Rodzice mojego męża zostawili moją mamę w restauracji, żeby nie płacić rachunku — ale ona miała genialny plan zemsty.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Rodzice mojego męża zostawili moją mamę w restauracji, żeby nie płacić rachunku ale miała ona genialny plan zemsty.
Rodzice mojego męża zawsze uważali płacenie rachunków za coś poniżającego jakby to mogło zniszczyć ich reputację.
Każdy rodzinny obiad zamieniał się w ten sam absurdalny spektakl: uderzali się po kieszeniach, udawali zaskoczonych i przysięgali, iż zapomnieli portfela w domu.
Na początku próbowałam tłumaczyć to przypadkiem. Z czasem stało się jasne to była zwykła chciwość.
Po prostu wierzyli, iż ci mniej zamożni zapłacą za nich.
Ale moja mama? Ona nie da się tak oszukać.
Nie nosi drogich torebek ani błyszczącej biżuterii, ale jest dumna, rozsądna i, co najważniejsze, nie pozwala sobą manipulować ludziom, którzy myślą, iż pieniądze czynią ich lepszymi.
Mimo ich bogactwa, jedna rzecz doprowadzała mnie do szału przy każdym spotkaniu nigdy nie płacili swojej części w restauracji.
Znowu to zrobili poskarżyłam się mężowi, Adamowi, gdy jego rodzice uciekli z restauracji, gdy poszedł do toalety, zostawiając nam rachunek na 1200 złotych. Twój ojciec dosłownie udawał, iż dostał telefon!
Adam westchnął i wyciągnął kartę:
Wiem, wiem. Zawsze tak robią.
Ale oni mają więcej pieniędzy, niż są w stanie wydać! Torba twojej mamy jest droższa niż nasz czynsz!
Próbowałem z nimi rozmawiać. Dla nich te kwoty nic nie znaczą więc nie widzą problemu.
Z czasem stało się to rutyną: wykwintne dania, drogie wina i, jak w zegarku, te same wymówki.
Ojej, zapomniałam portfela! wykrzykiwała jego matka, uderzając po swojej designerskiej torbie.
Muszę pilnie odebrać telefon mamrotał ojciec, kierując się do wyjścia.
Nawet Tymek, brat Adama, i jego żona Jadwiga przejęli tę rodzinną tradycję, stając się mistrzami ucieczki w momencie płacenia.
Nikt im nigdy nic nie powiedział. Ani przyjaciele, których wystawiali, ani koledzy, którzy szeptali o tym między sobą.
A potem przyszło zaproszenie.
Mama chce świętować swoje 60. urodziny w tej włoskiej restauracji w centrum powiedział mi pewnego dnia Adam. Wspominała wczoraj. Chce zaprosić całą rodzinę.
Kiedy? spytałam, czując, jak kurczy się mój portfel.
W następny piątek. Dobra wiadomość: nas nie będzie, bo wyjeżdżamy na weekend. Ale skoro nas nie będzie, chcą zaprosić twoją mamę.
Zamarłam:
Moją mamę? Po co?
Mówiła, iż chce ją lepiej poznać.
Od razu wiedziałam, iż to pułapka.
Teściowa nigdy nie okazywała zainteresowania moją matką. Wręcz przeciwnie nie raz sugerowała, iż nie mają nic wspólnego.
Wszystko było zbyt oczywiste.
Ale nie mogłam tego powstrzymać wycieczka z Adamem na rocznicę była dawno zaplanowana.
Muszę uprzedzić mamę powiedziałam, sięgając po telefon.
Mama odebrała za trzecim razem:
Cześć, kochanie! Jak się masz?
Mamo, rodzice Adama chcą cię zaprosić na urodziny jego mamy
Tak! Napisała do mnie godzinę temu. Nie mogę się doczekać!
Zrobiło mi się zimno.
Mamo, muszę ci coś wyjaśnić
Opowiedziałam jej o wszystkich ich sztuczkach: jak zawsze uciekają, zostawiając rachunek innym. Byłam wściekła, gdy to opowiadałam.
Ale mama tylko się roześmiała:
Och, kochanie, nie martw się tak.
Mamo, mówię poważnie. Zamówią najdroższe dania i znikną, jak zawsze.
Nie przejmuj się odpowiedziała spokojnie. Wasz wyjazd jest ważny. A urodziny to raz w życiu. Pójdę.
Ale
Dam sobie radę.
Odłożyłam słuchawkę i odwróciłam się do Adama:
Chyba mi nie uwierzyła Idzie prosto w pułapkę.
Może tym razem tego nie zrobią próbował mnie uspokoić. To w końcu urodziny.
Spojrzeliśmy na siebie. Oboje wiedzieliśmy to mało prawdopodobne.
Wieczorem przyjęcia byliśmy już w przytulnym hotelu trzy godziny drogi stamtąd.
Całą noc zerkałam na telefon, oczekując rozpaczliwego telefonu od mamy. Ale nic.
Rano przysłała tylko wiadomość: *Wieczór był cudowny. Zadzwoń, jak wrócicie.*
Ledwo doczekałam się niedzieli, żeby dowiedzieć się wszystkiego.
No i? rzuciłam się, nie witając. Co się stało?
To był interesujący wieczór zaczęła mama.
Opowiedziała, jak wszystko potoczyło się według znanego scenariusza.
Teściowie pojawili się, lśniąc jak na czerwonym dywanie. Zajęli najlepszy stolik z widokiem na ogród i pianistę.
Zamówili wszystko, kochanie. Przystawki, wino z sekretnej piwnicy, stek wagyu ze złotymi płatkami.
A ty?
Ja? Tylko makaron i wodę. Nie miałam apetytu.
Mądra. Zminimalizowała straty.
A potem?
Gdy przynieśli rachunek, zaczęło się przedstawienie. Twoja teściowa przypomniała sobie, iż zostawiła torbę w domu. Teść powiedział, iż portfel jest w samochodzie.
Wiedziałam! jęknęłam.
Brat Adama dostał telefon od niani. Jeden po drugim zniknęli. Zostawili mnie samą z rachunkiem na 6000 złotych.
Mamo! Nie zapłaciłaś?!
Oczywiście, iż nie odpowiedziała spokojnie. Zamówiłam deser.
CO?!
Suflet czekoladowy. I kieliszek najdroższego porto. Kelner się zdziwił, ale uśmiechnęłam się: *Przecież świętujemy.*
Oniemiałam.
Ale jeżeli nie zapłaciłaś, a oni uciekli, jak to się skończyło?
Poprosiłam o menedżera. Roberta. Pamiętasz go?
Roberta? Ze szkoły, w której uczyłaś?
Właśnie tego chłopca, który przynosił mi jabłka każdego ranka. Teraz ma trzy restauracje.
Mama przepracowała 30 lat jako nauczycielka. I, jak się okazało, wśród jej dawnych uczniów byli wpływowi ludzie.
Porozmawialiśmy. Wyjaśniłam sytuację. Tylko się roześmiał.
Już przeczuwałam rozwiązanie.
Wymyśliliśmy plan. Zadzwonił do twoich teściów i bardzo grzecznie poinformował, iż zapomnieli zapłacić. Popros

Idź do oryginalnego materiału