prywatne
Maja- Na zdjęciu mam 19 lat. Teraz mam 31. W moim pokoju w domu rodzinnym stała zielona, butelkowa kanapa. Ja marzyłam o białym łóżku rodem z Pinteresta. Takim, jakie widziałam we wszystkich modnych serialach i na Instagramie.
Rodzice nie zgodzili się jednak na wymianę mebli i w wieku 19 lat wzięłam sprawy we własne ręce. Z pomocą różnych kap, koców, poduszek, zrobiłam wszystko, by zakryć zielone brzegi. Nad łóżkiem tata zamontował hak, na którym zawiesiłam moskitierę. Dzięki temu mój pokój udawał, iż jest "modny".Teraz mieszkam już we własnym mieszkaniu. Pierwszym meblem, który wybrałam do własnego mieszkania, było wielkie, białe łóżko.Często bywam w rodzinnym domu i zielona kanapa została odsłonięta. Mój dawny pokój pełni rolę gościnnego. W szafie rodzice trzymają swoje ubrania. W szufladach wciąż jednak mogę znaleźć moją starą biżuterię, dawne modele telefonów."Jest tam szuflada ze słodyczami na czarną godzinę"Aleksandra, 28 lat
- Mój pokój to w tej chwili azyl mamy. Zniknęły wszystkie stare meble. Teraz mama ma tam swój relaksacyjny kącik. Fotel, książki i szufladę ze słodyczami na czarną godzinę. Jest też rozkładane łóżko. Śpię na nim z mężem, kiedy odwiedzamy moją mamę.Mój mąż w swoim domu rodzinnym przez cały czas ma swój pokój z młodości. adekwatnie w niezmienionym stanie. Wymienione zostało jedynie jednoosobowe łóżko na podwójne. Dodatkowo jest tam graciarnia dla rodziców i suszarnia prania. Cudowne uczucie wilgoci, gdy przyjeżdżamy i tam wchodzimy.
W szufladach zawsze można znaleźć skarny fot: archiium prywatne
Rodzice i opuszczone gniazda. Wreszcie mają miejsce na siłownię. Realizują pasjeW zeszły roku serwis Otodom opublikował raportu "Szczęśliwy Dom: Mieszkanie na osi czasu". W raporcie pojawia się wątek opuszczania domu rodzinnego przez dorosłe dzieci. Czytamy np. o tym, co czują rodzice, kiedy dzieci na dobre wyfruwają spod ich skrzydeł i co robią z pokojami, które zostały w mieszkaniach/domach po dzieciach.
Często jesteśmy przekonani, iż w grupie rodziców, których dorosłe dzieci opuszczają dom, poziom szczęścia maleje, a rodzice cierpią na "syndrom opuszczonego gniazda". Okazuje się jednak, iż jest odwrotnie- mówiła w raporcie psycholożka Joanna Flis.Wbrew oczekiwaniom pojawia się spory odsetek rodziców, którzy - po wyprowadzce dorosłych dzieci z rodzinnych domów - cieszą się z odzyskanej przestrzeni. Pokoje po dzieciach aranżują pod swoje potrzeby. Powstają pokoje gościnne, sypialnie, garderoby, biblioteki, pokoje gospodarcze. Niektórzy przestrzeń po dzieciach aranżują pod swoje hobby.
Mini oranżeria w w pokoju córki, która wyjechała z domu rodzinnego na studia fot: archiwum prywatne
Urządzają w pokojach dzieci siłownie, gabinety, czytelnie, oranżerie. Tylko jeden na 50 rodziców dysponujących "opuszczonym gniazdem" decyduje się na wynajęcie odpłatnie pomieszczenia, które zwolniło dziecko po wyprowadzce z domu.
Nieco ponad jedna trzecia z ankietowanych rodziców dorosłych dzieci pozostawiła pokój córki czy syna w niezmienionym stanie. I choć to wciąż wysoki odsetek, to czasy tworzenia "domowych sanktuariów" z dawnego pokoju dziecka wydają się odchodzić w zapomnienie.Powinno cię również zainteresować: Strefy wolne od płaczu dzieci. "Ludzie chcą mieć komfort, bez krzyku i histerii"